12- Piekielne piwnice

186 11 9
                                    

       Minął kolejny tydzień. James nie miał okazji poznać się z panią od LAB-u, bo była podobno chora. Will i Jasper wydawali się zachwyceni owym faktem. James wtedy, kiedy zostawił swój zeszycik z kaloriami na łóżku obiecał sobie, że już nigdy o nim nie zapomni i będzie chować go zdecydowanie lepiej. Nie brał go ze sobą do szkoły, przestraszony tym, że ktoś go odkryje i zacznie o wszystko wypytywać. Miał jednak rozkręcone temperówki w pudełku po tik takach. ,,Zwalczał" nimi stres,którego było przecież tak dużo... Miał na rękach kilka kreseczek, do tego cieniutkich...Przecież nie mogły mu zagrażać, prawda? Nie... No skąd! Dla odmiany tamtego dnia miał być pierwszy WF, potem biologia, LAB...No istne kombo. James bał się pana od WF-u. Był dosyć... Straszny. No i bardzo, bardzo wymagający. U niego nie było wymówek dla wymigania się od ćwiczeń od tak sobie... James zaczął trochę obawiać się zajęć na basenie. Wszyscy na pewno odkryją jego tajemnicę... Na bank! Do tego rany na rękach...  Ale przecież jego kochający tatuś kupił mu zestaw do makijażu. Nawet wodoodporne...Wydawał się to być plan idealny! Na lekcji WF-u miał na ręku dwa plasterki, a te starsze ranki zakryte korektorem i dużą warstwą pudru. Do tego założył jakieś tam frotki do ocierania potu z czoła, co jeszcze ułatwiało sprawę. Standardowo prawie setka uczniów ustawiła się na linii na baczność przed ostrym nauczycielem.
- No panoćki i pannice! Dookoła!- machnął ręką, po czym zagwizdał.
Mężczyzna był łysy, jednak miał zadbanego wąsa. Zaciągał tak, że ledwo dało się go zrozumieć.
- No idiota...Potem będę spocona przez resztę dnia!- jęknęła Nandi, ponownie poprawiając włosy. James zauważył, że to jakiś jej nawyk czy tik nerwowy.
- Tu się z Tobą zgodzę...- odpowiedziała Pola, dysząc już z wysiłku.
- Nie no...Ja tu zaraz nie wiem...- dopowiedział James.

Bieganie było niestety jedynie rozgrzewką. Następne miały być jakieś durne gry zespołowe...James jako chłopak zmuszony był grać w piłkę. Z drugiej strony nikt nie bronił mu grać w siatkówkę z damską częścią klasy, ale wtedy wyszedłby na typową babę... Trochę też dziwne było, że kolegował się z dwoma dziewczynami, prawda? Czy wielu chłopców, tym bardziej w jego wieku tak robi? Chyba raczej nie...No wyjątkiem od reguły był już w jego rodzinie Will, ale raczej nie było to często spotykane zjawisko.

- To który wybiera? Może to chucherko! Chodź chuderlak! Jak Ci na imię?- zapytał nauczyciel, typując Jamesa.

Nie...Przynajmniej nie zostanę wybrany ostatni, ale...Nie, nie, nie...

- James. - odpowiedział nieśmiało. Czuł jak binder wbija mu się w żebra, ale nawet do ćwiczeń go nie zdjął( pomimo, że Fred kilkanaście razy go o to prosił i zapewniał, że nic nie widać nawet pod stanikiem sportowym). Bał się, że odkryją. Że będą się śmiać. Tak bardzo chciał tego uniknąć...Klasa już nie była dla niego najmilsza. Wydawało mu się, że wszyscy patrzą na niego z góry.
- James? A może poznam nazwisko panoćka?
- Verumes. Verums, proszę pana.- odpowiedział niepewnie.

Nauczyciel na moment zamilkł, a wśród wielu uczniów pojawiły się szepty.
- Acha! No to miło poznać. Najmłodszy syn profesora?- zapytał, uściskając mu rękę.
- Najmłodszy...- odpowiedział. Sytuacja ta była dla niego stresująca.
- No to drugi panociek do wybierania... Panicz.- powiedział wskazując na Tymona. Jamesowi wydawało się, że ma jadowitszy uśmiech od tego, który posiadał Eliot...
- Podają sobie panoćki ręce i wybieramy.

Jamesowi wydawało się, że kapitan drugiej drużyny potraktował zajęcia za bardzo na poważnie.  Podcinał innych chłopaków, kopał z całej siły i za każde niepowodzenie obwiniał innych. Jamesowi bardzo się nie podobał... Wiało od niego upiorną atmosferą... Takiego typowego gnębiciela. James zazdrościł dziewczynom, które gdyby nie podłe trio z jego klasy to może byłoby całkowicie spokojnie... On wręcz uciekał przed każdą piłką. Z tego powodu koledzy się na niego denerwowali, ale co miał zrobić? Bał się, że któryś z bandy Tymona go popchnie...A co jak koszulka mu się podwinie? Nie chciał nawet myśleć co by było wtedy.  Chyba zapadłby się pod ziemię.

Siódmy Syn- IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz