MEGAN
Zaczęło kropić, gdy z Asherem wsiedliśmy do czerwonego samochodu Grace. Uniosłam głowę, oglądając, jak ruchomy dach powoli się zamyka. Dziewczyna jęknęła, nachylając się w stronę lusterka i pocierając wytuszowane rzęsy. Obejrzałam się na tylne siedzenia. Asher rozsiadł się wygodnie na skórzanej kanapie. Wzięłam głęboki wdech. Grace odpaliła silnik, ruszając zbyt szybko. Zerknęłam kątem oka na nią, nie przejmowała się zbyt szybkim tempem. Opadłam plecami na oparcie, dociskając torebkę do brzucha.
- Nie obraź się, ale czemu to ty po nas przyjechałaś? - Asher mruknął zza jej pleców.
Grace uśmiechnęła się pod nosem, zwalniając na zakręcie. Spojrzałam w dół zbocza.
- Nikt się nie palił, żeby to zrobić, więc sama zaproponowałam siebie.
- Dzięki - odparłam cicho.
Poklepała mnie wypielęgnowaną dłonią po udzie. Gdy dojechaliśmy przed ciemny, ogromny budynek zgasiła silnik. Poprawiła kontur szminki palcem, wysiadając w biegu.
- Szybko! — zasłoniła dłońmi włosy. - Zaraz cali zmokniemy!
Wbiegła po wąskich schodkach, znikając za drewnianymi drzwiami. Usłyszałam grzmot. Spojrzałam na nadciągające szare chmury. Asher chwycił mnie za rękę, ciągnąc w stronę chaty. Stanęłam w holu, widząc zza szyby okna jasną błyskawicę na niebie. Lunęło w ciągu sekundy.
- Witamy! - Gavin uśmiechnął się do nas, stając w progu.
Opuściłam szybko głowę, wlepiając wzrok w jego białe kapcie.
- Nie stój tak, chodź! - Grace chwyciła mnie pod ramię, wyciągając do salonu.
Nie chcąc niestety musiałam puścić dłoń Ashera. Posłał mi pokrzepiający uśmiech. Rozejrzałam się wokół. Przed przeszkloną ścianą stała wielka kanapa, na której siedzieli już Carter z Nashem. Obok paliło się w kominku, choć ustawili klimatyzację. Widok za oknem przedstawiał zielony, gęsty las.
- To wszystko wasze? - szepnęłam z szeroko otwartymi oczami.
- Nie, kochana. Mnie, mojemu bratu i Carterowi wynajmują to na czas szkoły nasi rodzice. To tylko na trzy lata.
Pokiwałam głową. Poczułam się dziwnie przytłoczona. Grace uśmiechnęła się w stronę Nasha podającego jej drinka z palemką. Zakręciła pasmo włosów wokół palca, podchodząc do niego. W końcu pojawił się Asher i Gavin rozmawiający o jakiś podaniach krążka. Opuściłam bezwiednie ręce, ponownie się rozglądając. Wstrzymałam oddech. Napotkałam wpatrujące się we mnie oczy Cartera. Serce dudniło mi w piersi. Uśmiechnęłam się lekko zdenerwowana. Patrzył w moje oczy jeszcze przez trzy krótkie sekundy. Leniwie odwrócił głowę, podziwiając już widok lasu zza szyby, po której ściekały krople deszczu. Lekko drgnęłam, czując czyjąś dłoń na ramieniu.
- Chcesz coś do picia? - Asher pogładził mnie po plecach przez materiał bluzki.
Zaprzeczyłam. Objął mnie i podprowadził do wyspy kuchennej. Grace zaśmiała się cicho z czegoś, co Nash wyszeptał jej do ucha. Gavin nalewający herbaty do kubka, wywrócił oczami.
- Nie wiem, jak mam na to... eh... - westchnął.
Podał kubek Asherowi. Obejrzałam się przez ramię, ale poczułam mocniejszy uścisk dłoni leżącej na moim boku. Nie spojrzałam na Ashera. Wiedziałam, o co mu chodziło. Gavin na krótki moment ściągnął do siebie brwi, ale szybko się rozpromienił.
- Carter, chcesz coś?! - krzyknął, wychylając się zza lady.
- To, co Grace, ale bez soku.
Gavin mruknął coś pod nosem. Otworzył lodówkę i wyciągnął szklaną butelkę.
- Taaa, po moim i trenera trupie - szepnął w naszą stronę, puszczając mi oczko.
Otworzył butelkę i nalał do szklanki chłodnej coli. Uśmiechnął się rozbawiony, dodając kolorową palemkę i kostki lodu.
- To mu się spodoba - dodał.
CZYTASZ
Musisz kłamać
Romance"Asher skrzyżował ręce na klatce piersiowej. - I po czym wnioskujesz, że jestem kretynem, co? - To widać - znowu wzruszyłam ramionami. - Na pierwszy rzut oka. Przytaknął, myśląc nad czymś. - W porządku. Ja jestem kretynem, a ty sąsiadką bez uczuć. R...