Rozdział 21

97 9 39
                                    

Pov: El

Patrzyłam z przerażeniem na tamtą dwójkę odrazu szykując moce. Mimo tego, że doktor Marlon nie pamiętał kim jestem cały czas patrzył na mnie z zaciekawieniem.

- Cieszę się Maxine, że sama tu przybyłaś.  Będziemy mogli robić wiele testów na tobie. Ah... eksperymenty. Tyle nas czeka, a obserwując twoją przyjaciółkę mogę śmiało stwierdzić, że będzie ona idealnym obiektem testowym numer dwa. - Spojrzałam na Max, która patrzyła na doktorka ze złością. Ten powoli zaczął się zbliżać do nas uważnie obserwując nasze zachowania.

- Nie dostaniesz ani jej, ani mnie. - Marlon po usłyszeniu tego uśmiechnął się prześmiewczo i spojrzał chwilę na Mike'a.

- Cóż, jeśli nie to będę musiał wysadzić ten budynek wraz ze wszystkimi tu w środku. - Z przerażeniem zaczełam rozgladać się po całym pomieszczeniu zauważając dwie bomby po dwóch stronach sali. Tylko nie to...

- Ty wredny pieprzony psychopato. Jesteś potworem. Narażasz życia kilkunastu osób tylko dla swoich widzimisiów! Jesteś nienormalny! - Powiedziała Max cała się już trzęsąc z nerwów, a ja zaczęłam szykować swoje moce do ataku.

- Zostawisz nas wszystkich w spokoju, albo cie zabije. Tu i teraz. - Spojrzałam groźnie na Brennera, na co ten na chwilę odwrócił się do Mike'a po czym znów się do nas uśmiechnął.

- Nie sądzę, że drugi raz będziesz zdolna do zabicia młodego Wheelera dziecko. - Odpowiedział dając sygnał Mike'owi, który automatycznie stanął naprzeciw nam spogladając mi prosto w oczy. Odsunęłam się z przerażeniem do tyłu mając w głowie kolejną walę wspomnień z chłopakiem uderzającą we mnie.

- El. Pamiętaj co ci mówiłam. - Powiedziała rudowłosa biorąc mnie do siebie i splatając nasze ręce. Ma rację. To nie jest Mike. Musze wbić sobie to w końcu do głowy.
Spojrzałam ponownie na chłopaka wyciagając przed nim rękę i przy użyciu mocy odpychając go na doktorka. Oboje opadli na ziemię zaciskajac zęby z bólu.
Podbiegłyśmy szybko do bomb zauważając, że jest na nich ustawiony licznik. Zostało niecałe 5 minut... Spojrzałam na Max porozumiewawczo, która natychmiast wyjęła krótkofalówke łącząc się z resztą.

- Kod czerwony! Powtarzam. Kod czerwony! Wszyscy musicie stąd wyjść jak najszybciej się da. Zaraz tu wszystko wybuchnie! - Odwróciłam się do tamtej dwójki, która już powoli szła w naszą stronę. Zauważyłam po drugiej stronie stolika pewne serum. To chyba to samo serum, który był opisany w dokumentach. Ten przeciw grzybowi.
Popatrzyłam się szybko spowrotem na Max, która pośpiesznie tłumaczyła wszystko reszcie.

- Tam jest to serum Max. Możemy go teraz pokonać. - Dziewczyna spojrzała się na serum oznajmiając mi, że ona się tym zajmie. Moim zadaniem teraz było zająć się doktorkiem.
Max szybko i sprawnie podbiegła do serum zgarniajac go i kierujac się w stronę Mike'a. Ja natomiast ruszyłam w kierunku Marlona wciąż mając na uwadze bombę. Wszyscy powinni w ciągu tych 5 minut wyjść, ale... co z nami?

Wykorzystujac swoje moce popchnęłam spowrotem Marlona na ziemie mocniej go do niej przyciskając. Widać było na jego twarzy nasilajacy się ból w całym ciele. Nie oszędzałam teraz na nim siły. Przyciskałam go z sekundą coraz to mocniej. Ogarnęła mną złość i chęć zemsty za to wszystko co zrobił.

- JAK TO WYŁĄCZYĆ?! - Wykrzyczałam ze złością, ale ten nic nie odpowiadał. Patrzył się na mnie tylko z bólem, a czas upływał coraz szybciej.
Przycisnęłam go jeszcze bardziej do ziemi tak, że cała podłoga zaczęła już pękać i się zapadać.
- MÓW! W TEJ CHWILI! - Doktor zaczął się śmiać. Ten śmiech był zmieszany z ogromnym bólem, jakie musiał w tej chwili doświadczać, a mnie jeszcze bardziej zaczęła ogarniać fala nerwów.

- Już wole tu zginąć niż znów pozwolić uciec tej rudej suce. - Powiedział śmiejąc się jednocześnie, a z jego ust zaczęla spływać krew. Nie wytrzymałam. Wykręciłam profesorowi kark mocami nie zastanawiając się ani chwili.
Patrzyłam chwilę na jego bezwładne ciało, które w jednej chwili przestało się ruszać. Dopiero teraz zauważyłam, że na liczniku pozostała niecała minuta. Szybko odwróciłam się w kierunku Max, która w tej samej chwili leżąc lekko pobita na ziemi wbiła Mike'owi serum w szyje. Chłopak nagle zaczął się trząść a jego ciało rozpadać nad dziewczyną. Przerażona odsunęła się szybko podbiegajac do mnie i odtrzepujac się z opadajacych na nią części ciała.
Znów spojrzałam na bombę. 15 sekund... nie mogę pozwolić, by Max tu teraz tak skończyła.
Wyciągnełam obie ręce w stronę obu bomb, i mocami wstrzymałam prace maszyny odpowiadającej za aktywowanie wybuchu.
Jestem w pełni świadoma tego, że jeśli teraz to puszcze. Bomba automatycznie wybuchnie.
Spojrzałam na rudowłosą, która patrzyła na mnie z przerażeniem i złością jednocześnie.

- El co ty robisz do cholery. Musimy stąd uciekać. Teraz! - Wykrzyczała podchodząc do mnie i chcąc już zabrać mnie do wyjącia. Ja jednak ja w ostatnim momencie powstrzymałam.

- Max stój. Nie dotykaj mnie proszę. Jeśli to zrobisz bomby się odpalą i obie zginiemy. - Powiedziałam na co dziewczyna lekko się odsunęła, a jej ręce zaczęły się trząść.

- El... a co z tobą? - Spojrzałam na nią wzrokiem pełnym smutku i żalu. Dziewczyna odrazu zrozumiała co to oznacza i zaczęła kręcić głową w geście sprzeciwu.

- Max, musisz stąd uciekać jak najszybciej. Nie wiem ile wytrzymam. - Krew coraz bardziej zaczęła spływać mi z nosa. Max się wachała. Patrzyła na mnie z wyrzytami chcąc mnie jak najszybciej stąd zabrać, lecz dobrze wie, że nie mogła.
- Proszę cie Max... Muszę wiedzieć, że będziesz bezpieczna. - Dziewczyna ponownie pokręciła głową przecząco podchodząc do mnie bardzo blisko.

- Nie El. Bez ciebie się nie ruszam. Wyjdziemy stąd razem albo wcale. - Powiedziała spogladając raz na mnie a raz na drzwi ewakuacyjne. Zacisnęła pięści próbujac powstrzymać emocje, a z moich oczu zaczęły lecieć łzy.

- Max proszę. Nie wytrzymam tak dłużej. Nie pozwolę byś znów zginęła.

- JA TEŻ NA TO NIE POZWOLE DO CHOLERY EL. NIE MOGĘ ZNÓW PATRZEĆ JAK UMIERASZ. JUŻ WOLE ZGINĄĆ TU Z TOBĄ!

- MAX NIE MAMY NA TO CZASU! BŁAGAM CIE CHOCIAŻ RAZ MNIE POSŁUCHAJ I UCIEKAJ STĄD JAK NAJSZYBCIEJ. ZACZNIESZ NOWE ŻYCIE BEZE MNIE. BEZPIECZNE I SZCZĘŚLIWE.

- ZAMKNIJ SIĘ DO CHOLERY. NIGDZIE BEZ CIEBIE NIE IDE ROZUMIESZ?! SKORO NIE MA INNEGO WYJŚCIA TO TU RAZEM Z TOBĄ ZGINE. ZOSTAJE EL. POWIEDZIAŁAM CI, ŻE BĘDĘ Z TOBĄ DO KOŃCA I SŁOWA DOTRZYMAM. - Słuchając słów dziewczyny dobrze wiedziałam, że już jej nie przekonam. Ledwo powstrzymywałam mocami te bomby. Rudowłosa podeszła do mnie łapiąc mnie za mnie i patrząc mi prosto w moje zaszklone od łez oczy.
- Puść już El... poprostu puść. - Po chwili wpatrywania się w dziewczynę puściłam mocami mechanizm bomb, które w jednym momencie kiedy Max się do mnie przytuliła wybuchły.

------------------------------------------------------------

Też was kocham. Jak chcecie mnie zabić to proszę odwiedzić mój dom w godzinach od 16 do 18.
Pozdrawiam <3

New Romantics ~ Elmax Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz