Pov. Bloom...
Kiedy Valtor i dziewczynki weszły do salonu Stelli już nie było.
- Przepraszam, że nie powiedziałem Ci o tym wcześniej, mimo tego, że wiedziałem,ale nie chciałem, żebyś cierpiała - powiedział mój mąż przytulając mnie.
- Nie musisz mnie przepraszać.
Nie gniewam się. Między mną a Winx wiele się zmieniło.
Każda z nas poszła swoją drogą i rzadko kiedy miałyśmy czas, żeby spotkać się wszystkie razem i porozmawiać tak jak kiedyś. Wszystko się zmieniło.
Każda z nas zaczęła nowe życie, zupełnie nową przygodę.
Żal mi tego,że między nami już nigdy nie będzie tak samo jak kiedyś,ale rozumiem, że tak musiało się stać.
Po tym co się stało ciężko byłoby mi znów im zaufać.
Przez cały czas miałabym wrażenie, że przyjaźnią się ze mną tylko z przymusu lub po to,żeby nie sprawić mi przykrości.
Przyjaciele są ważni,ale cieszę się tym co mam,bo wy jesteście dla mnie najważniejsi.- Stella już poszła? - zapytała moja mama wchodząc do salonu z pięcioma filiżankami herbaty.
- Tak.
- Wybacz,że pytam,ale... pokłóciłyście się?
- Nie zupełnie,po prostu... wyjaśniłyśmy sobie kilka rzeczy.
- Rozumiem.
Usiądzcie i wypijcie herbatę póki ciepła - powiedziała moja mama podając nam filiżanki z herbatą.
- Lily i Emily,jeśli macie ochotę to w kuchni są ciasteczka.- Dziękujemy,babciu.
Czy Kiko też może zjeść ciasteczko? - zapytała Emily,a króliczek spojrzał na nas błagalnie.- Dobrze,ale tylko jedno.
Nie więcej,bo może mu to zaszkodzić - powiedziałam,a Kiko od razu zeskoczył z ramienia Emily i pobiegł do kuchni.
- Pójdę spakować rzeczy dziewczynek. Jeszcze raz dziękuję mamo,że się nimi zaopiekowałaś.- Nie ma za co,to była przyjemność.
Mogą przychodzić kiedy tylko zechcą - odparła i uśmiechnęła się.- Pomóc Ci,kochanie? - zapytał Valtor.
- Dziękuję,nie trzeba.
Nie ma tego dużo - odpowiedziałam wstając z kanapy.
Zaczęłam powoli wchodzić po schodach na górę. Kiedy miałam wejść na ostatni stopień zakręciło mi się w głowie. Starałam się utrzymać równowagę,ale obraz przed moimi oczami coraz bardziej się rozmazywał. Nawet nie wiem kiedy poczułam jak zaczynam spadać do tyłu. W ostatniej chwili poczułam ręce mojego męża obejmujące mnie w talii. Wiedziałam,że On nie pozwoli mi upaść.
Poczułam jak bierze mnie na ręce,a po chwili siada,trzymając mnie w ramionach,na kanapę.- Kochanie,co się stało? - zapytał przyglądając mi się uważnie.
Ja widziałam wszystko jak przez mgłę.- Córeczko,źle się czujesz? - zapytała moja mama siadając obok mnie.
Chciałam coś odpowiedzieć,ale z każdą chwilą coraz trudniej było mi oddychać. Głowa i oczy bolały mnie tak bardzo,że musiałam je zamknąć.
- Ja...nie wiem - to wszystko co zdążyłam powiedzieć zanim ciemność przed moimi oczami stała się jeszcze ciemniejsza...Nie jestem pewna co działo się późnej. Walczyłam,aby odzyskać świadomość. Wszystko widziałam jak przez mgłę. Za każdym razem kiedy udało mi się otworzyć oczy widziałam tylko pojedyńcze rzeczy.
Najpierw widziałam oślepiające światło. Później słyszałam głos mojego męża i kogoś jeszcze.
Rozmawiali o czymś,tego byłam pewna,ale nie mogłam zrozumieć o czym mówią. Późnej kiedy znowu udało mi się otworzyć oczy zobaczyłam Luizę.
- Nie martw się,Bloom - szepnęła.Następnie poczułam ciepłą dłoń na swoim policzku. Zobaczyłam mojego męża,który uśmiechnął się do mnie,a w jego oczach widziałam iskierki szczęścia.
Chciałam zapytać go co się stało,ale nie miałam siły.
- Już wszystko dobrze,skarbie. Jestem przy Tobie - powiedział i pocałował mnie,a ja mimowolnie zamknęłam oczy.
Przez chwilę zastanawiałam się,czy to wszystko dzieje się naprawdę?
CZYTASZ
Kiedy skończy się mój czas 𝑩𝒍𝒐𝒐𝒎 𝒙 𝑽𝒂𝒍𝒕𝒐𝒓
FanfictionSTRAŻNICY SMOCZEGO PŁOMIENIA cz.V : Kiedy skończy się mój czas. BloomxValtor. To miało być ich szczęśliwe zakończenie. Zakończenie,na które tak długo czekali. Teraz już wszystko miało być dobrze,bo to co złe już za nimi. Teraz Bloom miała żyć jak...