Ten rozdział chcę poświęcić pewnej osobie, która pojawiła się w moim życiu zaledwie kilka miesięcy temu i która może kiedyś przeczyta ten rozdział.
Dziewczynę poznałam w grze. Obie podawałyśmy się za chłopaków XD. Po jakimś czasie pisania na czacie wyznała, że jest dziewczyną na co odpowiedziałam tym samym. Przeniosłyśmy się na discorda i tak piszemy po dziś dzień. Kilka tygodni temu wysłałyśmy sobie zdjęcia i przyznaję jest.... Ładna. W prawdzie dzielą nas 2 lata, ale jest dojrzalsza ode mnie 😅.
Niestety dzieli nas ponad 400km, dwa skrajne końce Polski. Ale złożyłam jej obietnicę, że jak skończę szkołę, to ją odwiedzę. A moje słowo jest cenniejsze niż sól.
W tym samym czasie co ją, poznałam takiego chłopaka. Dzieli nas mniej kilometrów i może też kiedyś się spotkamy. Nie myślę o nim w żaden romantyczny sposób, a zresztą i tak nie jestem w jego typie. Prawie codziennie spotykamy się w grze i tak jakoś to leci.
Czy wiążę z tą dziewczyną jakąś przyszłość? Nie wiem, ale wiem, że brakowało by mi jej, gdyby zerwała kontakt.
Mam nadzieję że kiedyś to zobaczysz❤️
P.S.
Historia która was rozwali.
Już sam fakt, że jak wracałam z popołudniowego trening to czarny kot przebiegł mi drogę. I to z premedytacją! Patrzę, idzie. Chciałam go pogonić w inną stronę, a on stanął i patrząc mi prosto w oczy przeszedł mi centralnie przed nogami.
Wracając do historii.
Wracam z treningu autobusem z moim kolegą (chłopak mojej dawnej crush tak btw) i postanowiliśmy wstąpić do biedronki. Ja poszłam po lody, on też se wziął jakiegoś rożka i dwie cole, bo była promocja.
Kasowaliśmy się przy samoobsługowych. Ja postawiłam plecak żeby zapakować rzeczy. W tym czasie on podszedł do mnie z tymi dwiema butelkami, i poprosił żebym mu je włożyła do plecaka. Plecak, jak to po treningu, cały zapchany i ledwo zmieściłam tą jedną butelkę. On podaje mi drugą i nie wiem, czy mnie szturchnął czy co, w każdym razie ją upuściłam. Spadła centralnie na kant. Czaicie. Cola. Zakręcona. Z ciśnieniem.
Jak to jebło! Jak to się rozbryzło! Cała podłoga zalana przy kasach. Spodnie kolegi - całe mokre. Na domiar złego nie byliśmy sami. Obok był jakiś motorzysta z dziewczyną. Jego też ochlapało. Tak się przestraszyłam. Gościu w kasku, w skórze, w drogich butach. On tylko spojrzał na spodnie, dotknął je i powiedział: "Ale teraz będą słodki".Nie pamiętam czy go przeprosiłam, ale pamiętam, że podeszła pani ochroniarz i patrząc na mnie z politowaniem powiedziała, że kogoś zawoła. Ja dalej nie wierząc że to się wydarzyło po prostu wybuchnęłam śmiechem.
Gdy przyszła pani z wielką maszyną i zobaczyła kałużę krzyknęła tylko do swojej koleżanki: "Kaśka! Ty leć bo tu mop jest potrzebny!"
Wyszliśmy więc cichaczem, przeprosiłam (chyba) i opuściliśmy sklep.Koledze, wiadomo, oddałam kasę. Razem stwierdziliśmy, że już do żadnego sklepu nie pójdziemy razem.
I weź tu nie wierz w przesądy.
Do tej biedronki to już chyba nie wejdę. Powieszą moje zdjęcie na tablicy z napisem "tych klientów nie obsługujemy".
A wystarczyło by ten debil postawił plecak na ziemi...
CZYTASZ
I'm BI-tch
Teen FictionPierwszego chłopaka miałam na obozie, gdy miałam 10 lat. Ten "związek" trwał niespełna pięć dni. Później spodobał mi się, i to tak na poważnie, mój kolega. Zauroczenie to trwało cały rok. Brr... Nie wiem co w nim widziałam. Istny dupek. No i teraz...