Pov. Bloom...
Teraz już wiem kim jestem.
Jestem sobą.
Jestem Bloom.
Zawsze nią byłam.
Wiem już kim jestem i wiem co muszę zrobić.Wyszłam z łazienki i weszłam do gabinetu Valtora.
On nawet się nie odwrócił, stał tak wpatrując się w okno,jakby był pewien, że stoję tam tylko ja i nikt więcej. Jakby wiedział już co chcę powiedzieć.Tak właśnie było.
Byliśmy sami.
Nie było tu nikogo poza mną i nim.- Valtorze... - zaczęłam z lekkim wahaniem, podchodząc bliżej w jego stronę.
- Nic nie mów,Bloom - odparł zanim zdążyłam powiedzieć coś więcej.
- Wszystko wiem i wszystko rozumiem. Wiedziełem, że będziesz chciała wrócić i wiedziałem, że nawet jeśli nie będziesz chciała,to zrobiłbym to siłą. Przykro mi, że nie możesz tu zostać,ale cieszę się, że kiedyś znów cię zobaczę,a gdy to się stanie...- odwrócił się w moją stronę.
- Wtedy już naprawdę będziesz tylko moja i nikt ani nic nas nie rozdzieli... przynajmniej przez jakiś czas - ostatnie cztery słowa wypowiedził tak cicho, że ledwo je usłyszałam.Nie chciałam pytać co miał na myśli,bo nie chciałam wiedzieć... bałam się wiedzieć.
On nie mówił,a ja nie pytałam.
Gdy na niego spojrzałam poczułam łzy zbierające się pod powiekami.- Idź już. Nie lubię długich pożegnań - powiedział uśmiechając się w ten swój charakterystyczny sposób.
- Już nie mogę się doczekać naszego następnego spotkania.- Żegnaj, Valtorze - uśmiechnęłam się lekko, ukradkiem ocierając pojedynczą łzę spływającą po moim policzku.
- Do zobaczenia,Bloom.
- Bloom?...- odwróciłam się.- O co chodzi? - zapytałam.
- Uważaj na siebie i na to komu ufasz. Pamiętaj, że nie możesz ufać nikomu poza sobą. W twoim życiu będzie jeszcze wiele osób, które będą próbowały wmówić ci, że jesteś nikim, będą robiły wszystko byś straciła wiarę w siebie,ale ty Bloom... muszisz zawsze pamiętać kim jesteś i jak wielką masz moc.
Cierpienie...boli, szczególnie zdrada bliskiej osoby,ale musisz być silna. Wiem, że dasz radę.- Ty już wiesz co mnie czeka?
- Tak,ale...nie mogę ci powiedzieć.
- Rozumiem. Muszę już iść. Dziękuję ci za wszystko - powiedziałam i podeszłam do niego. Pocałowałam go w policzek i wyszłam z jego gabinetu.
Kierowałam się w stronę wyjścia.
Czułam, że jakaś część mnie została gdzieś za mną, prawdopodobnie w jego gabinecie.
Ta część już tam zostanie.
Zostanie tam tak długo aż w końcu znów się spotkamy.
Ciekawe czy spotykamy się w tym samym miejscu?
Czy może w innym miejscu i innym czasie?
Tego nie wiem,ale wiem, że kiedyś na pewno znów się zobaczymy.Wbiegłam do lasu.
Tego samego strasznego, ciemnego lasu,w którym prawie straciłam życie.
Szukałam mojego męża.
Chodziłam ciągle w koło,ale nie mogłam go znaleźć.Co jeśli już go tu nie było?
Co jeśli odszedł beze mnie?
Co jeśli już jest za późno?- Dlaczego mnie zostawiłeś?- zapytałam,ale nie spodziewałam się dostać jakiejkolwiek odpowiedzi.
Sama nie wiem...
Czego ja się spodziewałam?
Myślałam, że zostanie tu i będzie czekć aż zmienię zdanie?
Myślałam, że będzie na mnie czekać do końca życia?
Myślałam, że mimo mojego sprzeciwu zabierze mnie stąd siłą?
Jaka ja jestem...naiwna.Byłam pewna, że mój mąż już odszedł, więc wyobraźcie sobie jak duże było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że się myliłam... myliłam się poraz kolejny.
- Nigdy bym cię nie zostawił, moja słodka księżniczko - poczułam jak jego silne ramiona przytulają mnie i przyciągają moje ciało do jego. Czułam jego ciepły oddech na skórze, który sprawił, że zadrżałam. Czuła wokół siebie ten znajomy zapach.
Czułam się... bezpieczna.
- Nie zawsze będę mógł być przy tobie kiedy będziesz mnie potrzebować,ale dopóki jestem i mogę,to chcę być przy tobie i cię chronić.Mój mąż złapał mnie delikatnie za ramiona i odwrócił w swoją stronę. Zbliżył swoje usta do moich ust i pocałował mnie.
To było... niezwykłe.
W jednej chwili poczułam jego wszystkie emocje.
Poczułam jego miłość do mnie. Poczułam jego strach,gniew, niepokój, niepewność,a później ulgę i radość.Zawsze chciałam znaleźć osobę,która byłaby taka jak ja. Osobę, która mogłaby mnie zrozumieć.
Osobę,która mogałby poczuć to co czuję codziennie.
Mój mąż...Valtor jest właśnie taką osobą.
Przez to, że jesteśmy ze sobą połączeni czujemy to samo.Płomień smoka przynosi swojemu właścicielowi ogromny ból.
Ból, który nigdy się nie kończy... on trwa zawsze,tak samo jak my.
Ból ten zwiększa się wtedy,gdy właściciele Smoczego Płomienia odczuwają silne emocje takie jak strach, nienawiść, lęk,gniew, smutek, radość, szczęście i... miłość. Ja i mój mąż odczuwamy ten ból każdego dnia.
Przez naszą miłość,nasze połączenie będziemy odczuwać go tak długo jak długo będzie razem.
Oboje zadawaliśmy sobie sprawę z tego jakie konsekwencje wiążą się z połączeniem naszych płomieni,ale nie przeszkadzało nam to.
To był nasz wybór.
To było coś na co oboje się zgodziliśmy.
Coś na co oboje byliśmy gotowi.
Coś czego nie żałujemy.
Coś czego chcieliśmy.
Mówią, że "miłość czasem boli".
Dopiero w dniu,w którym stałam się żoną Valtora zrozumiałam prawdziwe znaczenie tych słów.❄️🎄❄️🎄❄️🎄❄️🎄❄️🎄❄️🎄❄️
Cześć kochani!❤️
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia i zbliżającego się nowego roku życzę wam dużo zdrowia, uśmiechu na twarzy i wspaniałego czasu spędzonego w gronie najbliższych.
Chciałabym bardzo podziękować wszystkim moim czytelnikom, za to że jesteście.
Dziękuję, że poświęcacie swój czas na czytanie moich książek i dajecie mi dużą motywację do dalszego pisania. Bardzo wam dziękuję💖Princess__Bloom
❄️🎄❄️🎄❄️🎄❄️🎄❄️🎄❄️🎄❄️
CZYTASZ
Kiedy skończy się mój czas 𝑩𝒍𝒐𝒐𝒎 𝒙 𝑽𝒂𝒍𝒕𝒐𝒓
FanficSTRAŻNICY SMOCZEGO PŁOMIENIA cz.V : Kiedy skończy się mój czas. BloomxValtor. To miało być ich szczęśliwe zakończenie. Zakończenie,na które tak długo czekali. Teraz już wszystko miało być dobrze,bo to co złe już za nimi. Teraz Bloom miała żyć jak...