Przecież to jakiś obłęd. Dopiero gdy wróciłem do pokoju, dotarło do mnie to, do czego zmierzał Idris.
On chciał się ze mną przespać, a przecież znaliśmy się ledwo dwa dni. Zdawałem sobie sprawę, kim jest konkubina, ale nie że jako facet będę pełnił dokładnie te same role co kobieta. Myślałem, że bycie pierwszą konkubiną zmusza do urodzenia księciu dziecka, a ja dziecka nie urodzę. Poza tym myślałem, że on woli laski, a to, co mi robi to tylko upokarzanie mnie.
A może to wszystko to jego jeszcze większy spisek, by mnie zawstydzić? Niespokojnie chodziłem po pokoju, zastanawiając się, w jaki sposób mogę tego uniknąć. No bo to było oczywiste, że nie pobiegnę z buta do jego pokoju, gdy tylko mnie zawoła. Sądząc po naszej znajomości, byłby dla mnie brutalny, a ja tego nienawidziłem. Zawsze bałem się, gdy ktoś podnosił na mnie rękę, szczególnie w sytuacjach intymnych.
Czasami reagowałem nawet histerią. Rozejrzałem się po pokoju w poszukiwaniu pomocy, ale nic nie było pomocne. Chciałem już wzywać żniwiarza, ale przypomniałem sobie, że to przecież nie on zorganizował ten świat i nie jest w stanie mi z tym pomóc. Gdy podszedłem do zasłon, przypomniało mi się, że za nimi nie ma ściany, a wyjście wprost na dwór.
A co jakbym uciekł? Wprawdzie Shan mówił, że mi się to nie uda, ale co innego mogłem zrobić? Dopóki mnie do siebie nie woła, to nie wystawię się na złość księcia. Na razie tylko posprawdzam drogi ucieczki na wszelki wypadek.
Przeszedłem przez zasłony i rozejrzałem się po okolicy. Na zewnątrz było o wiele cieplej niż wewnątrz, dochodziło niemal do duchoty, rośliny jednak rosły w spokoju zapełniając całą wolną przestrzeń zielenią. Co jakiś czas widziałem stawiki, a nawet luzem biegające zwierzęta. Zupełnie jakbym się cofnął o więcej niż wiek w czasie.
Nigdzie spalin, dziwnych maszyn czy innych cech świadczących o nowoczesności. Zupełne zero.
Zatrzymałem się, gdy znalazłem wygodne drzewo i pod nim usiadłem. Mimo roślinności ogród otaczał mur nieposiadający przejść czy chociażby braków w konstrukcji na tyle dużych by dało się przez nie przejść. Zamknąłem oczy, myśląc o innych rozwiązaniach tego problemu. Zostało mi jeszcze przejście korytarzami do jakiegoś azylu, choć wpadało w wątpliwość czy nie trafiłbym na strażników, czy samego Shana, który pewnie z chęcią odprowadziłby mnie pod same drzwi komnaty księcia.
Rozmyślania przerwał mi szelest paproci znajdujących się zaraz obok drzewa. Odsunąłem lekko gałązki, widząc małego paskowanego kotka wycofującego się głębiej w paproć.
- Kici kici, chodź do mnie. - wydawało mi się, że kot lekko utyka na jedną z łap, więc chciałem mu pomóc. Jednak gdy ja próbowałem wyciągnąć kotka, to coś zaryczało za mną, wprawiając moje ciało w drgania. Opuściłem liście i powoli się odwróciłem w stronę, jak się okazało, ogromnegotygrysa.
Przerażony odsunąłem się od kota, w akcie paniki biegnąc do muru, na który się wspiąłem. Duży kot ze wściekłością skoczył do mnie, ale jego pazury spotkały się tylko z murem.
Mały kotek w międzyczasie, kulejąc na przednią łapę, podbiegł do tygrysa i wtulił się w jego nogę. Pewnie to była jego mama, a ona uznała że maltretuję jej dziecko i zaczęła na mnie ryczeć.
![](https://img.wattpad.com/cover/341448933-288-k631267.jpg)
CZYTASZ
Nowy Początek
Teen Fiction- Przemyśl to, książę mający tylko przelotne chwile uniesień, wychowywany na okrutnika i zimnokrwistego, w pełni zachowawczego przystojnego mężczyznę i biedna zbłąkana duszyczka, ulicznik i złodziejaszek wcielony do haremu mimo woli. Łączy ich gorąc...