Rozdział 22

111 11 52
                                    

Pov: Max

Wtulona w tors dziewczyny czękałam na nasz koniec, lecz przez dłuższy czas on nie nastawał. Oderwałam się na chwilę od torsu spogladajac na El, która mocami ochroniła nas przed spadajacymi gruzami tworząc z nich tarcze ochronną przed wybuchem. Rozejrzałam się chwilę po zburzonym miejscu dostrzegając małe światełko prowadzące do wyjścia. Trzeba tylko przesunąć niektóre te głazy.
Odwróciłam się spowrotem do El, która ze zmęczenia bezsilnie opadła na moje ciało. Złapałam ją w swe ramiona sprawdzając spanikowana całą sytuacją jej stan.

- El? El co jest!? - Potrząsnełam lekko dziewczyną po chwili sprawdzając czy oddycha. Wszystko w normie, lecz przez wykorzystanie tak dużej ilości mocy musiała stracić przytomność. Z jej uszu i nosa spływała krew. Starłam rękawem ile sie dało, ale teraz muszę zająć się oczyszczeniem przejścia na zewnątrz by jak najszybciej stąd wyjść.
Usiadłam brunetkę opierając ją o jeden z kamieni, po czym podeszłam szybko w stronę wyjścia badając przeszkody stojace na miejscu. Udało mi się zepchać ile się tylko dało, ale przy przesunieciu ostatnich dwóch dużych gruzów będę potrzebowała pomocy.

- Co tu zrobić...? - Zaczęłam się zastanawiać próbując na różne sposoby przepchnąć gruzy.
Po paru minutach nieudolnego ze zmęczenia pchania dwóch ogromnych stert gruzów jeden z nich przesunął się delikatnie w lewo umożliwiając mi przeciśnięcie się na drugą stronę. Biorąc jeden duży kamulec zaczęłam uderzać w gruz rozwalając go tak, abym mogła wraz ze sobą przecisnąć też El. Po pewnym czasie naszczęście sie udało.
Podeszłam zmęczona do dziewczyny podnosząc ją z miejsca i biorąc ją na swoje plecy. Mimo zmęczenia jakie nade mną panowało powoli zaczęłam iść z El w kierunku wyjścia.
Otwór prowadził do wyjścia będące gdzieś w środku lasu. Nie byłam pewna gdzie dokładnie się znajdujemy i w którą stronę iść. Rozejrzałam się chwilę dookoła czując spływające na mnie z nieba krople deszczu. Spojrzałam w górę wpatrując się w czarne chmury, które zasłoniły słońce przez co było dość ciemno i chłodniej.
Ściągnełam na chwilę dziewczynę z pleców zdejmując swoją bluze i zakładając ją jej. Nie mogę pozwolić na to by mi się tu jeszcze rozchorowała.
Ponownie biorąc dziewczynę na plecy ruszyłam przed siebię z nadzieją na szybkie trafienie do Hawkins. To nie może być takie trudne prawda?

...

Czy mówiłam, że to nie może być takie trudne? Cofam to! Od godziny już idę przez ten idiotyczny las z El na plecach, która nadal się nie obudziła, a rozpadało się w cholerę!
Jak ja tu niby mam gdziekolwiek dotrzeć jak ten pieprzony deszcz mi we wszystkim przeszkadza! Brak mi sił na dalszą podróż, a nie mogę tu tak zostawić El. Załamana ściągnęłam dziewczynę z pleców przytulając ją do siebie i opierajac się o jedno z drzew usiadłam na ziemi przemęczona wszystkim.

Kiedy już myślałam, że nie ma dla nas nadzieji nagle dostrzegłam dużą przyczepę w stylu mojego byłego domu, w którym mieszkałam z mamą po jej rozstaniu z tym dupkiem Neilem po środku lasu na prawo od nas. Szybko się podniosłam dalej trzymając El na rękach i szybko kierując się w stronę przyczepy.

Docierajac na miejsce zauważyłam, że przyczepa wyglada na kompletnie opuszczoną. Z jednej strony to dobrze dla nas, nie będziemy musiały się tłumaczyć, a z drugiej to teraz nie mam pewności czy będzie tam cokolwiek czym możemy się ogrzać i osuszyć. Powoli weszłam do środka rozglądając się po miejscu. Było tam wszystko co potrzebne, jednak także nieużywane od niewiadomo kiedy.

Położyłam brunetkę na łóżku znajdujacym się w jednym z pomieszczeń w przyczepie. Zaczęłam przeszukiwać szafy w poszukiwaniu jakichkolwiek ubrań na zmiane. Szybko przegrzebywałam każde półki i szafki w poszukiwaniu czegokolwiek. Nagle na samym dole szafy dostrzegłam pewne pudło. Wyjęłam je szybko otwierając i sprawdzając zawartość. Boże choć raz szczęście mi sprzyja. W środku znajdowały się koszule, koszulki i pare par spodni. Szybko zabrałam najcieplejszą koszulke wraz z koszulą i spodniami podchodząc do El i ją przebierając.

- Dobra, teraz ja. - Ściągnełam z siebie wszystko do bielizny grzebiąc w pudle znajdujac dużą turkusową koszulkę i pierwsze lepsze spodnie. Gdy już miałam się ubierać nagle zza pleców usłyszałam głos dziewczyny.

- Czy ja jestem w niebie...? - Gwałtownie odwróciłam się w stronę brunetki, która przygladała mi się uważnie od góry do dołu. Zrobiłam się lekko czerwona na twarzy i rzuciłam w dziewczynę koszulką.

- Prywatności trochę miałaś jeszcze być nieprzytomna!

- Mój czujnik gorąca mnie wybudził. Pozatym, kiedy niby zemdlałam? - Spytała ściagając z głowy koszulke i mi ją oddając. Założyłam ubrania podchodząc do dziewczyny i siadając obok niej.

- Użyłaś tyle mocy by nas uratować, że straciłaś przytomność po wszystkim, ale nas z tamtąd wyciągnełam. Jak się czujesz? - Założyłam za ucho kosmyk włosów dziewczynie wpatrując się w jej ciemne oczy.

- Trochę słabo, ale nie jest źle. - Powiedziała cichym głosem przytulając się do mnie.

- Przejdzie ci. Musimy poprostu odpocząć.

- Jestem głodna.

- Ty to cały czas byś coś żarła kartoflu.

- Dlaczego mnie nagle obrażasz?

- Ja tylko mówie byś sie czasami wstrzymała.

- Uratowałam nam życia, a ty mi jeszcze mówisz bym się wstrzymała z jedzeniem. Wiesz ile to siły kosztuje?

- Jakbyś w czasie ruszyła swoje gofrowe dupsko to byś nie musiała tyle mocy zużywać.

- Następnym razem to twoje dupsko popchne mocami do ucieczki zamiast sie z toba męczyć sekundy przed wybuchem.

- Od kiedy takie słownictwo i ton co?

- Od kiedy mnie tego nauczyłaś i sama się tak do mnie zwracasz. - Spojrzałam głebiej w oczy dziewczyny słuchając jej słów. Uśmiechnęłam się lekko splatając nasze ręce.

- Przepraszam, może być? - Dziewczyna po chwili zgrywania obrażonej uśmiechnęła się słodko wpatrujac się także w moje oczy.

- Wybaczam i... dziękuje, że nas z tamtąd wyciągnełaś.

- To ty nas uratowałaś El. To ja dziękuje. - Po tych słowach nastała głeboka lecz przyjemna cisza. Przybliżyłam się do dziewczyny, która patrzyła na mnie z porządaniem, jednak kiedy byłam już bardzo blisko jej twarzy ta przyłożyła swoją dłoń do moich ust.

- To w nagrodę chcę jedzenie. - Z uśmiechem po chwili ściagnęła ręke z moich ust.

- Jesteś okropna Hopper.

- Też cie kocham Mayfield. - Dziewczyna po tych słowach dała mi szybkiego buziaka w usta. No dobra. Tym mnie przekupiła. Wstałam kierując się w strone kuchni w poszukiwaniu jakiegokolwiek jedzenia. Na szczęście brunetki w jednej z półek nad blatem znajdowały się jej ulubione gofry. Zabrałam całą paczkę ze sobą kierując się spowrotem do El.
Ta gdy tylko zobaczyła co trzymam w ręce odrazu się na mnie rzuciła chcąc wyrwać pudełko. O nie nie kochanie co to to nie. Popchnęłam dziewczynę na łóżko, która pociągneła mnie za sobą. Upadłyśmy obie na miekki materac, a ja leżałam na dziewczynie wpatrujac sie na nią ze złośliwym uśmieszkiem.

- Jestem na wygranej pozycji cwaniaczku.  - Powiedziałam otwierajac paczke gofrów i wkładajac jednego do ust brunetki zanim zdołała cokolwiek powiedzieć.
- A teraz jedz kochaniutka. - El wyjęła gofra spogladajac na mnie.

- Dzięki. - Usiadłyśmy razem na łóżku i powoli zaczęłyśmy jeść wspólnie gofry rozmawiając o różnych drobnostkach zapominając o tym co stało się wcześniej

------------------------------------------------------------

You drew the stars around my scars but now I'm bleeeeeeedinnnn'

Pozdrawiam <3

New Romantics ~ Elmax Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz