Były mikołajki. Za kilka dni tata miał przyjechać na święta do domu. Tata...Za wiele powiedziane. Ojciec? Ojczysko? Nie, może lepiej rodziciel, choć na miano rodzica też nie zasługiwał...
James czuł się lepiej. Dużo lepiej. Było jakoś...Jakoś tak dobrze. Słoik był już pełen, dlatego każdy makaron tak na prawdę był już tylko formalnością. Mażenia się spełnią! Będzie dobrze! Juhu!
Przyszedł więc do szkoły w jakimś świetnym nastroju ze złotą torebką w ręce. Była w niej mgiełka, trochę słodyczy,kubek oraz brelok z dobermanami na których punkcie Nandi miała wręcz obsesję. Uwielbiała gadać o swoich psach, o ich sztuczkach jakich ich nauczyła...Mówiła też, że tęskni za domem i chciałaby już ferie. W tamtym roku to małopolskie zaczynało ferie jako pierwsze, dlatego przerwa świąteczna trwać miała prawie miesiąc.
Tamten dzień miał być miły i przyjemny. Uczniom pozwolono nawet przyjść bez mundurków, aby mogli ubrać się świątecznie. James ubrał sweter podarowany mu przez Willa z reniferami i zwykłe, czarne spodnie. Szybko powitała go Pola bardzo czułym przytulasem.Był tak czuły, że aż odcisnęły mu się okulary na twarzy.
Chwilę potem przybiegła Nandi, tłumacząc, że poślizgnęła się w drodze do szkoły, a więc kusiała wracać i zmienić ubrania na nowe.
- Jaaames!- zawołała bardzo zadowolona- Jak się już czujesz? - zapytala jak zawsze nakręcona. - Idziemy do klasy? Doubieramy choinkę!- Cześć Pola! U mnie dobrze, a jak u Ciebie? Chodźmy!- powiedział uśmiechając się niepewnie.
- A ja? Przepraszam bardzo? Gfzie mój przytulas?- zapytała Nandi, udając urażoną.
Była w białej sukience z bałwankami, która idealnie do niej pasowała.
- No już, zazdrośnico!- zaśmiała się Pola, uściskając także i jąW klasie uczniowie wieszali wszędzie świąteczne dekoracje. Zobaczył przez uchylone drzwi do klasy biol-chemów, że u nich wszystkie części listków są poopisywane, wszystko było jakieś takie...bardziej naukowe. W ich klasie było pełno rzeczy z motywem reniferów, bałwanów, a nawet znalazł się Mikołaj. James podszedł do choinki, którą ubierał Maks i Kaja. Położył pod nią prezent dla przyjaciółki i ładnie się przywitał. Ten dla Poli zostawił na zamieszanie z prezentami, aby nikt nie był zazdrosny, że dziewczyna dostała dwa. Chciał dać go jej przy ławce.
- Cześć, James. To twoja bombka. Każdy ma po jednej. Zawieś tam gdzie chcesz.- powiedział Maks podając mu zieloną bombkę z pierwszą literą jego imienia. Zawiesił ją na uboczu i pomagał dziewczynom w naciągnięciu na drzewko łańcuchów. Nie zwracał uwagi na docinki ze strony ,,kolegów" z klasy. Starał się nie myśleć o niczym złym, tym bardziej, że w jego głowie dalej był ten durny ,,epizod"... Tymon dalej go krzywdził. Tyle, że tym razem psychicznie. Może jest zbyt wrażliwy i przesadza? Nikt nigdy nie usłyszał kilkunastu obelg w swoją stronę w ciągu dnia?
Około godziny dziewiątej do klasy weszła wychowawczyni. Miała na sobie sukienkę w świąteczne wzory. Wyglądała w niej bardzo ładnie. Miała w ręce swoją torbę, którą postawiłą na biurku.
- Dzień dobry moja kochana klaso! Jak się macie?- zapytała przemiło.
- Dzień dobry!- odpowiedzieli jej uczniowie.
- To co kochani? Dajemy sobie prezenty?- zapytała kobieta.
Cała klasa podeszła pod choinkę. James znalazł torebkę w pingwinki z jego imieniem. Wziął ją na ławkę i odpakował go przed bardzo podekscytowaną dziewczyną. Najpierw zobaczył czekoladę.
- To na poprawę chumoru. Po drugie musisz jeść.- wyszeptała mu do ucha.
James grzebał dalej. Wyciągnął śmieszne skarpetki w jelenie. Był na nim napis ,,James". Pewnie chodziło o huncwotów.
Uśmiechnął się raz jeszcze. Największym i docelowym prezentem był miś, który miał może 25 centymetrów. Był w kolorze jasnego late. Był robiony na szydełku. Na brzuszku misia było serduszko. Serduszko z flagą osób Trans.
- Robiłam sama... Nie jest najpiękniejszy, trochę krzywy...- zaczęła Pola, ale James ją przytulił.
- Jest cudowny i idealny! Powitaj Eustachego.- powiedział uśmiechając się szeroko.
Pola także dostała swój prezent. Jej kupowała Kaja. Mieli szczęści, że nie wylosował ich nikt z wrednej części klasy... Pola dostała piękny zestaw kul do kompieli, grzebie do włosów i świeczkę o zapachu waniliowym. Nandi bardzo cieszyła się z kubka z wygrawerowanymi imionami jej pupili. Tak bardzo, że uściskała Jamesa. Sam chłopak dostał od niej piękny zestaw kuli do kompieli i męskich zapachów. Jamesowi zrobiło się ciepło na sercu, że Nandi widzi w nim prawdziwego chłopaka...
CZYTASZ
Siódmy Syn- I
Teen Fiction[ WCZEŚNIEJSZA NAZWA TO PAMIĘTNIK JAMESA VERUMES. TAMTO BYŁ SZKIC TAK NA PRAWDĘ TO OFICJALNA WERSJA] James kończy naukę w ósmej klasie i ma zacząć naukę w Warszawskim liceum... Wszystko jednak staje na głowie przez śmierć jego ukochanej mamy. James...