Rozdział 28

128 8 53
                                    

Pov: Max

Podbiegłam do El, która chwilę temu straciła przytomność. Była cała pobita i we krwi. To wszystko moja wina. Przeze mnie tak musiała tu teraz cierpieć. Cały czas w głowie słyszałam jej błagania o pomoc. Nie mogłam przestać płakać. Wziełam ją na ręce wychodząc z nią do salonu i kładąc szybko na kanapę. Pobiegłam do łazienki zabierajac stamtąd wszystkie potrzebne rzeczy do opatrzenia ran. Usiadłam obok brunetki powoli ją opatrując, kiedy w głębi siebie coraz bardziej zaczęłam się obwiniać o wszystko co się stało. Gdy skończyłam delikatnie złapałam dziewczynę za rękę dalej nie przestając płakać. Spogladałam na jej spokojną twarz pełną opatrzonych już ran. W środku rodził się we mnie niewyobrażalny ból i nienawiść do siebie za to co się stało. Jestem pieprzonym zagrożeniem dla niej. Nie wybaczę sobie tego. Pomimo tego jak bardzo ją kocham nie mogę przy niej być.
Nagle zza pleców usłyszałam głos Hopper'a, który wyrwał mnie z zamysłów. Odwróciłam się szybko spogladając na niego jak szybko zamyka drzwi od chaty.

- Dobra, chyba się go pozbyłem. - Powiedział spoglądając się na mnie z niepewnością. - Max? Jesteś już sobą? - powoli zaczął iść w moim kierunku, a ja pokiwałam tylko głową ledwo powstrzymując kolejne łzy.

- Przepraszam... skrzywdziłam ją... - Ledwo wydyszałam próbujac nie patrzeć na stan dziewczyny. Starszy spojrzał się na El przerażony i pełny współczucia.

- Max... - Dokładnie obejrzał stan brunetki. Był wściekły i wystraszony. Zacisnął rękę w pięść i spojrzał na mnie po dłuższej chwili.

- Nie panowałam nad tym...

- Wiem... to wszystko wina tego pieprzonego dziada. Od początku to wszystko była jego sprawka. - W jego głosie czuć było wzrastającą wściekłość do Johna.

- Jak to od początku? - Spytałam przyglądając się mu uważnie. Ten spojrzał na mnie przez chwilę milcząc.

- On kierował podziemnym labolatorium. On wpadł na pomysł, aby stworzyć te potwory, on sprawował rządy z tymi wszystkimi eksperymentami. Wszystko co działo się do tej pory to była jego wina. ROBIŁ TO TYLKO PO TO BY SIE ZEMŚCIĆ NA MNIE! TERAZ PRZEZE MNIE CIERPICI EL I CIERPISZ TY! TO MOJA WINA! - Hopper opadł na fotel zakrywając dłońmi twarz nie wytrzykujac już emocjonalnie. - Przepraszam dzieciaku... - Powiedział cicho do mnie, a ja przez chwilę nie wiedziałam co zrobić. Podeszłam powoli do starszego delikatnie się do niego przytulając z niepewnością. Po dłuższej chwili jednak poczułam jak odwzajemnia uścisk.

- To nie pana wina... tylko tego debila.
Nie ma pan za co przepraszać. - Hopper mocniej mnie do siebie przytulił spogladając na El z wielka troską i współczuciem.

- Dziękuję, że ją opatrzyłaś. Pomogłaś jej, gdyby nie to niewiadomo co by się stało.

- Ale to ja ją doprowadziłam do takiego stanu...

- Nie byłaś sobą dzieciaku. Nie możesz się o to obiwniać. - Wsłuchując się w słowa starszego próbowałam w to uwierzyć, lecz nie potrafiłam. Milczałam myśląc o tym co powinnam teraz ze sobą zrobić.

Po dłuższym czasie odeszłam do pokoju brunetki siadając przy biurku. Wyjęłam kartkę i długopis chwilę zastanawiając się nad tym co robie. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam pisać to co przyszło mi do głowy. To co chciałam zawsze powiedzieć.

***

Pov: El

Obudziłam się w chacie leżąc na kanapie nie wiedząc która jest godzina ani dzień. Rozejrzałam się chwilę po pomieszczeniu, w którym panowała kompletna cisza. Powoli podniosłam głowę odczuwając silny ból przechodzący po całym moim ciele. Zauważyłam, że jestem cała opatrzona przeróżnymi opatrunkami. Przypomniało mi się po chwili, jak przed utratą świadomości walczyłam z Max, która była pod kontrolą tego całego Johna. No właśnie... gdzie jest Max? Powoli zaczęłam wstawać z kanapy usiłując wytrzymać z bólem, jaki w tym czasie mi towarzyszył.

New Romantics ~ Elmax Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz