25

667 49 1
                                    

- Wszystko mamy gotowe, popiera nas większość urzędników, jeśli dalej będziemy czekać, stracimy to! - Pierwszy raz słyszałem tak zdenerwowanego Shana.


- Jak sobie to wyobrażasz? Mam po prostu wejść do jego pokoju i poderżnąć mu gardło?! Zwariowałeś, jeśli myślisz, że to się uda. - Odpowiedział mu Idris.

- Rób co chcesz, w każdym razie staruszek już niedługo się przekręci, a my nie zdołamy już wtedy zdetronizować Omara. 

Gdy odsuwałem się od drzwi, zahaczyłem szlafrokiem o klamkę, która zazgrzytała.

Rozmowa ucichła i zanim zdążyłem się ukryć, Shan zaatakował mnie ostrzem. To był już kolejny raz, gdy w taki sposób mnie łapali.

- Puść go - rozkazał Idris, gdy zobaczył, że to ja. Shan wepchnął mnie do pokoju i zamknął za nami drzwi.

- Co słyszałeś? - Dopytał, obejmując mnie w pasie.

- W sumie to wszystko - Przyznałem - Ale mam pomysł, który może wam się przydać.

 Spojrzeli po sobie, po czym zgodnie pokiwali głowami, przyjmując moją pomoc.

W taki sposób mogliśmy upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.

######

Już na następny dzień mogliśmy zobaczyć efekt naszego spisku, gdy w całym pałacu podniesiono alarm. Zostało skonfiskowane całe jedzenie i napoje w celu prześledzenia ich składu. Nic nie udało się jednak ustalić, a zdruzgotany Sułtan nie mógł usiedzieć w miejscu. Rano znaleziono martwego Omara w jego komnacie, bez żadnych śladów czy poszlak, a to wszystko za sprawą mojego planu.

Wiedza ze starego świata pozwoliła mi znaleźć rozwiązanie naszych zmartwień, a była nim Datura*.

Datura jest rośliną silnie toksyczną, a szczególnie jej nasiona, których niebezpieczna dawka zaczyna się od piętnastu nasion. Mogłem się spodziewać, że sprezentowane potajemnie Wasmie nie zostaną wykorzystane w małej, oszczędnej ilości.

Daturę rozpoznałem dopiero niedawno podczas jednej z licznych ucieczek przed bliskością księcia.

Odurzający zapach poczułem, już przechodząc obok niego, a schowanie się w nim nie było dobrym pomysłem. Zaraz po rozmowie z Idrisem i Shanem pobiegłem zebrać jej nasiona, których było naprawdę sporo. Schowałem je w woreczek i starając się na nikogo nie natknąć, wróciłem do komnaty. Z pomocą Shana przekazaliśmy nasiona dziewczynom, które zgodnie z ich raportem zmieliły je i w czasie gdy wezwał jedną z nich do siebie, dodały to do posiłku i napoju Omara.

Nie zdążył nawet dotknąć Tami. Jego skóra stała się zaczerwieniona i poczuł straszną suchość w gardle, której nie dało się zapić ani winem, ani wodą, a tylko wlewał w siebie większą dawkę trucizny.

Nie wiedziały, kiedy dokładnie zmarł, bo wyprosił dziewczynę, zanim gorsze objawy się pojawiły.

Wokół niego znaleziono tylko dużą ilość wymiotów. Śledztwo w tej sprawie nic nie wykazało, bo ta trucizna z niewinnej rośliny nie została jeszcze odkryta. Załatwiliśmy księciu Idrisowi alibi w postaci spędzania tej nocy ze mną. Kobiety z haremu Omara również zostały oczyszczone z zarzutów, bo nic nie wykazywało na ich udział, bo zgodnie z instrukcjami Shana spaliły woreczek razem z pozostałym na nim proszkiem. Na ich korzyść działał zakaz wychodzenia poza mury haremu, którego przestrzegała każda z nich. Był to skok wręcz idealny.

Idris, by wkupić się w łaski Sułtana poszedł do niego, by udzielić mu wsparcia, staruszek jednak niedługo pamiętał o stracie swojego pierworodnego syna, bo niedługo później zażyczył u siebie widzieć konkubiny, a Idrisa grzecznie wyprosił, zaczynając zabawę ze swoimi kobietami.

Niedługo po uroczystym pożegnaniu Omara jego harem został rozwiązany, a więzione w nim kobiety odzyskały wolność. Wszystkie jak najszybciej ewakuowały się poza mury zamku. Książę udzielił im wsparcia finansowego, by te mogły zacząć spokojne życie poza haremem.

- Jesteś wspaniały - Oplótł mnie ramionami, gdy obserwowaliśmy razem szczęśliwe już byłe konkubiny idące w stronę wolności.

- Ty też jesteś wspaniały - odwróciłem się do niego przodem, gdy dziewczyny zniknęły mi z pola widzenia.

Od razu zaatakował moje usta agresywnym pocałunkiem, przygniatając mnie do pobliskiej kolumny i wsadzając mi kolano między uda. Podciągnął je do góry, a ja sapnąłem, gdy podniósł nim moje przyrodzenie.

- Dawno tego nie robiliśmy - Naparł na mnie jeszcze mocniej, nadgryzając płatek mojego ucha.

- Całe dwa dni? - zapytałem prześmiewczo, ciągnąc go w stronę jego komnaty również mając ochotę, na te przyjemne psoty.

- To bardzo długo - Zatrzasnął za nami drzwi i wręcz rzucił się na mnie.

Zszarpaliśmy z siebie ubrania i nadal całując, położyliśmy się na łóżku. Bez przedłużania przeszedł do rozciągania mnie. Było to tak przyjemne, że rozpływałem się przy tym uczuciu. W końcu wiedziałem, że to on jest tą osobą, o której zawsze marzyłem.

Gdy jego palce wchodziły i wysuwały się ze mnie, zębami podgryzał moją klatkę piersiową.

On od samego przyjścia do komnaty był przygotowany, by we mnie wejść, czekaliśmy tylko na rozluźnienie się mojego ciała, a gdy to się stało, przejąłem inicjatywę. Położyłem go pod sobą i nabiłem na jego nawilżonego członka. Pierwsze wejście nigdy nie było komfortowe, ale dawało się przeżyć. Gdy znajdował się już cały we mnie, nachyliłem się do jego twarzy i pocałowałem jego usta.

Zaskoczony moją odwagą lekko oddał mój pocałunek. Zostawił całą władzę pod moją kontrolą i tylko widząc mój trud w podnoszeniu się, złapał za moje pośladki i mi w tym pomagał. Nasze skóry tarły o siebie, dodając mi odwagi. Było to strasznie męczące, ale dawałem radę, a gdy już opadłem z sił, zastąpił mnie, obracając nas. Rozszerzył moje nogi i ponownie się we mnie zagłębił. Zmienił taktykę i głębokimi ruchami doprowadził mnie na skraj ekstazy. Z głośnym sapnięciem, niemal krzykiem doszedłem, a zaraz po mnie on też osiągnął spełnienie wewnątrz mnie. Ostatni raz pocałował mnie, po czym obwinął w koc i podniósł na ręce.

Zaniósł nas do najbliższej łaźni, gdzie kontynuując całusy i przytulanie obmywaliśmy swoje ciała z białej mazi i potu.


######

Datura* - Jest taka roślina, ale jej działanie jest wymyślone.

Nowy PoczątekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz