10

826 68 2
                                    

Pov. Idris

Zaskakująco przebudziłem się w dobrym humorze. Może była to zasługa wczorajszej kąpieli.

To, w jaki sposób reagował na moją bliskość, podjuszało mnie do ciągłego droczenia się z nim.

Gdyby nie fakt, że próbował mnie okraść i z początku mnie denerwował, to od początku znajomości byłbym dla niego milszy. Choć może gdyby nie to, to w ogóle byśmy się nie spotkali.

Uznałem, że dam mu jeszcze od rana spokój i powędrowałem do wspólnych ogrodów, gdzie spotkałem tego, którego bardzo nie chciałem.

Omar siedział na rozłożonym kocu, a dookoła niego tłoczyły się kobiety. Nie dlatego że go lubiły czy podziwiały, a dlatego że nie miały wyboru. Kobiety, które dołączyły do haremu Omara, mając nadzieję na lepsze życie, musiały trzymać się rygorystycznych zasad. Podążać za nim, zawsze się zgadzać, czy wytrzymywać jego najgorsze zachcianki, a przy tym zawsze wyglądać na zadowolone. Dziewczyny z czystą jak łza skórą często kończyły całe w bliznach po karach dawanych przez niego i jego całą świtę. Wyjście z tego haremu nie w trumnie było niemal niemożliwe.

Niestety zauważył mnie już, więc niewejście w interakcję z nim nie wchodziło już w grę.

Jako następca tronu powinien skupić się na nauce i dobrym stosunku z szejkami. On, mimo pełnienia tej roli, w nosie miał to, jak go odbierano. Szczerze mówiąc nie wyobrażałem sobie, w jak bardzo opłakanym stanie byłoby państwo, rządzone przez taką osobę. Uważałem, że dziedziczenie tronu przez najstarszego było bezmyślne i nie przemyślane, powinna to być osoba najbardziej przystępna i rozważań z rodzeństwa, nawet jeśli jest młodsza.

Od lat planowałem przejęcie jego stanowiska. Umacniałem się w oczach poddanych, jak i wpływowych osób. W strategiach i podstępach przewyższałem go, nawet nie mogąc określić poziomu. Shan jako najbliższa mi osoba knuł po cichu ze mną, zbierając dla mnie informacje. W planie jednak brakowało nadal nam jednego elementu. W jaki sposób dokładnie pozbyć się Omara.

Na porwanie nikt by się nie odważył. Skrytobójca nie przedarłby się do pałacu następcy tronu, a na każdym bankiecie wino i potrawy były dokładnie sprawdzane przed spożyciem, niszcząc plany na użycie trucizny.

Podszedłem do niego i kiwnąłem mu głową na powitanie. Obstawiałem, że chciał tylko tego, bym przed jego kobietami okazał mu szacunek, ale gdy już się chciałem oddalić, odezwał się do mnie.

- Słyszałem braciszku, że wybrałeś sobie w końcu konkubinę - oczywiście musiał podkreślić mój wiek zdrobnieniem. - Mam nadzieję, że niedługo go mi przedstawisz.

Widziałem, że do tego dojdzie, nie przepuściłby możliwości upokorzenia mnie w oczach osób z mojego środowiska.

- Nie wiem, czy zobaczysz go w najbliższym czasie, dopiero się klimatyzuję w nowym miejscu - chciałem, by odpuścił już ten temat. W żadnym wypadku z własnej woli nie skonfrontowałbym ich ze sobą.

- No proszę cię, chyba nie będziesz go trzymał tylko dla siebie? - Starałem się nie wybuchnąć, gdy puścił mi kolejne spojrzenie z typu tych prześmiewczych - Chyba nie boisz się, że wybrałby mnie zamiast ciebie?

I tu pojawił się kolejny przywilej księcia koronnego. Jako następca Sułtana mógł wyławiać osoby z innych haremów bez konieczności uzgadniania tego z właścicielami tych haremów. Miało to zapewnić najlepszą krew i geny dla potomków, Omar wykorzystywał ten przywilej jednak w brudny i nieczysty sposób, zwyczajnie zabierając co ładniejszą kobietę czy mężczyznę swoim nie zwolennikom. Oczywiście osoba wyławiana, również musiała się zgodzić, lecz która dziewczyna nie chciałaby spróbować sił z księciem.

Kobiety zawsze miały jakieś dziwne preferencje. Zamiast kogoś normalnego wolały trafić do tego jednego z najgorszych, myśląc, że go zmienią na lepsze, a on w ramach podziękowania uczyni ich życie boskim. Niestety szybko marzenia trafiały do kosza, co widać było po kobietach siedzących na kocu. Na wspomnienie o być może nowej osobie należącej do księcia, skrzywiły się, a ich dłonie od razu sięgnęły do blizn, które pewnie doszczętnie zdeptały ich marzenia.

Czy bałem się, że Harris mógłby wybrać Omara zamiast mnie? Nie wiem, miałem tylko nadzieję, że nie jest aż tak głupi. Nie traktowałem go za dobrze, ale wciąż lepiej niż w zwykłym haremie.

Do tego jeszcze go nie wykorzystałem, choć przydałoby się już do tego przymierzyć.

Opuściłem ogrody słysząc jeszcze za sobą Omara, który uprzedził mnie, że jeśli jednak zostałbym odsunięty, to chętnie zaopiekuje się moim kąskiem.

Muszę jak najdłużej nie dopuszczać do ich spotkania. Omar za bardzo interesuje się moją konkubiną, bym dał mu teraz spokojnie przemieszczać się po zewnętrzu.

Gdy na którymś korytarzy spotkałem Shana kazałem mu przyprowadzić do siebie młodego.

Wystarczy, że na cały dzisiejszy dzień przykleję go do siebie.

Nowy PoczątekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz