Pov. Valtor...
Poczułem niewyobrażalną ulgę kiedy wreszcie wyznałem Bloom prawdę.
Nie chciałem obarczać jej moimi problemami.
Nie chciałem,żeby znowu się martwiła. Wiedziałem jak bardzo jest wrażliwa i że ostatnio z nią też nie było najlepiej.
Wiedziałem, że to co powiem może tylko pogorszyć jej stan,ale wiedziałem też, że nie mogę jej okłamywać. Nie byłem do końca pewien w jaki sposób mam jej to powiedzieć. Wiedziałem, że najlepszym sposobem będzie powiedzieć po prostu prawdę,nawet jeśli będzie bolesna.
Podobno bolesna prawda jest lepsza niż najpiękniejsze kłamstwo.
Obawiałem się, że gdy Bloom dowie się prawdy, odejdzie ode mnie,ale...ona została.
Cieszę się, że przy mnie została,bo teraz będę jej potrzebował jak nigdy przedtem, choć dobrze wiem, że dla niej byłoby lepiej gdyby odeszła.
Może wtedy nie musiałaby widzieć mojego cierpienia?
Może wtedy ona nie przeżywała by tego wszystkiego razem ze mną? Może byłaby szczęśliwa?
Może ułożyła by swoje życie na nowo?To co powiedziała sprawiło, że jeszcze trudniej będzie mi się z nią rozstać.
Jak mogę zostawić samą kobietę, którą kocham ponad życie i która jest dla mnie wszystkim?
Jak mogę sprawić by po moim odejściu kiedyś znów była szczęśliwa?
Wiem, że to co powiedziała mi kiedyś Elis było prawdą.
Nie ważne jak bardzo będę się starał...Bloom nigdy nie będzie szczęśliwa beze mnie.
Jesteśmy ze sobą połączeni na zawsze,jak dwa płomienie tworzące ogień.
Razem tworzymy coś pięknego,ale jeśli jesteśmy osobno nigdy nie wiadomo co z tego wyniknie.
Razem tworzymy idealną harmonię.
Kiedy jesteśmy razem nasze życie może być jak piękny sen,ale gdy jednego z nas zabraknie piękny sen może zmienić się w koszmar.
Najbardziej obawiam się tego,że jeśli jeden płomień zgaśnie to drugi straci swój blask i ciepło zaraz po nim.Dlaczego tak musi być, że gdy wszystko wreszcie zaczyna się układać, chwilę później musi się rozpaść?
Dlaczego elementy zniszczonej układanki tak trudno jest złożyć w całość?
Dlaczego mam straci wszystko co kocham?
Dlaczego nie mogę zostać z moją rodziną, którą tak kocham i o której tak bardzo marzyłem?
Dlaczego moja żona ma zostać bez męża,a moje córeczki bez ojca?
Dlaczego czuję, że przyszłość mojej rodziny i całego Magicznego Wymiaru będzie gorsza niż kiedykolwiek wcześniej?
Dlaczego widzę przyszłość mojej rodziny w czarnych barwach?
Dlaczego mam przeczucie, że po moim odejściu z każdym kolejnym dniem, miesiącem,rokiem będzie tylko gorzej?Czuję, że przyszłość mojej rodziny nie będzie szczęśliwa,a ja nie będę mógł zrobić nic,aby to zmienić...
Dlaczego to wszystko spotkało właśnie mnie?
Dlaczego nigdy nie mogłem być jednym z tych szczęśliwych dzieci, spędzających czas z swoją rodziną,które tak często widziałem kiedy nocą wymykałem się z domu?
Czy miejsce,w którym żyłem można było nazwać domem?
Dlaczego od samego początku byłem przeklęty?
Dlaczego,nawet gdy bardzo się staramy,nie możemy oszukać przeznaczenia?
Dlaczego od samego dnia narodzin zostajemy skazani na śmierć?Pov. Bloom...
- Nie płacz już,kochanie - szepnął cicho mój mąż i pomógł mi się podnieść z podłogi.
- Jeszcze nie odchodzę.
Mój czas jeszcze się nie skończył - objął mnie w talii i przytulił.
- Nie myślmy już o tym i dobrze wykorzystajmy czas,który nam pozostał.Nie potrafię o tym nie myśleć... staram się,ale nie mogę.
- Jesteś gotowa porozmawiać z dziewczyną, którą zobaczyłaś,gdy weszłaś do domu? - zapytał,aby zmienić temat.
- Tak - odpowiedziałam krótko.
Czarnoksiężnik podał mi dłoń i razem zeszliśmy do salonu.Dziewczyna wciąż siedziała przy stole i czekała na nas w ciszy.
Wydawała się taka nieobecna,tak jakby myślami była gdzieś daleko stąd. Dopiero kiedy usiadłam na krześle obok mojego męża zwróciła na mnie uwagę.
CZYTASZ
Kiedy skończy się mój czas 𝑩𝒍𝒐𝒐𝒎 𝒙 𝑽𝒂𝒍𝒕𝒐𝒓
FanficSTRAŻNICY SMOCZEGO PŁOMIENIA cz.V : Kiedy skończy się mój czas. BloomxValtor. To miało być ich szczęśliwe zakończenie. Zakończenie,na które tak długo czekali. Teraz już wszystko miało być dobrze,bo to co złe już za nimi. Teraz Bloom miała żyć jak...