Zbierałem właśnie wewnętrzne siły, by wyjść zza filaru, gdy coś złapało mnie za rękę.
- Tu jesteś! - Idris pociągnął mnie pod wodę, którą zdążyłem się zadławić, nim wyciągnął mnie z powrotem na powierzchnię. Utrzymywał mnie w pasie, gdy próbowałem pozbyć się wody z gardła i nosa.
Moje ręce znalazły się na jego twardych ramionach, trzymając się nad powierzchnią.
Gdy uzmysłowiłem sobie jak blisko siebie jesteśmy, złapała mnie trema i starałem się od niego odsunąć.
- Przepraszam, ja już będę wychodził - chciałem go wyminąć i uciec, on jednak znów mnie złapał i do siebie przyciągnął.
- Chyba nie zostawisz mnie samego? - Jego dłoń popchnęła mnie w stronę wiaderek z olejkiem - To jeden z twoich obowiązków jako konkubiny, by pomóc mi w kąpieli.
A już myślałem, że Shan z dobroci serca zaprowadził mnie, bym mógł się w spokoju wykąpać i odstresować.
Gdy dotarliśmy do olejków, Idris złapał mnie za biodra i usadził na murku. Zachłysnąłem się powietrzem i zakryłem swoje miejsca intymne przed jego spojrzeniem, oblewając się rumieńcem.
- Zabawny jesteś - skomentował moje postępowanie, po czym rozszerzył moje nogi i tyłem wszedł między nie. - Włosy możesz zostawić, wyczyść moje plecy i wetrzyj w nie olejek.
Zgodnie z poleceniem obmyłem go i zacząłem rozsmarowywać specyfik z naczynia. W międzyczasie ciemnowłosy założył swoje ręce na moje nogi, na co się spiąłem, ale kontynuowałem, by szybko skończyć i móc wyjść. Idris jednak, zamiast mnie puścić, obrócił się do mnie przodem, każąc jeszcze naoliwkować swoją klatkę piersiową.
Czułem się strasznie nie komfortowo. Byłem osaczony przez jego ręce opierające się po obu stronach moich ud. Jego mięśnie, po których przejeżdżałem dłońmi, były twarde i mocno rozbudowane co jednocześnie mi imponowało, a i peszyło. Starałem się nie patrzeć poniżej linii bioder, bo woda stała w miejscu, dając pełen obraz tego, czym dysponował ciemnoskóry. Na szczęście on również nie patrzył na moje niższe partie ciała. Zdążyłem zauważyć, że jego oczy skaczą od mojego brzucha do twarzy i z powrotem.
Gdy skończyłem, chciałem uciec, jednak on przytrzymał mnie za uda, przysuwając swoją twarz bardzo blisko mojej. Zamknąłem oczy, oczekując najgorszego.
- Już cię nie męczę, możesz uciekać.- puścił mnie i odpłynął niedaleko od brzegu. Wydawał się zadowolony, z wprawiania mnie w dyskomfort.
Skorzystałem z tego przywileju, podnosząc się i szybko zarzucając na siebie szlafrok, wybiegłem za drzwi łaźni. Obsunąłem się wolno po nich, próbując ochłonąć. Właśnie do takich sytuacji chciałem nie dopuszczać.
![](https://img.wattpad.com/cover/341448933-288-k631267.jpg)
CZYTASZ
Nowy Początek
Teen Fiction- Przemyśl to, książę mający tylko przelotne chwile uniesień, wychowywany na okrutnika i zimnokrwistego, w pełni zachowawczego przystojnego mężczyznę i biedna zbłąkana duszyczka, ulicznik i złodziejaszek wcielony do haremu mimo woli. Łączy ich gorąc...