Rozdział 26

94 7 27
                                    

Pov: El

Wróciłyśmy do chaty natychmiastowo wyczuwając, że nie jesteśmy tu same. Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu czując jak przyśpiesza mi serce. Max patrzyła na mnie z lekkim przerażeniem kiedy to nagle z pokoju Hopper'a wyszedł wysoki czarnowłosy brodaty mężczyzna. Jego strój składał się ze spodni wojskowych i koszuli z tym samym motywem. Patrzył na nas z uśmiechem powoli idąc w naszym kierunku. Odrazu złapałam dziewczynę za rękę odsuwając się od niego jak najdalej.

- Proszę proszę. Ptaszki same wleciały do klatki. - Powiedział klaszcząc w dłonie z zadowolenia.

- Czego od nas chcesz? I kim ty jesteś do cholery?! - Spytała Max udając niewzruszoną niespodziewaną wizytą. mężczyzny. Ten jedynie się zaśmiał dalej nie przestając iść w naszą stronę.

- Jestem John Seed. Dawny przyjaciel szeryfa Hopper'a. Pragnę zemsty za to co zrobił 17 lat temu. - Czarnowłosy zacisnął pięści na te słowa spogladając na Max. Spojrzałam na niego wyczuwając ogromne zagrożenie. Musimy jak najszybciej stąd uciec.
- Tak się składa, że do mojego genialnego planu. Potrzebna jesteś mi ty Maxine.

- Co? Jakiego planu? I co ty chcesz ze mną zrobić. - Wziełam dziewczynę za siebie szykując się powoli do ataku. Ten tylko spojrzał na mnie pociągając zza plecami za jakiś sznurek. Usłyszałam strzał, a po chwili ból przy szyji. Złapałam się za to miejsce wyczuwając coś w stylu igły. Była to strzykawka z jakimś serum. Nagle przed mymi oczyma zaczynało się wszystko rozmazywać. Odwróciłam się do Max ledwo ją widząc. Próbowała coś do mnie mówić ale ja nic nie słyszałam. Powoli wszystko zaczynało mi coraz bardziej zanikać. Poczułam się po chwili bardzo osłabiona. Upadłam na podłoge dostrzegając tylko na sekundę zarys podbiegającej do mnie rudowłosej. Po chwili zamknęłam oczy zasypiając gwałtownie.

Pov: Max

Podbiegłam do leżącej na podłodze El próbując ją obudzić. Potrząsnęłam nią lekko w nadziei, że jakkolwiek zareaguje. Na próżno.

- Cholera El obudź się, obudź się proszę! - Dziewdzyna pomimo moich próśb na nic nie reagowała. Po chwili poczułam jak za moimi plecami stoi John. Odwróciłam się spogladając na niego, który w ręku trzymał pustą butelkę po winie.

- Spokojnie. Ty też zaraz zaśniesz. - To mówiąc mężczyzna zamachnął się uderzając mnie butelką prosto w głowę przez co odczułam niesamowity ból po chwili tracąc przytomność.

***

Obudziłam się z ogromnym bólem głowy w kompletnie innym miejscu przywiązana do jakiegoś krzesła. Nie mogłam nawet ruszyć głową. Przede mną stał telewizor ukazujący w zapętleniu jakieś zdjecia wilków zjadających słabsze zwierzęta itp. W pokoju było ciemno, a na podłodze dostrzegłam dużą ilość zaschniętej krwi.
Patrzyłam na ekran zastanawiając się jak się stąd uwolnić. Próbowałam rozwiazać i rozerwać więzy, ale nic z tego nie dało rady. Po chwili do pomieszczenia wszedł ten sam mężczyzna, który pojawił się w chacie. Trzymał w ręce jakieś drewniane pudełeczko. Spogladając na mnie stanął naprzeciw mnie przyglądając się mi uważnie.

- Taka niewinna z ciebie dziewczyna. Nawet nie wiesz co cie czeka. - Powiedział z uśmiechem na twarzy. Zaczęłam się nerwowo szarpać próbując coś wykrzyczeć, ale miałam zaklejone usta srebrną taśmą. Przysięgam, jeśli zrobił coś El to już jest martwy. Mężczyzna przyglądał mi się ze spokojem czekając aż się opanuje. Po paru minutach musiałam odpuścić dochodząc do wniosku, że moje działania są teraz bezsensu. Nie ma opcji, że się stąd teraz wydostanę.

- Właśnie to chciałem w tobie ujrzeć. Chciałem zobaczyć tą osobę którą w sobie skrywasz. Prawdziwą maszynę do zabijania. Będziesz moją bronią zdolną do zabicia każdego kogo ci wyznacze. - Patrzyłam na niego wzrokiem pełnym nienawiści cała się trzęsąc. Z moich oczu zaczęły powoli spływać łzy. Ten tylko na mnie patrzył z uśmiechem. - Lecz spokojnie. Aby oszczędzić ci cierpienia. Nie będziesz miała świadomości co robisz. W końcu... to będzie działać twój instynkt. Instynkt prawdziwego drapieżnika zdolnego do zrobiena wszystkiego by przetrwać, a przetrwają... tylko najsilniejsi. - To mówiąc powoli zaczął otwierać drewniane pudełeczko, z którego automatycznie zaczęła grać piosenka "Only You - The Platters". Czułam jak powoli tracę kontrolę nad sobą. Chciałam z tym walczyć lecz nie umiałam. Cała się trzęsłam czujac ból jaki opanowuje całe moje ciało i umysł, a przed oczami pojawiały mi sie dziwne czerwone plamki. John cały czas się tylko mi przypatrywał. Nie potrafiłam z tym dłużej walczyć pomimo tego, że próbowałam, muszę się poddać... przepraszam El...

------------------------------------------------------------

Ten rozdział dość krótszy, ale pojawi się jeszcze jeden za jakiś czas.
Pozdrawiam i wyczekujcie <3

New Romantics ~ Elmax Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz