Rozdział 3

121 8 37
                                    

Pov: El

Zostając zraniona w policzko przez jeden z odłamków zniszczonego na małe kawałeczki walkmana skorzystałam z okazji, że Max i ten wredny śmierdziel się do siebie odwrócili uciekłam chowając się za jedno z drzew. Wychyliłam lekko głowę by móc podglądać całą ich rozmowę.

- Ty... Co ty do cholery odwalasz Frank co? Zachowujesz się jak pieprzony dupek. - dziewczyna nerwowo wytknęła sytuacje sprzed chwili chłopakowi. Widać, że bardzo jej się to nie spodobało, ale nie sądzę, że to z jakiejś sympatii do mnie. To już raczej nie możliwe...

- Mówiłem ci chyba, że masz się nie wtrącać i nie wyzywaj mnie bo jeszcze tego pożałujesz. Jeśli jeszcze raz ją przy tobie zobaczę. Nie będę się powstrzymywał. - Po tych słowach chłopak odszedł od dziewczyny powoli oddalając się w stronę miasta. Max tu jednak została bacznie obserwując blondyna. Postanowiłam w końcu wyjść z ukrycia i jak najszybciej wrócić do chaty, jednak odrazu po odejściu od drzewa usłyszałam głos rudowłosej za moimi plecami.

- Ej, poczekaj na moment. On już poszedł, a ja chce dowiedzieć się w końcu skąd mnie znasz. - Wycierając ostatnie łzy spływające po moich policzkach odwróciłam się w stronę dziewczyny.

- Jestem... jestem twoją przyjaciółką Max. - Czemu to zrobiłam? Czemu ją teraz okłamałam? To przez strach? Jestem kompletną idiotką, ale może tak będzie dla niej lepiej. Lepiej będzie jak nie zakocha się w takim potworze jak ja i będzie żyć bez zagrożeń, mimo tego bólu, który z dnia na dzień wciąż u mnie wzrasta jestem zdolna się dla niej poświęcić. Dla mojej kochanej Max.

- Nie przypominam sobię bym się z tobą przyjaźniła, a jeśli tak to chyba miałam powód dlaczego tego już nie robie. Przestań mnie cały czas śledzić i obserwować bo tego pożałujesz, a ja już cie nie obronie dziwadło. - Po usłyszeniu tych słów nagle coś mocno zakuło mnie w sercu. Każdy mógł to powiedzieć i żadne by tak nie zraniło jak z ust Max.
Ledwo powstrzymywałam łzy, które znów napływały mi do oczu i za wszelką cene starałam się w tej chwili nie wybuchnąć.

- Nie przypominasz sobie bo straciłaś pamięć Max... daj mi szansę to wyjaśnić. - Próbowałam namówić dziewczynę, lecz ta tylko spojrzała na mnie nerwowym wzrokiem przez co się odsunęłam ze strachu.

- Nie chce cię znać i nie chce żadnych wyjaśnień, odwal się ode mnie świrusko. - Max nie dając mi nawet dojść do słowa odwróciła się plecami i odeszła w przeciwnym kierunku. Po chwili przestalam powstrzymywać ból i płacz w środku mnie, który co sekunde potęgował.
Roztrzęsiona i załamana zaczęłam biec jak najszybciej w stronę chaty chcąc uciec od tego wszystkiego. Uciec od bólu i cierpienia jakie teraz we mnie się zrodziło. Nie oglądałam się za siebie, myślami też próbowałam uciekać. Nie zwracałam uwagi na to co dzieje się wokół mnie, aż nagle całym ciałem uderzyłam o coś, a raczej o kogoś. Wywaliłam się na ziemie zdezorientowana całą sytuacją uniosłam wzrok dalej będąc rozkojarzona. Zobaczyłam dobrze mi znaną wysoką blondynkę, a dokładniej Robin Buckley, która równie rozkojarzona jak ja złapała ze mną kontakt wzrokowy.

- Boże przepraszam nie zauważyłam cie. - powiedziała dziewczyna podnosząc mnie z ziemi.

- Robin? To ty. - lekko uśmiechnęłam się na widok dziewczyny dobiero teraz zdając sobie sprawę, że przecież ona też mnie nie pamięta.

- Co? Skąd ty znasz moje imię? Plakietki nie mam na kurtce, a na medium to ty nie wyglądasz mała - Podeszłam powoli do dziewczyny łapiąc ją za ręke i zaciągając pod chatę bez słowa.

- Czy ty nie jesteś może za młoda na uprowadzanie ludzi? Znaczy wiesz masz szczeście, że jesteś dziewczyną. Znaczy co. -  Spojrzałam na blondynkę pytającym wzrokiem siadając z nią już na miejscu.

- Nie porywam cie, chce tylko ci coś wytłumaczyć i poprosić o pomoc. Jestem El Hopper wszyscy moi bliscy o mnie zapomnieli... - zaczełam opowiadać dziewczynie wszystko o sobie i o momentach, o których powinna sobie przypomnieć. Naszczęście udało się, widziałam to po jej oczach i wyrazie twarzy.

- Jasna cholera, El. Co jest?! Nie możesz sie tak dla nas poświecać, co z resztą? Co  z tobą i Max?!?!

- Max nic nie pamięta... nawet nie chce mnie znać, ma jakiegoś chłopaka, który zniszczył mi walkmana i szantażuje ją. - opowiedziałam wszystko dziewczynie odczuwając ulge. W końcu mogłam zrzucićnz siebie choć trochę ten ciężar.

- I co? Masz zamiar odpuścić? Kobieto, drugiej takiej nie spotkasz tak jak i ona takiej jak ty, jest nieświadoma więc trzeba to zmienić. Nie możesz się poddać. Masz walczyć z tym bląd piździelcem o tą dziewczyne bo jak nie to sama wkrocze do akcji co i tak to zrobie bo chce ci pomóc. - Lekko się zaśmiałam na słowa dziewczyny, tego mi właśnie brakowało, wsparcia i zrozumienia. Ona ma racje, nie mogę się poddać i tego nie zrobię. Będę walczyć o Max do końca, nie dam jej skrzywdzić temu... jak ona to powiedziała? Piździawka? Nie pamiętam. Tak czy siak. Max, dotrzymam danego słowa, tym razem nie sthórze.

- Masz rację. Dziękuję Robin. - to mówiąc rzuciłam się dziewczynie w objęcia mocno ją przytulając co odwzajemniła z wielką czułością.

- Nie ma za co Hopperson. Nie pozwolę by jakiś blondasek wam psuł związek, a teraz chodź. Idziemy cię odstresować moja panno. - Robin natychmiastowo wstała podziągając mnie za sobą i ruszyłyśmy w kierunku miasteczka.

------------------------------------------------------------

Dziś trochę krótrszy, a sponsorem odcinka jest positivum na nerwy spowodowane głupotą panny Mayfield. Pozdrawiam <3

New Romantics ~ Elmax Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz