Pov. Bloom...
Potrzebowałam trochę czasu, żeby poukładać sobie wszystko w głowie.
Mój plan nie przewidywał utraty skrzydeł,bez których nie będę mogła latać. Długo myślałam nad tym wszystkim i doszłam do wniosku, że coś musiałam zrobić nie tak. Zaklęcie, którego użyłam nie zadziało tak jak powinno.
W moim wspomnieniu nie byłam w żadnym lesie,ani nie straciłam skrzydeł. Zastanawiam się czy zaklęcie w ogóle zadziałało. Jedynym sposobem,żeby się o tym przekonać jest wyjście z łazienki i rozejrzenie się trochę po miejscu,w którym się znajduję.Powoli próbowałam wstać,jednak za każdym razem upadałam. Trwało to chyba dziesięć minut.
W końcu jakimś cudem podniosłam się i stanęłam na nogach. Trzymając się ściany wyszłam z łazienki i znalazłam się w pokoju,w którym się obudziłam. Stanęłam przed dużymi drzwiami i już miałam je otworzyć,ale słysząc znajome głosy zawahałam się.- Posłuchaj... zazwyczaj nie obchodzi mnie co robisz i zwykle każdy twój ruch jest dobrze zaplanowany na naszą korzyść, dlatego nie wtrącam się i nie mam żadnych zastrzeżeń. Dziś jednak wszystkie mamy jedno pytanie...
- Co ona tu robi ?! - usłyszałam znajomy głos. Ten głos rozpoznałbym wszędzie. Ten głos należał do Icy. Skoro ona tu jest oznacza, że zaklęcie zadziałało, choć nie do końca tak jak powinno.- To nie twoja sprawa,Icy. Ja decyduje o wszystkim co tu się dzieje.
- Może to wcale nie jest taki zły pomysł, że Valtor ją tu sprowadził,Icy - odezwała się Darcy.
- Zgadzam się - dodała Stormy.
- Teraz jest ranna i słaba,gdy się obudzi będzie to idealny moment by ją zabić.Nastała chwila ciszy.
- Możemy zobaczyć co tam u niej? - zapytała Icy, której wyraźnie spodobał się ten pomysł.
- Narazie żadna z was nie będzie tam wchodzić. Jeszcze się nie obudziła - odpowiedział Valtor.
- To my chętnie jej w tym pomożemy - odprła Darcy.
Nie widziałam,ale byłam pewna, że się uśmiecha.- Pozwól nam to zrobić. Już tak długo czekamy by wreszcie pozbyć się tej irytującej małej czarodziejki,a teraz gdy nadarzyła się idealna okazja ty nam nie pozwalasz - oburzyła się Stormy.
- Czy nie wyraziłem się dostatecznie jasno mówiąc że żadna z was nie będzie tam wchodzić?
- Powiedziałeś, że ma złamane skrzydła,więc pozwól nam je przyjemnej oderwać.
Zobaczysz jak szybko się obudzi - Icy zaśmiała się głośno.- Już to zrobiłem.
- Już to zrobiłeś?! - zapytała z niedowierzaniem Darcy.
- I nawet nam nic nie powiedziałeś?! - oburzyła się Stormy.
- Mówię wam teraz - odprł Valtor ze swoim stoickim spokojem.
- Mam nadzieję, że chociaż zadbałeś o to by był to największy ból w jej życiu - rzekła Icy.
- Zadbałem o to by nic nie poczuła.
- Jak to?! - zapytały Trix w tym samym czasie.
- Ból, który bym jej sprawił podczas odrywania skrzydeł byłby niczym w porównaniu z bólem jaki będzie czuła,gdy będę odbierał jej życie.
- Gdy TY będziesz odbierał jej życie? - powtórzyła Darcy, kładąc nacisk na słowo "Ty".
- Przecież mieliśmy zabić ją razem.- Zmieniłem zdanie. To co jest związane z Bloom to moja osobista sprawa i możecie być pewne, że żadna z was nie pragnie jej zabić tak bardzo jak ja. Jeśli tylko zechcę zabiję ją tu i teraz,ale nie zrobię tego. Zbyt długo czekałem na tę chwilę i nie mogę jej teraz zmarnować. Chcę widzieć jak cierpi każdego dnia. Chcę widzieć jak powoli opada z sił.
Chcę rozkoszować się jej bólem i widokiem jej łez. Chcę żeby błagała mnie o litość.
CZYTASZ
Kiedy skończy się mój czas 𝑩𝒍𝒐𝒐𝒎 𝒙 𝑽𝒂𝒍𝒕𝒐𝒓
FanficSTRAŻNICY SMOCZEGO PŁOMIENIA cz.V : Kiedy skończy się mój czas. BloomxValtor. To miało być ich szczęśliwe zakończenie. Zakończenie,na które tak długo czekali. Teraz już wszystko miało być dobrze,bo to co złe już za nimi. Teraz Bloom miała żyć jak...