ASHER
Stanąłem przed drzwiami auli, unosząc podbródek na pożegnanie.
- Miłej próby.
Megan chwyciła ramiączka plecaka, nieśmiało się uśmiechając.
- Nie wiem, czy z Willem kiedykolwiek taka będzie. Traktuje to bardzo poważnie — przygryzła wargę, chyba nad czymś myśląc. - Miłego treningu — po tych słowach obróciła się pośpiesznie na pięcie, wchodząc do auli.
Zaprzeczyłem głowę, kierując się w stronę dziedzińca. Po drodze skinąłem Sage, która akurat otwierała książkę. Nieśmiało mi odmachała. Wychodząc z budynku szkoły, poczułem chłodny podmuch wiatru na twarzy i ciepło promieni słońca.
- Co za cholerna pogoda...
Urwałem, stając w miejscu. Na podjazd wjechało czarne auto. Wsunąłem dłonie do kieszeni. Carter wyszedł z tego samochodu, trzaskając drzwiami. Ściągnąłem do siebie brwi. Zmrużyłem oczy. Za kierownicą siedział mężczyzna z gładko ułożonymi włosami w czarnym garniturze z zapiętą pod szyję białą koszulą. Mówił coś przez szybę do oddalającego się od niego Webba. Carter wszedł do hali, po drodze zarzucając na ramię torbę. Mężczyzna uderzył otwartą dłonią w kierownicę, po czym agresywnie wycofał się z podjazdu, odjeżdżając. Wzruszyłem ramionami, zamierzając dać z siebie wszystko podczas treningu. Otworzyłem swoją szafkę, wyciągając z niej ochraniacze. Gavin szeptał o czymś z niewzruszonym Webbem. Poklepał go po ramieniu, jedną nogą wchodząc już na lodowisko. Zniknął za drzwiami.
- Słuchaj — otworzyłem usta, ale po chwili je zamknąłem, gdy blondyn uniósł wzrok. - Nie, nieważne.
Założyłem kask na głowę, stawiając łyżew na tafli lodu. Podjechałem pod bramkę, opierając się o nią. Spojrzałem w stronę trybun. Gavin podjechał do stojącej na dole schodów Sage. Opuściła na moment głowę, a zaraz potem uniosła ją z powrotem, uśmiechając się ciepło do kapitana. Nachylił się w jej kierunku, zaśmiał głośno. Odwzajemniła to, gładząc palcami pasmo włosów. Pozostali z drużyny dołączyli do nas, wychodząc z szatni. Trener zagwizdał, a ja i Gavin podjechaliśmy do niego i reszty pośpiesznie.
- Dobra, słuchajcie! — trener klasnął w dłonie. - Bez zbędnego gadania, gramy tak jak przekazał wam Walker. Pełne skupienie. Za dwa tygodnie półfinały, nie zawiedźcie mnie! — zagwizdał jeszcze głośniej.
Przełknąłem ślinę. No tak, na moment zapomniałem, że jestem w czarnej dupie. Za cholerę nie wiem, co robić.
CZYTASZ
Musisz kłamać
Romance"Asher skrzyżował ręce na klatce piersiowej. - I po czym wnioskujesz, że jestem kretynem, co? - To widać - znowu wzruszyłam ramionami. - Na pierwszy rzut oka. Przytaknął, myśląc nad czymś. - W porządku. Ja jestem kretynem, a ty sąsiadką bez uczuć. R...