Do tańca trzeba dwojga

255 11 0
                                    

Patrzyłem na Megan siadającą po przeciwnej stronie kanapy co Carter. Gavin powiedział, że chce przedyskutować ze mną strategię obronną na zbliżający się mecz. Nie mogłem odmówić. Nie czułem się pewnie w drużynie. Dmuchnąłem do kubka z herbatą, czując lecącą wprost na moją twarz gorącą parę. Wysłuchałem jego krótkiego streszczenia, po czym kiwnąłem głową, choć nie miałem pojęcia, co powiedział. Będę martwić się na treningu, kiedy będę stał przed bramką niczym skończony idiota, nie wiedząc, co cała drużyna zamierza. Teraz spoglądałem tylko na spiętą Megan. Powiedziała coś bardzo cicho do Cartera dwa razy. Wypowiedzi dzieliła długa przerwa wypełniona milczeniem Webba. Tylko przytaknął, cały czas wpatrując się w szybę przed sobą. Deszcz wzmógł na sile. Salon wypełniła muzyka z radia i śmiech Grace. Siostra kapitana rytmicznym krokiem stanęła na środku parkietu, zaczynając poruszać ciałem w rytm piosenki. Jedno z ramiączek jej białej sukienki zsunęło się z jej ramienia. Nie przerywała tańca, zanosząc się śmiechem. Machała pustym kieliszkiem, palemka z jej drinka upadła na kafelki tuż przy kominku.

- Twoja siostra chyba lekko się wstawiła - Nash powiedział cicho, w końcu dołączając do nas w kuchni.

- Wiem — Gavin westchnął. - Jest irytująca.

- Czy ja wiem... - głos Nasha był lekko rozdrażniony.

Odstawiłem kubek na blat, pośpiesznie idąc w kierunku kanapy. Megan uniosła głowę, wpatrując się w stojącego przed nią mnie. Wyciągnąłem w jej stronę otwartą dłoń.

- Zatańczysz? - uśmiechnąłem się z trudem.

Krople bębniły o szybę za mną. Zamrugała, ale położyła delikatnie swoją dłoń na mojej. Wstała, sama ciągnąc mnie na parkiet. Stanęliśmy obok Grace, która o ile było to możliwe, rozpromieniła się jeszcze bardziej. Megan założyła ręce za moją szyją, splatając palce razem. Poruszaliśmy się krępująco niezgrabnie, ale chyba żadne z nas nie dbało o to w tej chwili. Nash podszedł do młodszej Walker, chwycił ją w talii i uniósł, obkręcając. Grace zapiszczała rozradowana, rozkładając ręce do boku. Pijana była na pewno o wiele zabawniejsza. A może po prostu nie znałem jej jeszcze zbyt dobrze. Nadepnąłem na stopę Megan. Spanikowałem. Dziewczyna zaśmiała się ledwo widocznie.

- Może i jesteś geniuszem, ale tańczysz do dupy - szepnęła do mojego ucha.

- Zawsze możemy przestać - droczyłem się z nią.

- Nie — odpowiedziała szybko. - Zostańmy tak przez jeszcze chwilę — ściszyła głos.

- W porządku — odpowiedziałem, gładząc ją niespiesznie po włosach. - Mnie pasuje.

Spojrzała w moje oczy i pocałowała mnie krótko. Serce zabiło w mojej klatce piersiowej boleśnie. Przymknąłem oczy, zapamiętując to. Na dworze zagrzmiało, a Grace ze śmiechem upadła na podłogę.

Musisz kłamaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz