Asher
Wyszliśmy z hali w pełni zadowoleni. Uśmiechnąłem się na widok czekającej na dziedzińcu Megan. Podszedłem do niej, posyłając jej przepraszające spojrzenie.
- Trener nas trochę przetrzymał. Przed finałami robi się jeszcze bardziej wymagający.
- W porządku - odparła, chwytając mnie za dłoń. - I tak wygracie.
- Chcielibyśmy - Gavin stanął obok nas, obejmując Sage ramieniem.
Pokiwała głową na potwierdzenie jego słów. Kapitan pocałował dziewczynę w skroń. Carter, unikając kontaktu wzrokowego z Megan, chrząknął, przechodząc obok nas. Gavin machnął na to dłonią. Webb wsiadł do czarnego samochodu, ruszył po chwili.
- Przywyknie - kapitan skwitował to. Pstryknął palcami. - Właśnie. Zabieram Sage na kręgle, przyłączycie się?
Spojrzeliśmy na siebie z Megan. Zaprzeczyła delikatnie.
- Muszę się wyspać. Jutro rano wracam do domu.
- Nie ma sprawy - Gavin zaśmiał się, odchodząc z Sage przytuloną do jego boku.
- Na nas też pora - zacisnąłem dłoń na jej dłoni, ciągnąc ją w stronę przystanku.
Bus podjechał, a my wsiedliśmy do środka. Zajęliśmy miejsca z przodu. Kierowca zagwizdał. Megan położyła głowę na moim ramieniu.
- Już się pogodziliście? - mężczyzna przekręcił kierownicą.
- Mieliśmy delikatne sprawy, które już się wyjaśniły - zaśmiała się trochę nerwowo, ale radośnie.
- Niech mi pan uwierzy, nie takich rzeczy się spodziewałem. Nie sądziłem, że to było takie poważne.
Kierowca przeczesał wąsy.
- Najważniejsze, że już sobie to wyjaśniliście.
Oboje przytaknęliśmy. Dziewczyna patrzyła na widok za oknem. Sięgnąłem do kieszeni torby.
- To dla ciebie - powiedziałem, podając jej bujający się na boki brelok zielonego busa.
Chwyciła go ostrożnie, przyglądając się mu. Uniosła wysoko kąciki ust.
- Żeby przypominało ci, gdzie to wszystko się zaczęło.
Zamknęła przedmiot w pięści, patrząc prosto w moje oczy. Jechaliśmy pomiędzy lasami stanu Montany w piękny, ciepły wieczór, wpatrzeni tylko w siebie. Bez żadnych dodatkowych słów, wiedząc dokładnie to, co powinniśmy. Nowy początek w tym samym miejscu.
CZYTASZ
Musisz kłamać
Romance"Asher skrzyżował ręce na klatce piersiowej. - I po czym wnioskujesz, że jestem kretynem, co? - To widać - znowu wzruszyłam ramionami. - Na pierwszy rzut oka. Przytaknął, myśląc nad czymś. - W porządku. Ja jestem kretynem, a ty sąsiadką bez uczuć. R...