4- Plan

212 11 16
                                    

      James był już pewny. Jeśli ma schudnąć to to zrobi! Minął tydzień. On jadł dużo mniej. Nie żadko ominął jeden czy dwa posiłki... Ale to przecież nic takiego, prawda? Nic się nie stanie... Miał poznać tatę za kolejne siedem dni. Był tym strasznie zestresowany, dlatego czasem mdlał ze stresu, ale dzięki temu, że siedział sam w pokoju nikt tego nie widział. Może to była zła decyzja, ale jak ją podjął to postanowił się jej zawzięcie trzymać. James poznał też większość podwórka. Dowiedział się, że mają ogromny sad, o który dba pań Roman- starszy mężczyzna, któremu czasem pomaga córka. Parkował on swoim małym oplem pod ogromnym dębem i wyciągał z niego masę przyborów do pielenia, sadzenia, koszenia... James nie zdawał sobie sprawy, że można mieć tak wypieszczony ogród. Tamtego dnia siedział w sadzie i grał na ukochanych skrzypcach. Ich muzyka go uspokajała, a on sam mógł zapomnieć o wszystkim podczas gry. Grał tak już może godzinę...Może dwie, kiedy nagle ktoś złapał go za ramiona.
- Bu!- krzyknął Jasper.
- Przestańcie!- warknął James niezadowolony.

Limo z pod oka już mu zeszło, a on sam powoli uczył żyć się w nowym domu. Złożył z małą pomocą Freda papiery do szkoły. Miał nadzieję, że go przyjmą... Will mówił, że szkoła ta jest całkiem fajna, ale musi trzymać się z daleka pani od chemii i LAB-u to wtedy wszystko będzie dobrze...
- Bo co? Bo zaczniesz moczyć łóżko w nocy?- zapytał podle.
- Jasper, zostaw go, bo jeszcze nas Percy opieprzy za tą dziewczynusię...
- Nie jestem dziewczynką!- warknął James.
- Ale jesteś babski.
- Babski?! Babski to Ty jesteś!- próbował mu się odgryźć.
- Pewny?- zapytał zdejmując koszulkę. James był pewien, że przyszli się pokąpać w bardzo zadbanym stawie.

Jamesa zatkało... Jego dysforia wręcz się darła, włączając czerwone koguty.

- Dalej jestem babski?- zapytał Jasper, wchodząc do wody.

James się nie odzywał. Jedynie patrzył na nich z wręcz chorą zazdrością. Siedział pod jabłonką, dlatego kiedy oparł się o drzewko na głowę spadł mu jego owoc. James chciał go zjeść, ale...Ale na widok jego starszych, umięśnionych braci mu się odechciało... Nie miał ochoty na jedzenie. Poszedł do domu ze swoimi skrzypcami i zamknął się w pokoju.

    To może was zadziwi, ale James odkrył, że jedno z ogromnych okien to drzwi balkonowe stosunkowo niedawno... Od razu go sobie urządził kładąc na niego kocyk, wieszając małe, klimatyczne lampki i przesiadując tam wieczorami, czytając książki, które pożyczał od starszego brata. Okazało się, że wszyscy takie posiadają, dlatego kiedy czasem wychodził to Will machał mu z jednego na samym końcu. James bardzo doceniał jego obecność, bo Fred i Ethan cały czas byli w pracy, a Will go wspierał i najczęściej bronił przed duo, które rozrabiało niczym dzieci. Podczas ciepłej pogody na szczęście całe dnie spędzali na dworze, przychodząc tylko na obiady. James bardzo sprytnie nakładał sobie coraz to mniejsze porcję, aby oszukać braci jak i samego siebie, że je wiele. Postanowił więc grać w swoim ulubionym miejscu na balkonie. Nie zauważył, że ciocia Swieta uchyliła okno na dole, aby go lepiej słyszeć, a Pan Roman siedzi pod drzewem z cherbatą i wsłuchuje się w piękne brzmienia.

    James skończył grać po jakimś czasie, kiedy zobaczył na choryzoncie auto Percyego. Nie chciał, aby ktoś słyszał go zbyt długo. James nie wiedział co się z nim dzieje...Miał w środku wielką pustkę... Czemu ona tam była i wcale, a wcale nie chciała odchodzić? Była i była...I nie można się było jej pozbyć...Jakby ktoś zamknął go w szczelnej klatce i z każdym dniem zmniejszał objętość...Było to straszne, bo pomimo leżenia w łóżku człowiek ciągle był zmęczony, nawet nie miał siły spać. Może to z nim jest coś nie tak? Albo to normalne, tyle że on jeszcze nigdy tego nie doświadczył?

       Jamesowi kupiono garnitur na uroczystą kolację na której miał poznać własnego ojca. Bardzo się tamtym wydarzeniem stresował...Przecież nie znał tamtego człowieka! Co jeśli go odda do sierocińca, bo jest trans? Co jeśli go nie zaakceptuje? Czemu nigdy nie raczył się nim zainteresować? Czemu jedyną jego rolą w jego życiu było płacenie dość dużych alimentów, z których mama bardzo żadko kożystała, wpłacając wszystkie pieniądze na jego konto? Czemu jego bracia dowiedzieli się dopiero teraz? Po czternastu latach przypomniał sobie, że ma siódme dziecko i chce pełnić rolę jego ojca? A może jednak się ,,nawrócił"? James nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. Nawet nie chciał, ale wszystkie te myśli dosłownie rozrywały jego głowę na strzępy. Nawet gra na skrzypcach, kiedyś tak kojąca nie dawała mu ukojenia... Nie wiedział czemu.

To tylko etap przejściowy. Na pewno Ci przejdzie... - powtarzał sobie codziennie.

James bardzo się stresował. Coraz mniej też jadł, aby jak najszybciej schudnąć. Codziennie ćwiczył też w pokoju, bo bał się iść na siłownię, aby nie spotkać na niej Eliota oraz Kapiego ( jak nazywał go jego starszy brat. Większość nazywała go po prostu Kacper). ,,Wyciskał" z butelkami wody, skakał, robił pajacyki, pompki, brzuszki, przysiady... James nawet zaczął prowadzić zeszycik gdzie zapisywał kaloryczność poszczególnych produktów...Narazie nie chciał chyba ich liczyć, ale wszyscy influenserzy z idealnymi ciałami tak robią... Chyba nie mogło być w tym niczego złego. Czy nie prawda? Do tego zeszyt z zig zakiem zawierał takie podstawowe rzeczy jak ile kalori ma jabłko czy banan...Albo garść malin... James nie chciał wszystkiego googlować, bo wiedział, że Peecy może przeglądać ich historię wyszukiwania... Dlatego kiedy tylko natknął coś na tik toku czy pintereście od razu to spisywał. Miał nawet tabelki na ich liczenie... Cały czas wydawało mu się jednak, że je zbyt dużo... Jego jedzenie i tak było najczęściej wymiotowane przez stres, który zaciskał jego żołądek...James chyba najbardziej bał się tego, że odeślą go do sierocińca... Tam nie chciał trafić za nic w życiu...

    Znowu...Znowu jest w domu...Znowu mama mu ucieka...Znowu nie może nic z tym zrobić. Znowu krzyczy i płacze z bezsilności. Znowu..Znowu przewraca się na łóżku z lewej na prawą, błagając mamę, aby z nim została. Nagle otwiera oczy. Serce znowu wali mu jak oszalałe. Znowu jest mokry od potu. Sam nie wie czy już na pewno się obudził. Nagle zobaczył nad sobą przerażającą twarz. Aż się wzdrygnął i w ostatniej chwili powstrzymał krzyk, bo w strasznym, bladym człowieku rozpoznał swojego najstarszego brata.
- Wszystko dobrze, James?- zapytał zaniekopokojony. Jego twarz oświetlało światło lampki nocnej.
- Tak, tak...
- Nie wydaje mi się...Chyba powinieneś iść na sesję lub dwie...Co noc masz koszmary, nie możesz spać. Widać to, bo starasz się odsypiać w ciągu dnia. Pokazuje to Twoja opaska.- powiedział, spoglądając na niego uważnie.

James nie pomyślał. Przecież miał takie same uprawnienia do przeglądania lokalizacji i takich pierdół jak reszta braci, bo był na grupie rodzinnej. Czemu on nie sprawdził wszystkich funkcji zegarka!? To się wydało, że śpi po trzy godzinki dziennie przez dręczące go koszmary i próbuje odsypiać w dzień. James nie chciał, aby brat widział go w takim stanie... Wyglądał jak płacząca dziewczynka!

- Poczekaj tutaj...- powiedział wychodząc z pokoju. James zauważył w nim podobieństwo do książkowego Snape'a. Jego czarny szlafrok tak samo rozkładał się podczas chodzenia. Po drugie Percy przemieszczał się bezszelestnie jak duch. Zaraz potem zjawił się w jego pokoju z białą tabletką i szklanką wody.
- Weź. To Ci pomoże.- powiedział podsuwając mu ją pod nos.

James łyknął ją niepewnie. Wątpił, że wybawi go z koszmarów.

- To ja pójdę... Jeśli coś będzie nie tak to wołaj, albo naciśnij przycisk na opasce.- powiedział, zamykając za sobą drzwi.

James leżał na łóżku pełen wstydu i bezsilności. Cicho szlochał zły sam na siebie, za okazywanie przecież tak ,,niemęskich" emocji... Nagle jednak jego głową zrobiła się zmęczona, ciało tak przyjemnie lekkie i chętne do spania. James postanowił z tego skożystać i zamknął oczy, aby całkowicie oddać się ciemności...Chociaż przez chwilę... Malenką chwileczkę zapomnieć o stresie.

Hej! Jak się podobał rozdział? Mam nadzieję że fajny ;) Dobrego dnia i dobrej nocki! Informuję was, że teraz rozdziały mogą być na prawdę żadko przez tydzień. Słodkich snów i do zobaczenia w kolejnych rozdziałachA
         

Siódmy Syn- IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz