Rozdział 22

374 14 0
                                    

Vincent

Czuję się jakbym już nie żył. Kiedy oderwała swoją dłoń od mojej, poczułem pustkę. Szła, jakby odchodziła z mojego świata. Moje serce rozsypało się na kawałki.
Biorę telefon z kieszeni I wyszukuję numer Gabriela.

- Co jest?

- Znajdź dla mnie Chase'a. - mówię I rozłączam się.

Idę z powrotem to kawiarni i siadam, aby dokończyć kawę.

Przecież szkoda kawy, no nie?

Przede mną są babeczki zamówione przez Oliv. Biorę sobie jedną i próbuję. Przypomina mi się tamten dzień, kiedy dała mi gryza.

- Mogę dołączyć? - moje myśli przerywa mi ta sama baba, co chciała się ze mną spotkać.

- Nie, możesz mi dać spokój? Mam kogoś.

Podchodzi do mnie I kładzie rękę na ramieniu. Spinam się i zaciskam pięści, by nie walnąć kobiety.

- Zawsze można to zmienić.

Nie wytrzymuję, biorę jej rękę I ściskam ją, a ona wydaje bolesny jęk.

- Jeszcze raz się odezwiesz lub dotkniesz, to pożałujesz.

Przeprasza mnie i odchodzi na bok. Wypuszczam powietrze I wychodzę na zewnątrz. Otrzymuję powiadomienie, zapewne od Gabriela. Odblokowuję telefon i uśmiecham się na wieść tekstu.

Od Gabriel:
Wysyłam lokalizację >

Otwieram załącznik, a po tym uderzam telefonem o chodnik. Chase jest aktualnie w domu Mojej Oliv. To niemożliwe. Mówiłem mu coś.

Wchodzę I Trzaskam drzwiami samochodu. Jadę w stronę domu Oliv z jak najszybszą prędkością. Próbuję nie zrobić wrażenia, że jestem totalnie wkuriowiony na tego gościa. Po kilku minutach znajduję się przy budynku I wychodzę z auta. Podchodzę do jej drzwi i słyszę jakieś krzyki.

Co kuźwa

Aby nie powiadomić, że ktoś przyszedł, otwieram drzwi, które były otwarte i po cichu przechodzę tam, skąd słyszę odgłosy.

Zauważam Olivię, która płacze na podłodze, a przed nią stoi Chase, który ma wroga minę. Mój puls przyśpiesza, gdy słyszę głos chłopaka.

- Nie rozumiesz, że cię kocham!? Jak mam Ci to do cholery pokazać?! Wolisz tego psychopatę?!

Szybko wychodzę, przez co Chase zauważa mnie, a jego mina od razu się zmienia. Podbiegam do Oliv I biorę ją w ręce. Słyszę za sobą znajome kroki przyjaciela, a w oczach Chase'a coraz bardziej widać strach.

- Gabriel, zajmij się nim. - mówię I odnoszę Oliv na zewnątrz do mojego auta.

Kładę ją na miejsce pasażera i zapinam jej pasy.

- Wszystko w porządku? - Klękam przy samochodzie, patrząc w jej piękne oczy.

-Kim ty jesteś? - pyta i odwraca się do mnie.

Wzdycham I zamykam drzwi, a następnie wsiadam na swoje miejsce I odpalam samochód.

Jedziemy do mnie, ponieważ nie mogę jej samej zostawić tam ,gdzie jest Chase. Mógłby jej coś poważnego zrobić.

- Dlaczego był u ciebie? - dopytuję i błagam Boga, aby nie była na mnie zła.

Ten jednak mi nie pomaga, bo Oliv nie jest zła, tylko wkurwiona na coś.

- A co to, matką jesteś moją? - prycha obrażona, zaglądając przez okno.

-Oliv..

- Nie to ty posłuchaj - przerywa mi, patrząc wrogo. - Kim ty jesteś? Co ty mu zrobiłeś? Jakim prawem go pobiłeś?! Widziałeś jak wygląda?! Zostaw mnie tu, chce wyjść.

Nie słucham jednak, a ona z niecierpliwością zaczyna walić mnie po pięściach. Aby nie spowodować wypadku, szy ko skręcam na boczną uliczkę i parkuję.

- Chcesz byśmy zginęli?

Oliv nie odpowiada I wychodzi trzaskając drzwiami. Szybko wychodzę i idę za nią.

- Zostaw mnie! Chciałam jedynie znać ode ciebie prawdę. Czy tak trudno powiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi? Przychodzi do mnie Chase, cały posiniaczony. I jeszcze go zostawiłeś z Gabrielem!? Jesteś psychopatą! - podchodzi do mnie I wali pięściami w moją klatkę piersiową.

- Uspokój się Oliv - mówię, jednak ona nie przerywa czynności. - Oliv, do cholery jasnej! Chcesz znać prawdę? Zakochałem się w tobie Oliv! ZAKOCHAŁEM! Nie mogę patrzeć, jak ten palant na ciebie patrzy. Wiesz jak ja się czuję z tej strony? Chłopak przy moich oczach całuje MOJĄ DZIEWCZYNKĘ - dokładnie akcentuję ostatnie słowa, aby spojrzała na mnie.

Oliv, jednak zaczyna płakać I co raz głośniej wyje. W tej chwili łapie się za serce i próbuje złapać powietrza.

- Oliv? Co się dzieje? Cholera, Oliv - biorę ją szybko na ręce I kładę ja na samochód, by usiadła. - Patrz na mnie Oliv. Oddychaj razem ze mną - pokazuję jej, jak powoli oddycham, a ona powoli robi to samo. -Bardzo dobrze Ci idzie Oliv. Jeszcze raz.

Powoli uspokaja się i patrzy na swoje buty.

- Dziękuję - mówi i wyciera nosa.

- Oliv, to co mówiłem jest prawdziwe. Dlaczego ty tego nie rozumiesz?

Oliv wstaje i wyciera ostatnie łzy na twarzy.
Podnosi głowę i mówi:

- Nie pokażesz mi swojej miłości bijąc kogoś innego. Tutaj wchodzą w grę inne uczucia - bierze swoją torebkę i kolejny raz odchodzi ode mnie z nienawiścią.

- Kurwa! - walę pięścią o samochód, przez co wydaje alarm.

Jutro jest Wigilia, a ja tylko pogorszyłem sprawę. Miał to być nasz najlepszy dzień. Będę musiał jutro postarać się o jej serce. Bynajmniej kawałek, ponieważ I tak wiele już od niej straciłem. Mam jeszcze 7 dni, aby wszystko naprawić. Pieprzone 7 dni. 168 godzin na to, by ją odzyskać. I żeby była tylko moja.

We are not realOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz