Pierwszy dzień szkoły.
Wszystko fajnie. Starzy znajomi, nowi znajomi, zadanie domowe z matmy, bo jakże to inaczej, przecież już nie nadążamy z tematem. No i 40°C w każdej sali.
Moi znajomi, kumple, wszystko spoko.
Do czasu zakładu mojego i przyjaciela.I to jest ten mój problem
Założyliśmy się o to, że do końca roku... Mam wyrwać jakąś laskę.
Zakładając se pomyślałam "phi, tyle lasek w szkole" a potem się skapnęłam, że przecież większość jest hetero, i już łatwiej chyba było by wyrwać chłopaka, ale trudno. Zakład i tak po przyjacielsku, tylko o lizaka, więc nie zbiednieję za bardzo.
W sumie, już mogę lecieć po tego lizaka. Mogę mu nawet całą paczkę kupić.
Jak zobaczyłam komentarz japierdoule, to uderzyła mnie taka myśl, że, serio kurwa, jakie to płytkie.
Także i tak nic pewnie z tego nie będzie, i nawet nie będę się specjalnie starać.
Jest jedna nowa, miałam z nią ostatnio sztafetę nawet i serio jest miła i wogóle.
Nie wiem, czy ma kogoś i jakie są jej upodobania, nie mam też do niej zamiaru podbijać, z resztą wogóle teraz jak o tym myślę, to odechciało mi się tego zakładu.
Sorry, japierdoule, że zostałam tak przez ciebie odebrana. Trochę zabolał twój komentarzy, ale rozumiem, jak to wygląda.
Także, nie będę na pewno specjalnie się starać i po prostu przeczekam do końca roku. Albo coś się urodzi, albo wydam te 5zł.
P.s. ciąg dalszy cringu z pinteresta
CZYTASZ
I'm BI-tch
Teen FictionPierwszego chłopaka miałam na obozie, gdy miałam 10 lat. Ten "związek" trwał niespełna pięć dni. Później spodobał mi się, i to tak na poważnie, mój kolega. Zauroczenie to trwało cały rok. Brr... Nie wiem co w nim widziałam. Istny dupek. No i teraz...