It's my life

38 2 0
                                    


Jak to się zaczęło? Właściwie, to tak z dupy. (Tak jak ten wstęp, również bez ładu i składu)

Kiedy zaczęłyśmy razem siedzieć na angielskim i matmie, albo jak się do mnie uśmiechała, to zaczynały mnie piec policzki. I ogólnie, jak spędzałyśmy razem czas, albo jak po prostu ją widziałam, robiło mi się jakoś... Przyjemniej? Nie wiem czy to uczucie to motyle w brzuchy, ale może coś w ten deseń.

Najlepsze jest to, że teraz ma chłopaka. Sadge.

W czasie, kiedy przyjęłam do wiadomości, co do niej czuję, zrozumiałam, że inaczej też patrzę na inne dziewczyny. I to nie jest tak, że podobają mi się wszystkie dziewczyny jak leci, bo to by było to samo, jakby dziewczynom hetero podobali by się wszyscy faceci, jak leci.
Także ten. W sensie nie wiem no. Może i komuś podobają się wszyscy faceci.

Ale wracając. Poznałam trzy inne dziewczyny, jedna mi się nawet podoba w jakiś sposób... Dwie pozostałe to bliźniaczki. Z obiema w sumie piszę regularnie, w tym z jedną takie dość tico-romantico wiadomości. A, i bliźniaczki wiedzą, że jestem bi. Ta trzecia nie.

Ostatnio, wraz z rozpoczęciem czerwca, i jednocześnie miesiąca dumy, jedna z tych bliźniaczek przysłała mi kalendarz czerwca, z poszczególnymi dniami i orientacjami do nich przypisanymi.

I nie oszukujmy się, że gdyby nie ona, to pewnie bym zapomniała, że zaczął się Pride Month.

No dobra, w sumie to jeszcze nie wyjaśniłam, jak zaaregowałam na to, że jestem bi.

Kiedy zrozumiałam, że to już nie tylko koleżanka, zaczęłam czytać na temat różnych orientacji. Zrobiłam dwa testy na to, że jestem biseksualna (tak, wiem, że to często jest pic na wodę, ale potrzebowałam jakiegoś potwierdzenia) I to nie jest tak, że przeraziłam się tym kim jestem. No dobra. Na początku nie dopuszczałam myśli, że mogą podobać mi się również dziewczyny. I, serio, uroniłam pewnej nocy z tego powodu łzy... Nie z powodu co ja czułam do kogoś, nawet nigdy nie pomyślałam o sobie jak o jakimś zwyrodnialcu. Po prostu bałam się. Bałam się reakcji innych. Moich znajomych, przyjaciół... I rodziny. Zwłaszcza rodziny...

Moja przyjaciółka, która od dawna wiedziała kim jest. Jest Panseksualna, a mój przyjaciel, on to na razie uważa, że też jest biseksualny (aczkolwiek nie pamiętam, by kiedykolwiek wypowiadał się na temat jakiejś dziewczyny😏) Także, zawsze obracałam się w towarzystwie LGBT. Uwielbiałam czytać książki o tej tematyce (#iloveheartstopper) Jak będziecie chcieli, mogę podać jakieś tytuły😄.

Pamiętam, jak byłam młodsza, to nie rozumiałam o co chodzi z nie binarnością i z osobami trans. Babcia, (tak, babcia) odpaliła komputer i zaczęła mi na spokojnie wszystko tłumaczyć, wraz z przebiegiem operacji zmiany płci itd. Dla mamy temat LGBT to temat tabu.

Niekiedy coś powie na ten temat, ale nie zawsze coś miłego... W sumie to nigdy nie jest to miły komentarz. Pytam jej, co jej przeszkadzają? Ona zawsze argumentuje, że przecież jest tolerancyjna, bo przecież ma fryzjera i manicurzystę, którzy są razem, oraz kolegę, który też jest gejem. Także według niej, jeśli ma takich znajomych, ale już co innego sądzi na temat osób LGBT to i tak jest tolerancyjna... Także dlatego też nie chcę się przed nią ujawnić... Boję się jej reakcji, i słowo honoru, moja babcia jest chyba bardziej tolerancyjna od niej😅.

I'm BI-tchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz