Nikogo nie widziałem

334 11 1
                                    

ASHER

Oparłem stopę o ścianę, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Siedzący naprzeciwko mnie Lucas pochylał się nad telefonem.

- Asher!

Spojrzałem do boku. Odłożyłem stopę na ziemię, marszcząc brwi. Idąca w pośpiechu Megan przygryzła wargę, zauważając Lucasa.

- Nie powinnaś być na próbie? - podszedłem do niej.

Stanęła przede mną, ściszając głos.

- Dasz mi kluczyk do swojej szafki w szatni?

Zerknęła jeszcze raz na Butlera. Położyłem dłoń na jej ramieniu i pchnąłem lekko. Odeszliśmy kilka kroków.

- Po co ci mój kluczyk?

Zmarszczyła nos, uciekając wzrokiem.

- Nie musisz wiedzieć - mruknęła, zaciskając usta.

Wyciągnęła rozłożoną dłoń w moją stronę.

- Ja tobie pomagam. Przypominam ci, że ty też miałeś to robić.

Westchnąłem. Wyciągnąłem pęk kluczy z kieszeni i z niechęcią odpiąłem jeden. Z wahaniem położyłem go na jej dłoni. Zgięła palce, zaciskając je wokół przedmiotu. Uśmiechnęła się, uniosła głowę i pocałowała mnie w policzek, krzycząc wymownie:

- Dziękuję, kochanie!

Lucas prychnął pod nosem, a ja odprowadziłem wzrokiem pędzącą już korytarzem Megan.

- Twoja laska jest z lekka szurnięta, zdajesz sobie z tego sprawę?

Odwróciłem twarz w stronę Lucasa, rzucając ciche:

- Taaa... Słuchaj, muszę coś jeszcze zrobić - rozmasowałem kark. - W razie gdybym się spóźnił, powiedź, że pielęgniarka mnie wezwała.

- Pielęgniarka? - uniósł kącik ust. - Jasne.

Machnąłem ręką, przyspieszając kroku. Przeszedłem przez dziedziniec, wchodząc do hali od strony trybun. Przeskoczyłem barierkę, łapiąc równowagę na lodzie. Przylgnąłem do ściany tuż obok drzwi do szatni. Wychyliłem głowę zza futryny. Jest.

- Co ty kombinujesz? - szepnąłem do siebie.

Zmarszczyłem brwi. Megan nerwowo rozglądała się na boki, trzymając dłoń na szafce Gavina. Zastukała palcami w metal. Podeszła do półek ze sprzętem i chwyciła pordzewiały pręt. Pokręciła głową. Stając na palcach, sięgnęła mały metalowy wytrych. Zanim wsunęła go w szczelinę przy drzwiczkach szafki kapitana, wzięła głęboki wdech.

- No dalej - mocniej przekręciła dłonią z wytrychem.

Drzwiczki ustąpiły, uśmiechnęła się od razu. Odłożyła drut z powrotem na miejsce, znowu się rozglądając. Wypuściła nerwowo powietrze z ust, otwierając szafkę na oścież. Drzwiczki zasłoniły Megan. Co ona wyrabia? Usłyszałem, jak przysuwa do siebie torbę i rozpina jej zamek. Wyjęła telefon z kieszeni spodni. Moja stopa poślizgnęła się na lodzie, odruchowo złapałem się poręczy. Wstrzymałem oddech. Megan powiedziała coś niewyraźnie pod nosem.

- Pewnie, uprzedzę nauczyciela - niewyraźny głos Cartera dobiegał z oddali.

Megan zamknęła szafkę w pośpiechu, podchodząc do mojej.

- Muszę kończyć - Webb wyprostował się, odsuwając telefon od ucha. - Co tu robisz?

Obejrzała się, unosząc brwi.

- Ja? - jej śmiech był sztuczny, machnęła dłonią. - Asher prosił, żebym przyniosła mu coś z szafki.

Przechyliłem głowę do boku. Webb przyjrzał się jej, siadając na ławce.

- Spoko, tylko się pospiesz - zdjął koszulkę przez głowę, zakładając na siebie inną.

Megan zamrugała, szybko obracając się do niego plecami. Wyjęła ręcznik z mojej szafki, po czym głośno ją zamknęła. Uśmiechnęła się słabo do Cartera, machając materiałem. Chłopak wybrał numer na komórce i czekał, aż ktoś odbierze, ignorując przy tym Megan.

- Już sobie idę - mówiąc to zerknęła kątem oka na szafkę Gavina. - Na razie.

Ruszyła, ale zaraz po tym na krótką chwilę przystanęła.

- Tak, przepraszam. Musiałem się na moment rozłączyć. Mhm. I nie znaleźli nic nowego? Świetnie, no po prostu świetnie... To zadzwoń do mojego ojca, on coś... Poczekaj chwilę - przysłonił głośnik telefonu dłonią. - Chcesz coś jeszcze?

- Nie - odparła słabo. - Zamyśliłam się.

Wyszła w popłochu, zaciskając jedną z dłoni na moim ręczniku. Odepchnąłem się od ściany. Co to do cholery było? Zwinnie przeskoczyłem przez barierkę, wychodząc na dziedziniec. Rozejrzałem się dookoła. Panował spokój niezakłócony nawet przez wiatr. Słońce wyszło zza chmur.

- Crawford, co tak stoisz? Stało się coś? - Liam wsunął pomiędzy wargi wykałaczkę.

Włożyłem dłonie do kieszeni, kopiąc kamyk przy moim bucie.

- Nie, wszystko dobrze.

Nastała cisza. Chłopak przygryzał drewienko.

- Prosiłem o coś Megan, a teraz nie mogę jej znaleźć.

Pokiwał głową, zastanawiając się nad czymś.

- Chyba widzieliśmy ją przed chwilą, wchodziła do biblioteki.

Zerknąłem przez jego ramię, w naszą stronę szedł Nash. Przywitał się z daleka, unosząc podbródek.

- Dzięki - rzuciłem, kierując kroki w stronę wejścia do budynku.

- A ty widziałeś może gdzieś Cartera albo Gavina?! - Liam zawołał za mną.

Zaprzeczyłem głową, przekraczając już próg drzwi.

Musisz kłamaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz