Rozdział 19

95 9 30
                                    

Pov: Max

Szliśmy całą grupą przeszukując całe podziemne labolatorium aby odnaleźć sprawcę tego wszystkiego. El od tamtego momentu się nie odzywa i nawet na nas nie patrzy. Próbuje ją jakoś zagadać ale marnie to wychodzi. Wygląda jakby w środku niej coś umarło, a wszystkie emocje gdzieś przepadły. Gdy rozmawiałam o tym z Hopper'em powiedział bym poprostu dała jej czasu, lecz czy to coś naprawi? Nie wydaję mi się sądząc po tym jak teraz sobie ledwo daje radę.

Wszyscy się nam cały czas przyglądali zakłopotani stanem El podobnie jak ja. Postanowiłam znów spróbować do niej zagadać. Podeszłam bliżej dziewczyny łapiąc ją za rękę, która nie została zaciśnięta w przyjemny i czuły uścisk jak zwykle to bywało. Spojrzałam na jej bladą bez wyrazu twarz, która nie uległa żadnej pozytywnej zmianie od momentu, w którym musiała zabić Mike'a. Łapiąc głęboki wdech spojrzałam jej głęboko w oczy i zaczęłam mówić.

- Jak się czujesz El? Niedługo powinniśmy stąd wyjść tylko zbierzemy te ważne informacje. - Powiedziałam wyczekując od brunetki jakiejkolwiek odpowiedzi, lecz nic nie dostałam. Nawet na mnie nie spojrzała. Postanowiłam kontynuuować dalej.
- Wiesz, jak już będziemy w chacie możemy obejrzeć razem film, albo coś poczytać. Kupiłam nowy komiks i chce go odrazu przeczytać z tobą. Co ty na to? - Znów czekałam na odpowiedź, której nie otrzymała. Jedynie słyszałam szepty innych za plecami ewidentnie rozmawiających o mnie i o El. Widok dziewczyny w tym stanie rozrywał mi serce. Odpuściłam. Nie potrafię udawać wesołej kiedy ona tak wygląda.
Odsunęłam się od dziewczyny zamyślając się nad kolejnym pomysłem polepszenia jej humoru. Niedługo potem podszedł do mnie Steve kładąc rękę na moim ramieniu. Spojrzałam na niego kątem oka, gdy ten główkował co do mnie powiedzieć.

- Trzymasz się? Prawie cie zabił chłopak, który był twoim przyjacielem przez pare lat. - Spojrzałam na bruneta zastanawiając się trochę nad odpowiedzią. Długo rozmyślałam nad moją relacją z Mike'm i nie wiem czy mogłabym nazwać to przyjaźnią. Co chwila byliśmy do siebie wrogo nastawieni, ale jak przyszło co do czego byliśmy zdolni sobie pomóc.

- Jakoś się trzymam, już tyle razy chciano mnie zabić przez ten czas, że to nie było aż tak szokujące. Fakt Mike był kimś bliskim, ale ten Mike który nas zaatakował to nie był on. Nie skrzywdziłby nigdy El. Martwię się o nią. Nie chce by była w takim stanie. Boli mnie jak na nią patrze, a najbardziej boli mnie to, że nie potrafie jej pomóc. - Powiedziałam nerwowo w trakcie kiedy zaczęła mi się trzaść ręka. Chłopak to ewidentnie zauważył, przez co jego wzrok zatrzymał się idealnie na mojej twarzy. Przyglądał mi się z uwagą.

- Ona wie, że chcesz dla niej dobrze rudzielcu. Musisz tylko znaleźć inny sposób na pokazanie jej tego wsparcia. Nie mową. Lecz czymś innym. Czymś co jest dla niej ważne, dlatego musisz to zrobić ty. Skoro ją kochasz. Napewno znajdziesz sposób by to naprawić. - Przez chwilę analizowałam słowa Harringtona próbując wyciągnąć z tego jakąś podpowiedź ukrytą w słowach, lecz nic z tego. Muszę sama zastanowić się nad pomocą El. Czymś co jest dla niej ważne...

- Co masz na myśli mówiąc ważne? - Spytałam na co Brunet spojrzał się na mnie zastanawiająco.

- Nie wiesz? Coś co robiliście wspólnie, coś przy czym widziałaś, że była szczęśliwa. Moment, w którym liczyłaś sie dla niej tylko ty.

- Może masz rację, spróbuje. - Skierowałam wzrok na chłopaka, który lekko się uśmiechnął i odszedł w stronę Nancy. Ponownie spojrzałam na El, u której nic się nie zmieniło. Ponownie do niej podeszłam chcąc znowić rozmowę, lecz w tym samym momencie dotarliśmy na miejce.

- To powinno być tu. - Powiedział Hopper wchodząc pierwszy do środka, a my za nim. Była to jakaś sala eksperymentalna, w pół poniszczona, lub niewykorzystywana od dawna. Niewiele z sprzętów nadawało się tu do użytku. Rozgladiśmy się w poszukiwaniu jakichkolwiek poszlak. Widać było po twarzy Hoppa, że bardzo się martwi stanem El, lecz woli o tym nie mówić. Co jakiś czas do niej podchodził i próbował poprawić humor, ale jak się można spodziewać żadnych skutków to nie przyniosło.
Zaczeliśmy przeszukiwać całe pomieszczenie uważnie szukając dokumentów lub nagrań prowadzących nas coraz bliżej do odkrycia prawdy.
W trakcie gdy sprawdzałam jedno ze stanowisk zauważyłam, jak Nancy próbuje porozmawiać coś z El. Jak można się spodziewać za dobrze to nie szło. El ciągle była wpatrzona w ziemię. Widać było po twarzy Nancy, że również się o nią martwi. Co ukrywać. Wszyscy się o nią matwimy. Hopp tu cały chodzi tylko ze względu na nią.

Podeszłam do starszego po przeszukaniu całego stanowiska, kiedy to ten kończył sprawdzać jedno z biurek.

- Pomóc coś? - Spytałam, na co szeryf się odwrócił spogladając chwilę na mnie.

- Już nie ma co, pusto tu, albo ktoś zabrał dokumenty, albo są schowane gdzieś indziej.... yh... jak tam z El? - Przez chwilę nie wiedziałam co odpowiedzieć na pytanie starszego. Skąd mogę wiedzieć, czy coś się polepszyło czy nie, jak nawet nie można z nią pogadać.

- Dalej to samo raczej. Cały czas chodzi przygnębiona i bez życia. - Starszy zamyślił się chwilę kierując wzrok na brunetke naprzeciw nas.

- Błagam cie Max. Zrób cokolwiek, by to naprawić. Wiem, że bedziesz potrafiła. Tylko ty możesz teraz to zrobić. - Spojrzałam na Hopper'a analizując jego słowa. Ma rację. Muszę coś zrobić. Cokolwiek. Tak jak Steve mówił, El nie może tak dłużej żyć.

- Postaram się. Obiecuje.

- Dziękuje rudzielcu. - Starszy poczochrał mnie po głowie i odszedł przeszukiwając inne stanowiska.
Gdy wszyscy już skończyli nikt nie znalazł ani jednego śladu. Postanowiliśmy wrócić do reszty grup. Szliśmy tą samą drogą, z której przyszliśmy, lecz jedna rzecz się zmieniła. W miejscu, gdzie leżało ciało Mike'a nic nie zostało. Na korytarzu panowała pustka. Wszyscy byli zdezorientowani tą sytuacją tak samo jak ja. Podeszłam do miejsca gdzie leżał Mike, kiedy to inni zaczeli przeszukiwać ponownie cały korytarz. Wpatrując się w przez dłuższą chwilę w tamto miejsce spojrzałam się na El, za którą stał... co jest do jasnej...
Za El stał Mike ze swoją siekierą. Wstalam gwałtownie przerażona cala sytuacją. Serce zaczęło mi bić sto razy szybciej.

- EL! UWAŻAJ ZA TOBĄ! - Dziewczyna nic nie mówiąc odwróciła się tylko w stronę chłopaka, który już szykował się do zadania ciosu siekierą.
Gwałtownie wyciągnełam pistolet, kiedy inni odwracali się w naszą stronę. Nakierowałam lufę na chłopaka, tak by El nie doznała żadnych obrażeń. Zrobiłam głęboki wdech i nie wiele się zastanawiając pociągnęłam za spust, a kula wystrzeliła z pistoletu, w trakcie kiedy Wheeler szykował się już do zamachu.
Kula trafiła lecz nie tam gdzie miała. Trafiła w ramię chłopaka. Ten nie przejmując się tym zabardzo zamachnał sie siekiera kierujac ja wporst w głowę El. Przerażona biegłam najszybciej jak tylko mogłam w ich stronę. Rzuciłam się na dziewczynę upadając z nią na ziemię omijając obrażenia siekierą chłopaka, którą rękoma zatrzymał Hopper, który przybiegl tu razem ze mną. Odwróciłam się w jego stronę, a ten spojrzał się na mnie porozumiewawczo, abym szybko zabrała stąd El, kiedy to on  napierał swoimi rękoma popychając siekierę w stronę Wheelera.
Szybko wstałam odchodzac jak najszybciej wraz z dziewczyną przygladajac się całemu zdarzeniu. Nagle Mike puścił jedną ręką siekierę, sięgając do kieszeni i wyjmując z niej nóż. Jednym i szybkim ruchem wbił go w tors starszego, a nikt nawet nie zdążył zareagować.

- HOPP! - Krzykneli wszyscy, kiedy ten odsunął się trochę od Mike'a, który ponownie chciał zadać cios, lecz tym razem powstrzymała go niewidzialna siła. Spogladajac z szokiem na cała sytuacje pokierowałam wzrok na brunetkę, której krew leciała z nosa i nerwowo spogladała na chłopaka. Sekundę potem przechyliła głowę na bok, a Wheeler został z całej siły odrzucony na drugą strone korytarza przywalajac mocno w ścianę. Nancy i Steve w tym czasie podbiegli jak najszybciej do Hopper'a z pomocą, a El spogladała na niego z poczuciem winy. Wytarłam jej krew z nosa przytulając ją do siebie.

- Uratowałaś go El. Widzisz? Jesteś bohaterką. - Dziewczyna nic nie odpowiedziała, lecz po chwili poczułam delikatny uścisk dziewczyny na mojej wokół mojego torsu. Przytuliłam dziewczynę mocniej do siebie spogladajac na koniec korytarza i rozwalaną naprzeciw ścianę. Mike'a tam jednak już nie było. Jakim cudem on dalej żyje...?

------------------------------------------------------------

Miłego czytanka moi drodzy. Pozdrawiam <3

New Romantics ~ Elmax Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz