Pov. Bloom...Obydwaj wyszli,a ja znów zostałam sama.
Nie podobało mi się to, że będą rozmawiać o mnie,gdy mnie tam nie będzie,dlatego postanowiłam wyjść z pokoju i pójść za nimi.
Nim jednak zdążyłam zrobić choć jeden krok w stronę wyjścia poczułam silny ból głowy.
Ból ten był tak mocny, że nie mogłam się nad niczym skupić. Przez chwilę nawet zapomniałam co się dzieje i gdzie tak właściwie jestem. Mocno zacisnęłam powieki i w ostatniej chwili złapałam się stolika. Bałam się, że za chwilę naprawdę zemdleje. Najbardziej przerażało mnie to, że nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje. Naszczęście po kilku minutach ból głowy ustąpił,a ja odetchnęłam z ulgą. Mijały minuty,a ja dopiero gdy zdałam sobie sprawę z tego, że przestałam czuć i słyszeć co kolwiek innego poza własnym przyspieszonym biciem serca,otworzyłam oczy.Zobaczyłam, że znajduję się w jakimś małym i ciemnym pomieszczeniu. Nagle małe światło padające na mnie z góry rozświetliło otaczający mnie mrok.
Pierwsze co zobaczyłam to moje własne odbicie w lustrze.
Odbicie w lustrze było rozmazane, przez co nie mogłam zobaczyć jak naprawdę wyglądam. Cała moja postać była ukryta za mgłą.Lustro nie stało tylko przede mną, było również za mną,obok mnie... było wszędzie,ale w żadnym z nich nie mogłam zobaczyć własnego odbicia.
- Mam nadzieję, że nie przestraszyłem cię - usłyszałam znajomy męski głos.
Ten głos nie należał do Valtora,on należał do tego mężczyzny, który pomógł mi znaleźć tajną bibliotekę w Fortecy Światła. Słyszałam już jego głos,ale nigdy go nie widziałam.
- Wybacz, że musiałem sprowadzić cię tu w taki sposób,ale nie mogłem inaczej się z tobą skontaktować.- Skoro chciałeś się ze mną skontaktować to z pewnością chcesz powiedzieć mi coś ważnego.
- Nie inaczej,Bloom. Chcę pokazać ci coś co być może pomoże ci podjąć pewną bardzo ważną decyzję. Decyzję, która będzie miała ogromny wpływ na to jak będzie wyglądać twoja przyszłość.
To co ci pokażę może pomoże ci zrozumieć dlaczego twój mąż był takim..."potworem" jak wszyscy uważają. Ostrzegam cię jednak, że to co zobaczysz może zmienić wszystko to w co wierzyłaś.
- Czy jesteś na to gotowa,Bloom?- Czy to co chcesz mi pokazać będzie...straszne?
- Trudno powiedzieć. Dla mnie jest to bardziej przykre niż straszne.
- Chcę zobaczyć.
- Dobrze, więc zamknij oczy i nie otwieraj ich dopóki ci nie powiem.
- zrobiłam to o co prosił. Po kilku sekundach poczułam jego dłoń na swojej. Teraz wiedziałam już, że tak samo jak Valtor,nosi on rękawiczki.Szliśmy w milczeniu. W wszechobecnej ciszy słyszałam tylko odgłos własnych kroków.
Tak bardzo chciałam otworzyć oczy choć na chwilę,ale widziałam, że nie powinnam tego robić. Ten mężczyzna,kim kolwiek on jest, zaufał mi i pomógł,a ja nie chcę zawieść jego zaufania.Nie wiem ile czasu minęło zanim się zatrzymaliśmy. Mężczyzna puścił moją dłoń i chyba odsunął się trochę ode mnie.
- Ja muszę już iść,Bloom.
Niedługo wrócę tu po ciebie. Chcę abyś w tym czasie kiedy mnie nie będzie zobaczyła co kryje się za drzwiami. Gdy już będziesz gotowa otwórz czarne drzwi, które znajdują się na samym końcu tego korytarza,ale pamiętaj, że to co będzie za nimi wcale nie będzie należało do miłych rzeczy - zamilkł na chwilę.
- Jescze jedno...- dodał po chwili namysłu.
- Otwórz oczy,Bloom - prawie od razu,po usłyszeniu tych słów, otworzyłam oczy.Pierwsze co zobaczyłam po otworzeniu oczu to duże, potężne czarne drzwi. Ciągnął zza nich lodowaty chłód, który sprawił, że zadrżałam.
Teraz wiedziałam już, że to co mówił ten mężczyzna było prawdą...to co tam zobaczę nie będzie dobre,ale wiem, że muszę je otworzyć i zobaczyć.
Nie chcę dłużej żyć w kłamstwie, chcę poznać prawdę, lecz jeszcze nie teraz...nie w tej chwili.Odwróciłam się i zobaczyłam, że po prawej stronie
Znajduję się kilkanaście par drzwi. Wszystkie wyglądały tak samo.
Spojrzałam w drugą stronę.
Tak samo jak po prawej było tu kilkanaście identycznych dzrwi.
Zastanawiałam się przez chwilę od których powinnam zacząć.
Po kilku sekundach namysłu podeszłam do jednych z drzwi znajdujących się po prawej stronie.
Złapałam za klamkę i z lekkim wahaniem otworzyłam je.
Gdy tylko to zrobiłam poczułam jak przez moje ciało przepływa fala energii. Energii jasnej i ciemniej, połączonych z sobą.
Spojrzałam na to co znajdowało się za drzwiami i przez chwilę nie mogłam uwierzyć w to co widzę.Za drzwiami były dwie osoby.
Ja i Valtor. Ja unosiłam się w powietrzu,a Valtor stał przede mną. Patrzyliśmy na siebie,ale nic nie mówiliśmy. Przeszłam przez drzwi,ale żadne z nich nie zwróciło na mnie uwagi. Zupełnie tak jakby mnie w ogóle nie widzieli i chyba rzeczywiście tak właśnie było.
Nie mogli mnie zobaczyć,nie mogli mnie usłyszeć,lecz być może mogli mnie wyczuć?- Dołącz do mnie,Bloom - Valtor przerwał ciszę panującą pomiędzy nimi.
- Odzyskam kontrolę na swoim ciałem i razem zniszczymy Trzy Prastare Wiedźmy.
Ich moc...ich magiczna wiedza o każdym wymiarze staną się nasze. Nie zapomniaj Bloom, że jesteśmy do siebie podobni.- Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Kiedy twój ogień zgaśnie nic po tobie nie zostanie, zadbam o to - po tych słowach wyszłam.
Nie chciałam tego słuchać.
Nie chciałam tego widzieć.
Nie chciałam tego przeżywać poraz kolejny.Westchnęłam cicho i zamknąłem za sobą drzwi. Poszłam dalej przed siebie. Zatrzymałam się przy jednych z drzwiach i chciałam je otworzyć,ale niestety były zamknięte. Wszystkie kolejne również.
Dopiero teraz zrozumiałam o co tu chodzi. Te drzwi są przejściem do moich wspomnień. Te, które są za mną, są wspomnieniami zdarzeń które już kiedyś przeżyłam. Natomiast te drzwi, które są przede mną są wspomnieniami z zdarzeń, których jeszcze nie przeżyłam. Moja przyszłość nie jest do końca znana, dlatego drzwi są zamknięte.Wiedziałam, że nadszedł czas aby otworzyć czarne drzwi, znajdujące się na końcu korytarza.
Drzwi skrywające kolejną mroczną tajemnicę, których w ostatnim czasie tak wiele poznałam...
CZYTASZ
Kiedy skończy się mój czas 𝑩𝒍𝒐𝒐𝒎 𝒙 𝑽𝒂𝒍𝒕𝒐𝒓
أدب الهواةSTRAŻNICY SMOCZEGO PŁOMIENIA cz.V : Kiedy skończy się mój czas. BloomxValtor. To miało być ich szczęśliwe zakończenie. Zakończenie,na które tak długo czekali. Teraz już wszystko miało być dobrze,bo to co złe już za nimi. Teraz Bloom miała żyć jak...