Pov. Bloom...
Przyłożyłam policzek do jego klatki piersiowej,tym samym przytulając się do niego. Próbowałam się uspokoić. Nawet nie ocierałam moich łez, pozwoliłam im swobodnie spływać po moich policzkach. W tej chwili przypomniałam sobie słowa, które przeczytałam przed wypowiedzeniem zaklęcia,z kartki pergaminu...
" Pamiętaj, że każdy wybór konsekwencje będzie miał..."Co ja zrobiłam?
Dlaczego się nie zatrzymałam,gdy mnie wołał?! Dlaczego uciekłam?!
Dlaczego on oddał za mnie swoje życie, skoro tak bardzo mnie nienawidzi?
Co teraz będzie?!- Mówiłaś, że nigdy nie zobaczę twoich łez,a teraz przytulasz się do mnie i płaczesz - słysząc te słowa i tak dobrze znajomy głos podniosłam się do góry i spojrzałam na Valtora, który leżał na ziemi i uśmiechał się zwycięsko.
- Chyba nie myślałaś, że tak łatwo się mnie pozbędziesz? - powoli podniósł się z ziemi i otrzepał śnieg z rękawów swojego płaszcza.
- Powinienem cię teraz ukarać za próbę ucieczki,ale...- nie pozwoliłam mu dokończyć. Zbliżyłam się do niego i mocno go przytuliłam.
Tak bardzo bałam się, że straciłam go na zawsze. Jeśli teraz umarłby,to nie wiadomo jak wyglądała by moja przyszłość i nie wiadomo co mogłoby się stać z moim mężem.
Valtor patrzył na mnie zaskoczony i dokończył swoją wypowiedź:
-...ale jako że mnie uratowałaś,to chyba ci odpuszczę.- Przynajmniej teraz jesteśmy kwita - odsunęłam się od niego.
- Można tak powiedzieć, choć ja uratowałem cię dwa razy,a nawet trzy.
- Trzy?
- Tak,trzy. Pierwszy raz uratowałem cię na Androsie,gdy wpadłaś do wody. To było nasze drugie spotkanie. Później ocaliłem ci życie w lesie,a teraz uratowałem cię przed wilkiem.
- To znaczy, że...to ty byłeś tym małym wilczkiem?
- Oczywiście. Miało to pozostać tajemnicą. Nie chciałem żebyś pomyślała sobie, że aż tak mi na tobie zależy, więc zmieniłem się w wilka, żebyś mnie nie rozpoznała. Coś jednak nie zadziało do końca tak jak powinno. Uratowałem cię nie dlatego, że mi na tobie zależy,ale dlatego, że tak jak mówiłem wcześniej chcę cię zabić osobiście.
- Nigdy ci na mnie nie zależało? - zapytałam patrząc głęboko w jego oczy. Chciałam zobaczyć,czy powie mi prawdę,a może znów skłamie.
- Zależało mi tylko przy naszym pierwszym spotkaniu. Zależało mi tylko dlatego, że uznałem cię za odpowiedniego sojusznika. Później nie zależało mi już w ogóle,bo zrozumiałem jak bardzo się myliłem co do ciebie.
Razem ze swoim przyjaciółkami chciałaś pokrzyżować mi szyki. Były z tobą same problemy, dlatego nie dziw mi się, że teraz chce się ciebie pozbyć - patrzył mi prosto w oczy. Wydawało mi się, że powiedział prawdę, choć w jego spojrzeniu było coś tajemniczego. Coś co za wszelką cenę chciał ukryć.- Dobrze wiedzieć, że nie jestem już osobą tyko problemem.
- Nie do końca to miałem na myśli.
- Czyżby? Jakoś trudno mi w to uwierzyć. Nie chcę dłużej tu być. Wypuść mnie. Pozwól mi odejść i nie ratuj mnie już nigdy więcej,albo zabij mnie już teraz i pozbądź się wreszcie problemu.
- Nie spodziewałem się czegoś takiego po tobie. Bloom, którą poznałem nigdy nie chciałaby się poddać, walczyłaby do samego końca.
- Kto powiedział ci, że mam zamiar się poddać? Będę walczyć tak jak zawsze, nawet jeśli będę wiedziała, że przegram.
- Wracając do twojej wcześniejszej wypowiedzi...Nie mam zamiaru cię wypuścić. Nawet jeśli bym to zrobił to gdzie byś poszła? Wróciła byś do swoich irytujących przyjaciółeczek?
CZYTASZ
Kiedy skończy się mój czas 𝑩𝒍𝒐𝒐𝒎 𝒙 𝑽𝒂𝒍𝒕𝒐𝒓
FanficSTRAŻNICY SMOCZEGO PŁOMIENIA cz.V : Kiedy skończy się mój czas. BloomxValtor. To miało być ich szczęśliwe zakończenie. Zakończenie,na które tak długo czekali. Teraz już wszystko miało być dobrze,bo to co złe już za nimi. Teraz Bloom miała żyć jak...