Rozdział 2

112 7 29
                                    

Pov: Max

Podbiegłam do wysokiego blondyna leżącego na ziemii po tym jak nie wiadomo z jakiego powodu deska wyrwała mi się z rąk i przywaliła mu w brzuch. Był cały obolały i zwijał się z bólu na drodze.

- O mój Boże! Frank! Nic ci nie jest? - sprawdzałam stan chłopaka, póki coś innego nie przykuło mojej uwagi, a raczej ktoś. Ta sama brunetka, która ostatnio uciekła, gdy się z nią przywitałam, teraz niewiadomo z jakiego powodu uciekała stąd w głąb lasu. Nie czekając na odpowiedź podniosłam szybko Franka siadając go na schodkach jakiegoś domu i szybko ruszyłam w stronę, w którą pobiegła dziewczyna.

Dobiegając do drzewa, za którym niedawno stała dostrzegłam coś srebrnego leżącego na ziemi. Był to jakiś walkman, zapewne jej nawet w dobrym stanie. Podniosłam go z ziemii oceniając przedmiot wzrokiem. Dostrzegłam na nim coś co przykuło moja uwagę i zaskoczyło najbardziej, a był to podpis. Nie byle jaki podpis bo był on mój. Skąd ona ma mój podpis i to na jakimś walkmanie? Nie sądzę, że jest on podrobiony bo ewidentnie to moje pismo, a "Maxi" pozwalam do siebie tylko mówić najbliższym osobą. Nie przypominam sobie żebym miała jakikolwiek kontakt z tą dziewczyną poza ostatnią krótką rozmową.
Muszę się dowiedzieć wiecej o tej osobie i dlaczego cały czas mnie obserwuje.
Schowałam walkmana do plecaka i ruszyłam w dalszą pogoń za dziewczyną. Podczas jej szukania usłyszałam bardzo głośny krzyk, z którego dało się odczytać ból. Coś musiało jej się stać. Jak najszybciej pobiegłam w tamtym kierunku. Z daleka dostrzegłam dziewczynę, która klęczała zrozpaczona pośrodku poniszczonych gałęzi, drzew i krzaków wokół niej, jakby przed chwilą wypuchła tu bomba.
Poczułam jak serce zaczyna mi mocniej bić przez lekki strach wywołany zaistniałą sytuacją. Powoli zaczełam zbliżać się w stronę nieznajomej, która szybko wykryła moja obecność odwracajac się gwałtownie w moją stronę i stając z miejca. Popatrzyłam na jej mokrą od łez twarz, która wzrokiem szukała drogi ucieczki. Była cała roztrzęsiona i przerażona, postanowiłam zrobic kolejny krok do przodu by załagodzić sytuacje.

- M-Max... - odezwała się po chwili dziewczyna cichym i przepełnionym bólem głosem, co mnie jeszcze bardziej zszokowało. Ona zna moje imię, znaczy, napewno musiała znać sądząc po tym walkmanie ale, skąd?

- Kim ty jesteś? Czemu mnie obserwujesz, skąd znasz moje imię i skąd masz tego walkmana? - odrazu wyjełam z plecaka przedmiot pokazujac jej go.

- Daj... daj mi wszystko wytłumaczyć proszę... - gdy już miałam jej odpowiedzieć nagle ktoś wyrwał mi z ręki walkmana, a tym kimś był mój chłopak, Frank.

- Co to jest do cholery? I co to za dziwadło, z którym gadasz? - powiedział spoglądając z pogardą na brunetkę. 

- To jej walkman, nie wiem czemu jest na nim moje imię, a co do niej. Nie znam jej właśnie chciałam to z nią wyjaśnić. - powiedzialam patrząc raz na wystraszona i zdesperowaną brunetkę, a raz na blondyna.

- Po co tracisz czas na takie śmiecie jak ona? Pewnie kolejna urwała sie z jakiegoś psychiatryka jak naprzykład Munson, który naszczęście zdechł rok temu. A ten walkman? Ta śmieciara pewnie go ukradła komuś. - Frank nawet nie dał mi dojść do słowa, natychmiastowo rzucił walkmana o ziemie i zaczął go miażdzyć butem, a ja patrzyłam się na całą sytuacje stojąc bezradnie w miejscu i nie wypuszczajac z siebie ani jednego słowa. Coś mnie blokowało, normalnie odrazu bym już zaczeła go wyzywać.
Unisołam wzrok w kierunku dziewczyny, która na widok całej sytuacji znów zalała się łzami i złapała się za klatke piersiową. Sądząc po jej reakcji musiało to być dla niej coś bardzo cennego. Dlaczego nic nie zrobiłam? Mogłam temu zapobiec. Kimkolwiek ona jest nie zasługuje na takie traktowanie.
Frank po zniszczeniu walkmana na drobne kawałeczki zaczął się śmiać i rzucać niektórymi odłamkami w dziewczynę, która stała zrozpaczona jak słup patrząc na resztki walkmana.
- No i co teraz dziwaku? Będziesz tak ryczeć? Trzeba było nie podglądać mojej dziewczyny. Głupia dziwka, złodziejka i niewiadomo co jeszcze. No dawaj powiedz coś w końcu. Czekam dziwadło. - pomimo kontrowersyjnych tekstów ze strony chłopaka dziewczyna, spojrzała tylko na mnie swoim bolesnym wzrokiem, który wował u mnie dziwne uczucie w środku, nie potrafie wyjaśnić nawet jakie. Nie mogłam już jednak dłużej patrzeć na to jak blondyn ją poniża. W końcu się ogarnęłam i podchodząc do chłopaka złapałam go za nadgarstek i pociągnęłam jego rękę w dół.

- Frank dość. Ona nic takiego nie zrobiła. Nie wyżywaj się na niej za to, że zostałeś uderzony deską. Daj jej odejść. - chłopak spojrzał się na mnie chwilę, potem kierujac wzrok na dziewczynę.

- Znasz ją?

- Nie, ale to tylko jakaś dziewczyna. Daj jej już spokój.

- Skoro jej nie znasz to nie powinnaś się martwić co jej zrobie. Lepiej się przymknij i albo stąd odejdź, albo tylko obserwuj dobra? - Po słowach chłopaka odrazu odsunęłam sie na dwa kroki spogladajac na dziewczynę. Dlaczego to zrobiłam, czy ja się go boje? Nie mam pojecia co się ze mną dzieje, czemu go nie powstrzymałam?

- Max... znasz mnie, jestem twoją... - dziewczyna chciała mi cos powiedzieć, lecz nie zdołała, ponieważ w tej chwili oberwała w twarz jednym z odłamków walkmana, który rozciął jej trochę skóry. Zaczęła po chwili lecieć krew z rany. Szybko wyjełam jakąś czystą chustę chcąc podejść do dziewczyny, lecz ponownie zostałam złapana przez blondyna.

- Zostaw ją w spokoju Max. To tylko jakieś dziwadło. - Patrzyłam chwilę na chłopaka nie rozumiejac kompletnie jego intencji co dopiero swojego zachowania. Nie zwracajac dłużej uwagi na blondyna, który zaczął mnie mocno irytować odwróciłam sie w strone brunetki. Tej jednak już tam nie było.
Wywołane przez zaistniała sytuacje nerwy zaczeły przejmować kontrole nade mną. Zacinełam pieści i spowrotem odwróciłam się do chłopaka.

- Ty...

------------------------------------------------------------

Kolejny rozdział jutro. Pozdrawiam<3

New Romantics ~ Elmax Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz