Pov. Bloom...
Stałam w osłupieniu i patrzyłam na nich nie mogąc się ruszyć.
Czułam się jakby czas z każdą chwilą zwalniał,a kiedy oczy mojego męża spotkały się z moimi,poczułam jak czas zwalnia jeszcze bardziej,a może...on już dawno zatrzymał się w miejscu?
To co zobaczyłam w jego spojrzeniu było...niemożliwe.
Widziałam radość i jednocześnie smutek.
Widziałam miłość i jednocześnie obojętność.
Zobaczyłam tyle sprzecznych emocji,ale najbardziej zabolało mnie,gdy zobaczyłam w jego spojrzeniu...żal.Czy żałuje tego co się stało,czy może tego,że tu jestem?
Wydawał się taki...szczęśliwy zanim się tu zjawiłam,zanim mnie zauważył.
Teraz patrzy na mnie,jakbym była czymś co odbiera mu chęci do życia.
Czymś co ciągle sprawia problemy i rzeczywiście...tak było.
Czy to nie przeze mnie ciągle był krzywdzony?
Czy to nie przeze mnie spotykały go same nieszczęścia?
Czy to nie przeze mnie wiele razy mógł stracić życie?
Czy to nie ja byłam zawsze aniołem, który starał się być dobry..."idealny"?
Czy to nie ja byłam w jego oczach aniołem,który mimo tego,że starał się robić wszystko,by nie być ciężarem dla swoich bliskich, w rzeczywistości był jedynie zwiastunem nadchodzących nieszczęść i kłopotów?
Czy to nie ja byłam wiecznym pechem?
Oboje wiedzieliśmy,że nigdy nie powinniśmy być razem,a mimo to robiliśmy wszystko by oszukać przeznaczenie,którego przecież...nie da się oszukać.
Oszukiwaliśmy jedynie samych siebie.
Wierzyliśmy,że może być inaczej,ale niestety...los zawsze postawi na swoim.
Nie dane było nam być razem...na zawsze.Nie wiem ile czasu minęło odkąd stanęłam przed nim.
Nie wiem na jak długo przestałam oddychać.
Wzięłam głęboki wdech i mocniej ścisnęłam walizkę.
Dziewczyna,dopiero teraz zauważyła moją obecność i spojrzała na mnie zdezorientowana.- Przepraszam,nie chciałam Ci przeszkadzać...- szepnęłam cicho, odwróciłam się i wyszłam nim Valtor zdążył co kolwiek odpowiedzieć.
Szłam szybko w stronę portalu.
Nie liczyłam na to,że wybiegnie za mną i będzie próbował mnie zatrzymać...nie chciałam tego. Wiedziałam,że gdyby to zrobił byłoby mi jeszcze trudniej odejść.
Valtor naprawdę się zmienił i wiem,że nie mógłby mnie skrzywdzić,nie chciałby tego i wiem,że wystarczyło by jedno słowo,a On wróciłby do mnie,ale ja nie chciałam tego.
Nie chciałam być przez resztę życia przeszkodą na drodze do jego szczęścia...i tak już za dużo czasu mu zabrałam.Niespodziewanie poczułam delikatny uścisk na nadgarstku. Odwróciłam się i zobaczyłam osobę,której nie spodziewałam się tu zobaczyć.
To była Ona...ta dziewczyna,która była tak bardzo podobna do Valtora.
To była ta,która tak idealnie do niego pasowała.
To była ta,dzięki której mój mąż poraz pierwszy od dłuższego czasu szczerze się uśmiechnął.
To była ta "idealna"dziewczyna, którą ja nigdy nie mogłam być.Patrzyła na mnie i chyba sama nie wiedziała co powinna powiedzieć.
Nadal trzymała mój nadgarstek.
Kiedy dokładniej jej się przyjrzałam zobaczyłam jej oczy, które miały taki sam kolor jak oczy Valtora.
W końcu dziewczyna uśmiechnęła się lekko i odezwała się.- Cieszę się,że mogę Cię wreszcie poznać. Wiele o Tobie słyszałam
- powiedziała i wreszcie puściła moją dłoń.- Domyślam się - odparłam i zaczęłam dalej iść w stronę portalu.
Dlaczego mam wrażenie,że portal z każdą chwilą się oddala?
Czy nawet on próbuje ode mnie uciec?- Zaczekaj,proszę...- powiedziała i podbiegła do mnie.
- To...to co zobaczyłaś to nie było tak jak myślisz.- Nie muszisz kłamać,ani mi się tłumaczyć.
- Nie kłamie...naprawdę.
Proszę pozwól mi to wszystko wyjaśnić.- Nie trzeba.
Ja wszystko rozumiem...już od dawna.- No cóż...skoro nie chcesz wysłuchać mnie to może chociaż wysłuchasz swojego męża?
- Chyba nie mamy sobie już nic do powiedzenia. Wszystko jest jasne...
- Naprawdę tak myślisz? - usłyszałam za plecami i poczułam ramiona obejmujące mnie w talii.
Tak bardzo tęskniłam za jego głosem,jego dotykiem...za nim,lecz wiedziałam,że skoro byłam przeszkodą,której On nie jest w stanie pokonać,to sama musiałam usunąć się z jego drogi.
Zdjęłam jego ręce z mojej talii i odsunęłam się od niego.- Nawet nie wiesz jak bardzo boli mnie fakt,że myślisz o sobie w ten sposób,Bloom,lecz najbardziej zabolało mnie to,że zwątpiłaś w moją miłość do Ciebie - powiedział i chciał zbliżyć się do mnie,ale nie pozwoliłam mu na to.
Nie chciałam,żeby słyszał moje myśli,choć z drugiej strony... może lepiej,żeby wiedział?- Oboje wiemy, że to co myślę jest prawdą. Jestem tylko przeszkodą na Twojej drodze do szczęścia.
Czy naprawdę nie zauważyłeś,że te wszystkie nieszczęścia,które Cię spotykają są moją winą?
Gdyby nie ja to wszystko wyglądałoby inaczej.
Gdybym wtedy nie powiedziała Ci co tak naprawdę do Ciebie czuję, Twoje życie wyglądało by dziś inaczej.- Tak,masz rację.
Do końca życia mieszkałbym w ogromnym,pustym zamku i byłbym nieszczęśliwy i samotny,bo nie byłoby przy mnie Ciebie.
Bloom,nie chciałem Ci tego mówić. Pozwoliłem Ci odejść tylko dlatego że sądziłem,iż tak będzie łatwiej Ci o mnie zapomnieć,pożegnać się,ale prawda jest inna.
Nie potrafimy żyć bez siebie i dopóki śmierć nas nie rozłączy będziemy razem.
Proszę...chodź do domu i pozwól, że wyjaśnię Ci to wszystko bez żadnych kłamstw.
Od teraz sama prawda - zrobił krok do przodu i wyciągnął dłoń w moją stronę...
CZYTASZ
Kiedy skończy się mój czas 𝑩𝒍𝒐𝒐𝒎 𝒙 𝑽𝒂𝒍𝒕𝒐𝒓
FanfictionSTRAŻNICY SMOCZEGO PŁOMIENIA cz.V : Kiedy skończy się mój czas. BloomxValtor. To miało być ich szczęśliwe zakończenie. Zakończenie,na które tak długo czekali. Teraz już wszystko miało być dobrze,bo to co złe już za nimi. Teraz Bloom miała żyć jak...