Rozdział 12

132 9 67
                                    

Pov: El

Siedząc w salonie spoglądałam przez okno chaty patrząc na uderzajace o ziemię krople deszczu. Od rana dziś leje, a umówiłam się z Max, że ma dziś do mnie przyjechać. Pochmurne niebo pochłonięte czarnymi chmurami nie zapowiada na jakikolwiek czas przerwy od deszczu. Pewnie z powodu tej jakże wspaniałej pogody dziewczyna się dziś nie zjawi.

Wzdychając zrezygnowana odeszłam od okna spoglądając na ucieszonego Hopper'a siedzącego z paczką chipsów na fotelu.

- Ty się cieszysz, że Max nie przyjdzie prawda? - Spytałam podchodząc do starszego i przyglądając mu się uważnie.  Pokierował wzrok w moją stronę przybierajac minę, jakby nie wiedział o co mi chodzi.

- Ależ ja? Przecież ja do niej nic nie mam.

- Wczoraj jej groziłeś tato.

- To tak dla zabawy. Mnie tylko cieszy fakt, że nie będę dziś musiał znosić odgłosów całowania się z twojego pokoju. - Uśmiechnął się do mnie zwycięsko, a ja tylko przerwóciłam oczami kierując się smutna do pokoju. Wchodząc już powoli przez drzwi z dworu usłyszałam cichy dźwięk dzwonka od roweru. Odrazu podbiegłam do okna zauważając zbliżającą się rudowłosą w swoim żółtym płaszczu przeciwdeszczowym.

- A jednak. - Powiedziałam uradowana podchodząc do drzwi ignorując pomruki niezadowolenia Hoppa. Gdy otworzyłam automatycznie ujrzałam w pół przemoczoną dziewczynę mimo wszystko i tak uśmiechniętą, co odwzajemniłam i jednym ruchem wciągnęłam dziewczynę do środka.

- Co? Myślałaś, że nie przyjadę? - Spytała spogladając na mnie w trakcie gdy ściągała płaszcz.

- Myślałam, że nie będzie ci sie chciało jechać przez ten deszcz. Zawsze mogłyśmy pogadać przez telefon.

- Oj tam, dla mnie owiele lepsze jest spotkanie na żywo. Szczególnie z tobą. I WITAM PANIE HOPPER TEŻ TĘSKNIŁAM. - Zaśmiałam się lekko na słowa dziewczyny, kiedy to starszy odpowiedział jej typowe: "Hej Mayfield" jakby właśnie przyszedł zmęczony po 12 godzinach pracy. Kierując spowrotem wzrok na dziewczynę zmierzyłam ją wzrokiem przypatrzając się ubranią, które były całe mokre.

- Choć musimy cię przebrać. - Biorąc dziewczynę za rękę pociągnęłam ją za sobą do pokoju czując na sobie wzrok ojca. Usiadłam rudowłosą na łóżku otwierając swoja szafę.

- Możesz mi coś wybrać jak chcesz. - Powiedziała rudowłosa, a ja z zadowoleniem na te słowa zaczęłam przeszukiwać całą szafę. Po niedługim czasię znalazłam dużą koszulkę z nadrukiem z Spider- man'em, którą chyba kiedyś ukradłam Will'owi w Californii, ale już tyle razy mnie już w niej widział, że chyba poprostu mi ją oddał. Znalazłam też jakieś spodnie, pasujące do Max i rzuciłam szybkim ruchem ubrania w jej stronę trafiajac jej prosto w twarz.

- Myślę, że to ci... - Odwróciłam się do dziewczyny wybuchając śmiechem na ten widok. Ta obużona odrazu zdjeła z twarzy ubrania spogladając na mnie swoim morderczym wzrokiem.

- I jak ty celujesz co? - Rudowłosa po chwili również zaczęła się śmiać ściągając powoli koszulkę. Przypatrywałam się jej spodekscytowaniem mierząc wzrokiem każdy centymetr jej ciała.
- Odwróć się. - Powiedziała dziewczyna kierujac spowrotem wzrok na mnie.

- Ale dlaczego niby? - Podeszłam do dziewczyny siadając za nią na łóżku i kładąc swoje dłonie na jej ramionach. Widziałam, że nie potrafi ukryć uśmiechu na jej ustach, przez co uśmiechnęłam się z zadowolenia i wygranej.

- Nieważne i tak dziś wiecej nie zobaczysz. - Szepnęła cicho tak by Hopper nie usłyszał, który ewidentnie podglada nas przez szparę i podsłuchuje. Po tym jak Max się ubrała położyłyśmy się razem na łóżku. Wtuliłam się w dziewczynę podając jej komiks, który miałyśmy dziś przeczytać.

New Romantics ~ Elmax Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz