23

713 57 0
                                    

- Ty to jednak potrafisz złapać byka za rogi. - Przestraszyłem się, gdy po zamknięciu drzwi z wnętrza pokoju odezwał się głos.- Wyluzuj to tylko ja.


W kącie pokoju z książką w dłoni stał żniwiarz, przerzucając kolejną stronę jakiejś powieści.

- Nawet sobie nie żartuj. Nie wiem, jak to się stało, samo tak wyszło.

- Nic się samo nigdy nie robi, szczególnie w nowym życiu. Uwiodłeś go i tyle. Ten bohaterski skok, by uratować kochanka, mimo że sam mogłeś zginąć - udał że obrywa w serce i w zwolnionym tempie opadł na łóżko. - Normalnie jak w jakimś scenariuszu.

- A może to ty wszystko zaplanowałeś? - Starałem się znaleźć kozła ofiarnego na tę sytuację. To nie mogła być prawda, że stał się taki przez to, że go uratowałem.

- Nie, akurat w tym palców nie maczam już od dawna. Sami wpływacie na swoje życia, czasami pomogę, ale nie aż tak - Mrugnął do mnie jednym okiem. - Dostanę zaproszenie na wasz ślub?

- Ta, i to w pierwszym rzędzie - Opadłem obok niego na łóżko. Nie do wiary, jak ja, nieudacznik życiowy poderwałem takie ciacho? Podniosłem nad siebie zabandażowaną rękę, która była sprawcą całego zajścia.

Niespodziewanie drzwi skrzypnęły, a mój rozmówca w sekundę rozpłynął się w powietrzu znowu mnie zostawiając.

Spojrzałem na przybysza, którym okazał się Shan.

- Mam ci tylko przekazać, że książę rozkazał, byś od teraz każdą noc spędzał u niego, a teraz masz się nie przemęczać i leczyć rękę. - Po raz pierwszy, od kiedy tu byłem, przed zamknięciem drzwi skłonił się lekko i odszedł. Poczułem, że mój status się zmienił i że ludzie będą do mnie mieli, teraz większy respekt. Dopiero miało się okazać czy to dobrze, czy nie koniecznie.

#####

Nie zdążyłem jeszcze ochłonąć po ataku i zmianie nastawienia Idrisa, a już czekało na mnie nowe wydarzenie. Święto haremu czy coś takiego. Powiedział mi o tym Shan, tłumacząc na czym ono polega. Było to święto, podczas którego wszystkie konkubiny spędzały ze sobą czas w jednej łaźni, kąpiąc się, rozmawiając i mając po prostu wolne. Zgodziłem się tam pójść głównie przez to, że właściciele haremów nie mieli tam w tym czasie wstępu, a ja chciałem się choć trochę odizolować od swojego pana.

Od kiedy musiałem spać razem z nim, czułem że pozbawił mnie kompletnie prywatności. Czułem się zmieszany, kiedy wyznawał mi swoje uczucia, a ja nie byłem nadal przekonany do moich. Tak, chciałem znaleźć osobę, której na mnie zależy, ale nadal nie wiedziałem, czy to ta odpowiednia osoba.

Czy gdyby ktoś inny go uratował, to jemu by wyznawał teraz uczucia, a nie mnie. Jeden dzień dystansu nam nie zaszkodzi, a mi da czas na przemyślenie tego wszystkiego. Gdy dotarłem do łaźni, przypomniało mi się, co wiąże się z przebywaniem w niej i troszkę mnie zatkało.

Bardzo duża ilość kobiet i garstka mężczyzn przechadzała się, pływała, bądź leżała całkiem nago na przygotowanych do tego kocach. Ta łaźnia była inna, bo pół znajdowało się pod zadaszeniem a drugie pół razem z basenem, w którym pływali ludzie, wychodził na zewnątrz.

Lekko spanikowany również zdjąłem szlafrok i usiadłem na brzegu głębokiego basenu, by choć trochę zakryć swoją goliznę. Oczywiście pilnowałem, by nie zamoczyć swojej ręki, która nadal się goiła.

Moje przybycie wywołało różne reakcje. Grupka chłopaków patrzyła na mnie, jakbym zrobił im ogromną krzywdę, kiedy ja ich nawet nie znałem.

Nowy PoczątekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz