Rozdział 27

108 8 80
                                    

Pov: El

Obudziłam się w chacie w tym samym miejscu w którym upadłam, jednakże nikogo poza mną tu nie było. Rozejrzałam się dokładnie powoli wstając z podłogi. Gdzie jest Max? Zaczęłam jej szukać po całym domu, lecz ani po niej ani po mężczyźnie nie było śladu. Musiał ją porwać... Spanikowana zaczęłam się zastanawiać gdzie ją zabrał po co i co chce jej zrobić.
Usłyszałam nagle jak ktoś podjeżdża pod chatę. Podeszłam do okna lekko wychylając głowę by zobaczyć kto przyjechał. Na dworze stał samochód Hopper'a,  z którego właśnie wysiadał. Wyszłam szybko przed dom podchodząc do niego bezsilnie i przytulając go mocno. Zaczęłam odrazu płakać.

- El? Co jest? Znów sie pokłóciłaś z Max? Zabije smarkule. - Powiedział patrząc mi prosto w oczy i przytulajac do siebie.

- Jakiś... Jakiś gość ją porwał... mówił, że chce się zemścić za coś co zrobiłeś mu 17 lat temu. - Hopper spojrzał na mnie lekko przerażony tum co właśnie mu wyznałam. Szybko weszliśmy do chaty, gdzie kazał mi wszystko opowiedzieć dokładnie. Opowiedziałam mu tyle co pamiętam. Widać było po nim jak bardzo przerażony jest całą tą sytuacją.

- Cokolwiek się stanie. Nie pozwól by cie skrzywdzili okej? Masz uciekać. - Odrazu poszedł w stronę szafy wyjmując z niej broń. Wstałam spogladając na niego nie wiedząc dokładnie o co mu chodzi.

- O czym ty mówisz tato? - Hopper spojrzał tylko na mnie w chwili kiedy usłyszeliśmy podjeżdżający pod chatę kolejny samochód. Podeszliśmy szybko do okna zauważajac wysiadających z auta John'a i... Max... ale czemu ona z nim jechała? Coś tu jest nie tak. Z powodu narastajacych we mnie emocji wybiegłam szybko z chaty pomimo tego, że Hopp mi zakazywał. Spojrzałam na Max, która patrzyła na mnie jak na wroga. Zatrzymałam się gwałtownie zdezorientowana całą sytuacją.

- Wyelyminuj ją, a potem szeryfa. Chce aby patrzył jak ją zabijasz. - Powiedział mężczyzna do Max, która zaczęła iść w moją stronę. Odsunęłam się wystraszona zachowaniem Max. Z chaty odrazu wyszedł Hopper, który stanął przede mną celując w John'a.

- COŚ TY JEJ ZROBIŁ!? KAŻ JEJ STANĄĆ! JUŻ! - Wykrzyczał starszy cofając mnie drugą ręką w stronę drzwi chaty. Cały czas celował w czarnowłosego, który zaczął się śmiać.

- Ja w niej tylko obudziłem jej prawdziwą stronę. Odwdzięcza mi się teraz i przepraszam cie Jim, ale tego nie zrobie. Chce abyś poczuł to samo co ja. - Max była już bardzo blisko nas. Hopp spojrzał na rudowłosą po chwili nakierowując na nią karabin. Odrazu do niego podeszłam łapiąc go za rękę.

- Tato co ty robisz? To Max przestań! - Powiedziałam próbując przekierować karabin w inną stronę. Przez naszą nieuwagę. Max, która stała już obok nas wyrwała nam z rąk karabin przywalając nim Hopper'a. Ten wywalił się przywalając ciałem w drewnianą futrynnę. Chciałam mu pomóc, lecz zostałam odrazu złapana za koszulkę przez Max, która rzuciła mną w drzwi chaty. Upadłam wpadając do środka na ziemie zaciskając zęby z bólu. Ruda odrazu weszła do środka próbując znów się do mnie dobrać, ale w ostatniej chwili zatrzymałam jej ręce mocami.

- Max uspokój się proszę! To ja El! Nie poznajesz mnie?! - Dziewczyna nie reagowała na żadne moje słowa. Próbowała się za wszelką cene wyrwać, co utrudniało mi utrzymanie jej w bezruchu. Kątem oka zauważyłam, jak John podchodzi do taty. Drugą ręką odrazu użyłam mocy zatrzymując też i mężczyzne. Nie wiem ile wytrzymam trzymając ich oboje w jednym czasie.
Max i John zaczęli jeszcze bardziej napierać. Po chwili nie wytrzymałam. Puściłam Max próbujac jeszcze chwilę utrzymać Johna i szybko odepchnęłam ją na ścianę. Wstałam z bólem dalej trzymając czarnowłosego w bezruchu szybko podchosząc do taty. Podniosłam go z miejsca szybko odsuwając się od Johna.

- El... proszę cie uciekaj. Oni chcą najpierw ciebie zabić rozumiesz? - Powiedział obolały Hopp. Ja jednak go nie posłuchałam. Mimo jego próśb nie jestem w stanie stąd uciec. Nie póki Max jest w takim stanie.

- Tato to ty uciekaj proszę. On chce byś cierpiał. Jeśli będę wiedzieć że jesteś bezpieczny uda mi się go pokonać, a Max... - Nie zdążyłam dokończyć, gdy nagle dziewczyna rzuciła się na mnie od boku uderzając mnie tym samym mocno w bok. Syknęłam z bólu próbując jej się wyrwać i powalić spowrotem na ziemię, lecz miała ona nade mną przewagę. Hopper chciał mi pomóc, ale dobrze wiedział, że tak nie rozwiąże sytuacji. Zgodnie z moją prośbą uciekł z chaty biegnąc szybko w głąb lasu.

- Cholera Jasna. Zajmij się tą dziewczyną ja tu zaraz wrócę z naszym celem. - Rozkazał Seed odchodząc w stronę w która pobiegł Hopper. Próbowałam się bronić przed dziewczyną za wszelką cenę nie chcąc jej krzywdzić.

- Max posłuchaj mnie! To ja El twoja dziewczyna! Przeżyłyśmy już tyle razem proszę przypomnij sobie! - Max przyparła mnie mocno do ściany sprawiajac mi niemiłosierny ból. Odepchnełam ją szybko na półke zwalając z niej przy tym parę rzeczy. Ruda znów się na mnie rzuciła, lecz tym razem mocniej opierałam się by mnie nie powaliła. Obie wepchnęłyśmy siebie nawzajem do mojego pokoju, gdzie wykorzystałam okazję i powaliłam dziewczynę na podłogę przywalając jej najpierw o szafę. Mimo tego, że wiem, że dziewczyna nie jest teraz sobą czułam się z tym źle, że właśnie wyrządzam jej krzywdę. Nie potrafię tak dłużej.

- Max jesteś moją dziewczyną. Kochamy się już od dawna. Wspieramy się i razem walczymy ze złem. Pomagamy sobie w dobrych i złych chwilach. Przypomnij sobie!

- ZAMKNIJ SIĘ! - Krzyknęła nagle przywalając mi prosto w twarz. Nie potrafię dalej z nią walczyć. Spojrzałam w puste oczy dziewczyny. Bez wyrazu i uczuć. Na ten widok bardziej zabolało mnie coś w środku niż to uderzenie, któte mi zadała. To był inny rodzaj bólu, który nie potrafie opisać. Z moich oczu zaczeły lecieć łzy. Max jednak dalej nie zdawała sobie sprawy z tego co robi i zaczęła mnie bić coraz mocniej. Raz za razem. Nie miałam już sił się bronić. Ta z coraz większym wkurzeniem przywalała mi twarz i brzuch. Rzuciła mną o ścianę, a ja nie miałam nawet siły już krzyczeć z bólu, wstać ani nawet się oprzeć ręką. Rudowłosa podeszła do mnie znów pociagając mnie do siebie za ubrania i rzucajac mnie spowrotem na ziemie z jeszcze wiekszą nienawiścią.

- Max... - wydyszałam ledwo czując, że nie wytrzymam długo.

- Walcz. - Zacisnęła dłoń na mojej szyji przymierzając się do kolejnego uderzenia. Patrzyłam się na nią tylko wypluwając krew. Nie chcę tego robić. Nie chcę jej krzywdzić. Chce moją Max...

- Nie będę z tobą walczyć Max... - Powiedziałam bezsilnie wpatrujac się w jej oczy. Dziewczyna patrzyła na mnie nie rozumiejąc kompletnie moich poczynań.

- WALCZ MÓWIE! - Krzyknęła ponownie przywalając mi jeszcze raz tym razem owiele mocniej. Zaczęłam ciężej oddychać i czułam jak powoli opuszczając mnie wszelkie siły.

- Jeśli naprawdę chcesz mnie zabić... to to zrób... ja... ja i tak cię będę dalej kochać Max... - W tym momencie oczy Max ponownie nabrały tych samych barw co wcześniej. Teraz ten wzrok był tym samym wzrokiem, w które się wpatrywałam codziennie. Jednakże dziewczyna była przerażona całą sytuacją. Opuściła odrazu pięść odsuwając się ode mnie gwałtownie.

- El... ja... O Boże... co ja zrobiłam... - Max zaczęła się cała trząść. Próbowałam do niej wstać, ale każdy ruch wywoływał u mnie potężny ból. Dziewczyna zalała się łzami po chwili. Chciała uciec, lecz ją w ostarniej chwili powstrzymałam.

- Max... pomóż mi proszę... - Mówiąc to tym samym krztusząc się łzami poczułam, jak resztki sił ode mnie odeszły. Ostatnie co widziałam to przerażony wzrok dziewczyny na mój stan.

------------------------------------------------------------

Nie zabijajcie mnie
Summertime sadness

Pozdrawiam <3

New Romantics ~ Elmax Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz