zdrowie jest najważniejsze

183 7 0
                                    

- przepraszam - krzyknęłam widząc jak Lekarz kieruje się do swojego gabinetu - co z Neymarem?

- dobry wieczór - westchnął - kim pani dla niego jest?

- żona.

- Stan pana Neymara jest stabilny, upadł na klatkę piersiową przez co nie mógł oddychać, prawdopodobnie pan Neymar nie będzie mógł grać przez dwa tygodnie - skrzywił się a ja skinęłam głowa.

- mogę do niego wejść?

- pewnie, ale maksymalnie dziesięć minut - uśmiechnął się lekko i odszedł. Popchnęłam drewniane drzwi i weszłam do sali gdzie leżał Brazylijczyk.

Weszłam do sali i zobaczyłam bruneta leżącego na łóżku z zamkniętymi oczami, westchnęłam widząc ten widok, usiadłam na jednym z krzeseł i złączyłam nasze dłonie razem, położyłam głowę na jego dłoni i ciężko odetchnęłam wiedząc że już jest okej, przynajmniej mam taką nadzieję.

Wystraszyłam się jak Neymar się ruszył, skierowałam na niego swój wzrok ale on dalej miał zamknięte oczy, oparłam się o krzesło i wlepiłam swój wzrok w białe ściany.

- Bella?

Jak usłyszałam ten cichy zachrypnięty głos odrazu oprzytomniałam i spojrzałam na Neymara, na twarzy widniał mu mały uśmiech.

- Neymar - przytuliłam go a on odrazu zamknął mnie w swoich ramionach - jak się czujesz?

- dobrze - cmoknął mnie w policzek a ja się się szeroko uśmiechnęłam - widzę że jesteś zmęczona, idź do domu a jutro przyjdź - położył swoją dłoń na moim policzku.

- jesteś pewien? - podniosłam jedna brew a on kiwnął głowa - no dobrze - pocałowałam go w usta ale on przez chwilę przedłużył pocałunek.

- dobranoc - uśmiechnął się.

- Dobranoc kochanie - cmoknelam go jeszcze w policzek i wyszłam , sali zamykając są sobą białe drewniane drzwi.

- i jak? - antonella zaatakowała mnie na wyjściu z sali, widać że się martwiła bo stała obgryzając paznokcie.

- jest dobrze - uśmiechnęłam się lekko a antonella otworzyła lekko drzwi i pomachała Neymarowi który z uśmiechem jej odmachał.

- dobranoc - szepnęła i zamknęła drzwi.

************

- jutro jedenasta bądź gotowa - uśmiechnęła się szeroko a ja cmoknelam ja w policzek i wyszłam z samochodu.

- jestem - krzyknęłam wchodząc do domu.

W przedpokoju odrazu pojawiła się Rafaella z Panią Nadine, obie miały zapłakane twarze.

- spokojnie - przytuliłam je - już jest okej - starałam się je uspokoić chociaż łatwo nie było bo sama byłam nie dawno w takim stanie - jego stan jest stabilny.

Jak na zawołanie obie się uspokoiły ale wpadły w swoje ramiona cicho łkając, minute później się od siebie oderwali i razem weszliśmy w głąb domu.

- lecę spać - mruknęłam - znacie dom na wylot więc nie muszę was oprowadzać - zaśmiałam się i poszłam na górę wchodząc do lazienki.

Zmyłam resztki makijażu i związałam włosy, ubrałam się w zwykły dres i wyszłam z łazienki opadając całym ciałem na łóżko.

************

- napewno chcesz brac lunę do Neymara? - Rafaella po raz piąty zapytała mnie czy aby napewno, trochę mnie to już nudziło.

- takk - przeciągnęłam - wiem że chciałby ja zobaczyć - mruknęłam i wzięłam do ręki nosidełko gdzie już leżała Luna - chodźcie bo antonella czeka - rzuciłam patrząc na telefon na który dopiero przyszła mi wiadomość.

- chodz mamo - rafaella pospieszyła Panią Nadine a ona kiwnęła głowa i wzięła do dłoni torebkę wychodząc odrazu za Rafa.

Zamknęłam drzwi i weszłam do samochodu gdzie przywitałam się z Antonella całusem w polik.

- dzień dobry - uśmiechnęła się pani nadine.

Po jakimś czasie byliśmy już pod naszym celem, wyszliśmy z samochodu i można powiedzieć że prawie biegiem udaliśmy się do szpitala, recepcjonistka podała nam ta sama sale więc bez pytań pojechaliśmy winda na drugie piętro. Otworzyłam drzwi od sali a mój wzrok odrazu zlokalizował Brazylijczyka siedzącego na łóżku, widać nas szeroko się uśmiechnął.

- cześć - cmoknelam go w czoło i delikatnie podałam mu mała brunetkę.

- jak się czujesz? - zapytała Rafaella zajmując miejsce obok mnie.

- już dobrze - mruknął wlepiając swój wzrok w Lunę.

- nie bedziesz mógł grać przez dwa tygodnie - podrapałam się nerwowo po szyi, spojrzałam na bruneta który wlepiał we mnie swoje zielono brązowe tęczówki.

- co ty gadasz - opadł całym ciałem na łóżko a ja zachichotałam - ale bez sens.

- zdrowie jest najważniejsze - pani Nadine przewróciła oczami.

- twoja mama ma rację - położyłam swoją dłoń na jego ręce, na jego twarzy pojawił się mały uśmiech.

- dwa tygodnie to nie dużo - antonella machnęła ręką - minie o tak - pstryknęła mu palcami przed oczami a on mimowolnie przewrócił oczami.

- dzień dobry - do sali wszedł uśmiechnięty od ucha do ucha doktor - jak się pan czuje? - spytał opierając się o metalowe pręty łóżka.

- wyśmienicie - widać że jego uśmiech był wymuszony ci doprowadziło mnie do uśmiechu.

- zapraszam Pana na Badania - otworzył drzwi a Neymar wygramolił się z łóżka - jeżeli będzie okej to moze pan nawet dzisiaj wyjść - Neymarowi się chyba polepszył humor bo z uśmiechem wyszedł z sali.

- pewnie będzie okej więc poproszę kyliana żeby przywiózł mu jakieś ciuchy - westchnełam i skierowałam wzrok na Rafaelle która z uśmiechem siedziała na krzesełku z Luna na kolanach.

Do: żółw 🐢
K

ylian, przyjedziesz do Neymara?

Od: żółw 🐢
W

łaśnie się zbieram

Do: żółw 🐢
P

rzywieź mu jakieś ciuchy

Od: żółw 🐢
W

ychodzi dzisiaj?

Do: żółw 🐢
P

rawdopodobnie

Od: żółw 🐢
D

obra będę za pół godziny

Do: żółw 🐢
D

ziękuję, buziak

Schowałam telefon do torebki a do sali wszedł uśmiechnięty Neymar.

- i jak?

- jestem zdrow jak ryba.

**************
Kolejny rozdział!

Bejba lecisz dzisiaj!

Buziak ❤️

tylko my 🤍 Neymar jr Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz