Rozdział 24

378 15 1
                                    

Vincent

Minęło kilka dni spędzonych z Oliv. Jutro jest sylwester i zamierzamy iść do Ryle'a na imprezę. Jest bardzo podekscytowana I już nawet była wczoraj kupić kreację z Di. Niestety nie mogłem ujrzeć jej w niej, przyjaciółka zakazała mi nawet tam wchodzić.

- Vince - Gabriel przerywa moj3 przemyślenia. - Ojciec tu jest.

Spinam się, słysząc słowo "Ojciec". Nigdy go nie lubiłem.  Był surowy i zawsze wrzeszczał, gdy byłem mały. Wyjechałem na studia i pożegnałem się z nim, ciesząc się, że ostatni raz widzę go. Niestety pomyliłem się co do tego.

- Powiedz, że mnie nie ma. Zaraz mam spotkanie.

- Nakazuje - mówi, a ja skinam głową, by puścił tego człowieka.

Otwiera szeroko drzwi i wchodzi mój ojciec. Wysoki, umięśniony mężyczyzna z brązowymi włosami. Oczy mam akurat po nim, czego bardzo żałuję.

- Witaj synu - wchodzi do pokoju I siada naprzeciwko mnie.

- Nie mam zbyt dużo czasu - mówię tak, by usłyszał mój groźny ton skierowany do niego.

- Chciałem cię tylko zobaczyć. Dawno cię u nas nie było.

Śmieję się sarkastycznie i odpowiadam.

- Nie będę do ciebie przyjeżdżał, nie ma tam nic, do czego bym wracał.

- Słyszałem, że masz dziewczynę.  Kto to jest? - pyta dociekliwie, a moja cierpliwość do niego powoli się kończy.

- Nie twoja sprawa, przepraszam, ale w tej chwili mam już spotkanie. Proszę wyjść.

Ojciec śmieje się pod nosem I podnosi się.

- Miło było ciebie spotkać synu. Mam nadzieję, że też kiedyś przyjedziesz do matki.

- Przekaż jej, że kupię jej bilet i sama przyjedzie do mnie.

Odwraca się I wychodzi za drzwi. Moje serce bije w szybkim tempie, jakby każdy je słyszał. Biorę twarz w dłonie i próbuję się uspokoić.

- Boże, jak ja go nienawidzę.

- Wiem - słysząc znany głos, podnoszę głowę i zauważam Oliv stojącą naprzeciwko mnie.

- Co tu robisz? - pytam zdezorientowany.

- Przyszłam się zapytać, czy dzisiaj wieczór razem spędzimy.. To był twój ojciec? - wskazuje kciukiem za sobą.

Wzdycham I zastanawiam się, czy zauważył ją.

Oby nie..

- Tak, rozmawiałaś z nim?

- Nie, poszedł zanim ja przyszłam - podchodzi I całuje mnie, a potem siada na moich kolanach.

Teraz czuję deszcz, ale z powodu eksytacji. Uwielbiam tę kobietę.  Nawet nie wie, jak na mnie reaguje.

- To co? Masz teraz czas wyjść?

- Chyba zrobiłem już wszystkie obowiązki. Zaczekaj chwilę, a ja wezmę tylko potrzebne rzeczy.

Zgadza się I czeka na korytarzu, a ja pośpiesznie zbieram wszystkie dokumenty wraz z telefonem.

- Już możemy iść - mówię, zamykając na klucz drzwi. Nie słyszę odpowiedzi, dlatego odwracam się I od razu dostrzegam Cody'ego. Stoi przy Oliv i ma na nią rękę zarzuconą. Na szczęście nikogo nie ma na korytarzu, więc nie będę się przejmować jak dowalę gościowi.

- Co tu robisz? - warczę, a moje mięśnie napinają się.

- Chciałem zobaczyć, jak razem sobie żyjecie - mówi I teraz patrzy na Oliv. - Jak tam maleńka było beze mnie? Wiedzę, że wyładniałaś.

We are not realOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz