Czasem lepsza jest niewiedza

218 10 0
                                    

MEGAN

Śmiałyśmy się cicho, mijane przez wychodzących z areny kibiców. Zawiał delikatnie zimny wiatry. Spojrzałam na chodnik, po którym szurał cicho brudny od musztardy papierek.

- Moje gratulacje!

Uniosłam głowę. Cała szóstka szła w naszą stronę zmęczona, a jednak uśmiechnięta. Grace podbiegła do Nasha, wyskakując do góry i owijając nogi wokół jego bioder. Założyła dłonie na jego karku, ignorując poirytowaną minę brata.

- Jak się czujesz jako reprezentant stanu w finałach?

- Teraz, doskonale - zaśmiał się, przytrzymując ją.

Westchnęłam, spoglądając na papierek. Zatrzymał się, uderzając o kamień.

- Co sądzisz o mojej obronie? Dałem radę? - poczułam, jak czyjeś palce splatają się z moimi.

Uniosłam kącik ust, przenosząc wzrok na zaczerwienioną twarz Ashera.

- Kto wie - wzruszyłam ramiona, wciąż się uśmiechając.

- Tak? — nie puszczając mojej dłoni, zakręcił mną, przyciągając bliżej siebie. - Coś mi się wydaje, że nie mówisz do końca szczerze.

Położyłam wolną rękę na jego klatce, stukając w nią opuszkami. Większość drużyny rozeszła się, stękając ze zmęczenia. Kątem oka zauważyłam światła czarnego samochodu.

- No może nawet nieźle ci poszło — założyłam pasmo włosów grzywki Ashera za jego ucho. - Chociaż to nieważne, bo cokolwiek byś robił na lodowisku, w tym stroju zawsze wyglądasz dobrze.

Parsknął rozbawiony. Spojrzał mi w oczy, a po chwili pocałował niespiesznie, gładząc kciukiem moją skórę dłoni. Odsunął się, głośno wzdychając.

- Nie powiem, niektóre obrony zawaliłem — odsunął się kawałek, machając naszymi splecionymi palcami. - Ale ważne, że moja dziewczyna jest ze mnie zadowolona.

Zerknęłam niepewnie na niego. Opuścił ramiona, unosząc moją rękę.

- Od dawna dla mnie to nie jest już udawany układ. W każdym razie nie przypomina mi tego.

Zza ramienia Ashera spostrzegłam Cartera podchodzącego do kierowcy czarnego wozu. Zaczęli o czymś dyskutować. Nagle chłopak wyrwał jakieś papiery z dłoni mężczyzny. Zleciały na bruk. Przełknęłam ślinę. Znowu te dokumenty ze zdjęciem samochodu taty. Carter podniósł je, przypatrując się treści raportu. Zmarszczył czoło. Zacisnęłam palce.

- Megan? - głos Ashera nikł gdzieś w szumie w moich uszach.

Carter powoli odwrócił głowę. Spojrzał na mnie. Czas zatrzymał się w ciągu sekundy. Wstrzymałam oddech. On wiedział. Czując, że Asher puszcza moja dłoń, powiedziałam:

- Co? Przepraszam...

Zdezorientowany spojrzał za siebie, kiedy zauważył Cartera, zaprzeczył głową. Odwrócił się, żeby powoli odejść.

- Nie, czekaj. To nie tak... - wyszeptałam.

- W porządku — mruknął pod nosem, oddalając się. - Do jutra, Megan.

Zamknęłam oczy. Usłyszałam pisk opon ruszającego gwałtownie samochodu. Kucnęłam, obejmując kolana. Nie spojrzę mu już w oczy. Będę musiała unikać Cartera do końca życia. Dlaczego musiał dowiedzieć się akurat teraz? Boże. Dom. Powinnam wrócić do domu. Powinnam...

Musisz kłamaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz