Złamane śluby milczenia

272 12 1
                                    

MEGAN

- Do szatni, koniec! — trener otworzył drzwiczki lodowiska. - Tak trzymać!

Sage zamknęłam książkę, unosząc się z miejsca. Wstałam zaraz po niej. Założyłam pasmo włosów za ucho. Poczułam się dziwnie, coś było nie tak. Ostatni raz spojrzałam na lodowisko. Zaprzeczyłam głową, odpychając od siebie te myśli. Zeszłyśmy w ciszy po schodach. Stanęłyśmy na żwirze, wpatrując się w zieleń otaczającą pasmo górskie.

- Myślisz, że... — prawie serce mi stanęło z zaskoczenia na dźwięk głosu Sage. - Nie, nieważne.

Złapałam dłonią ramiączko plecaka wypchanego po brzegi moją czarną bluzą.

- O co chodzi? - nachyliłam się ku niej.

Zaprzeczyła szybko dłonią. Usłyszałyśmy czyjeś kroki za nami. Odwróciłyśmy się w tym samym czasie. Nieprzebrany Carter wyszedł z hali, obrzucając nas chłodnym spojrzeniem.

- Na razie - rzucił cicho.

Obejrzałam się dookoła. Nie było wątpliwości, mówił to do nas. Pokiwałam głową niepewnie.

- Do zobaczenia u nas - mówiąc, wywrócił oczami.

Spojrzałyśmy z Sage na siebie.

- Pewnie, zawsze nam miło - odpowiedziała radośnie.

Wsiadł do czarnego samochodu i odjechał. Usłyszałam ćwierkanie z oddali.

- Wiesz, o co chodzi? - szepnęłam w jej stronę konspiracyjnie.

Zaprzeczyła zamyślona.

- Pojęcia nie mam — zaśmiała się spokojnie. - Przysięgam.

Drzwi ponownie się otworzyły i rozległ się entuzjastyczny okrzyk. Liam z Nashem wyszli pierwsi, nawet się nie żegnając z pozostałymi. Ociągając się Asher z Lucasem podeszli do nas. Zaraz za nimi szedł zadowolony Gavin.

- Martwiliśmy się o ciebie — Asher szepnął sugestywnie do mojego ucha. - Co się dzisiaj działo?

Puściłam to mimo uszu, szczypiąc go w udo ukradkiem. Zacisnął zęby. Lucas przyłożył szyjkę butelki z wodą do ust. Był cały spocony.

- O co chodzi ze spotkaniem u was? Carter coś wspomniał - Sage nieśpiesznie zwróciła się w stronę Gavina, mrugając przy tym szybko.

Lucas opluł się chaotycznie, wpatrując z niedowierzaniem w dziewczynę. Nachyliłam się ku niemu, mówiąc:

- Też byłam zaskoczona tym, że mówi.

Gavin uśmiechnął się ciepło, cały czas patrząc na nią. Stanął obok, drapiąc się po tyle karku.

- Znowu zapomniałeś mi o czymś powiedzieć? - jęknęłam cicho, podchodząc bliżej Ashera.

Tym razem to on uszczypnął mnie w udo, spiorunowałam go wzrokiem.

- Ustaliliśmy w szatni, że zrobimy małe spotkanie, takie na luzie, u nas w tym tygodniu — Gavin uniósł kącik ust. - Pomyśleliśmy, że każdy powinien wpaść. Będzie fajnie.

Sage zamyśliła się, po czym przytaknęła.

- W porządku.

Z tymi słowami odwróciła się i zaczęła odchodzić. Gavin pobiegł za nią i po chwili szedł tuż obok. Nie byłam pewna, ale chyba o czymś rozmawiali.

- To i dla mnie w porządku - szepnęłam.

Puściłam ramiączko plecaka.

- Do jutra - machnęłam w stronę Lucasa.

Chwyciłam Ashera pod ramię i skierowałam nasze kroki w stronę ścieżki prowadzącej do przystanku busu. Oparłam policzek o jego mięsień, wzdychając cicho. Parsknął pod nosem.

- Wasze treningi są męczące - jęknęłam.

Odgarnął wiszącą przed nami gałąź do boku.

- Dla ciebie? — zapytał sarkastycznie. - Zresztą z tobą to nigdy nic nie wiadomo.

Westchnęłam ponownie, jeszcze głośniej, przy tym mocniej obejmując jego ramię. Przymknęłam w spokoju powieki.

Musisz kłamaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz