Jestem tylko bramkarzem

267 11 1
                                    

ASHER

Stanąłem przy drodze, wpatrując się w przebijające przez drzewa strużki światła. Kopnąłem butem spróchniały patyk, wpadł w zarośla.

- Jeśli się przewrócę to twoja wina — uśmiechnąłem się, słysząc jej głos za sobą. - Kto o takiej godzinie prosi dziewczynę, żeby biegała?

Nie odwróciłem się, obserwując przelatującego nad nami ptaka. Szybował powoli, płynnie zataczając koło. Zaprzeczyłem głową:

- Nie wiem, może desperat?

Stanęła obok mnie, parskając pod nosem.

- Nie. Zdecydowanie kto inny.

Przechyliłem głowę, spoglądając na nią.

- Kretyn? - uniosłem brew.

Uśmiechnęła się.

- Sam to powiedziałeś.

Ruszyłem wzdłuż pobocza, rozciągając ramiona. Podbiegła szybko, dotrzymując mi kroku. Nie przerywała ciszy, rozglądając się dookoła.

- Umówiłem się z nimi niedaleko - w głosie miałem jeszcze poranną chrypę.

Pokiwała głową, splatając dłonie na plecach. Odchrząknąłem.

- Jeśli nie będziesz dawała rady, to powiedz.

- Żartujesz, prawda?

Parsknąłem, unosząc ręce.

- Dobra, dobra.

Zaśmiała się głośno, uderzając mnie w ramię. Szliśmy powoli, co chwila na siebie zerkając. W końcu zza zakrętu wyłonił się czarny wóz Cartera. Oparty o jego maskę stał Nash, który zaciągając się papierosem, skinął w naszą stronę. Podszedł do niego Gavin, wyjmując mu praktycznie niedopałek z ust. Zgasił go butem. Carter podszedł niespiesznie, stając obok kapitana. Zza szyby swojego samochodu Grace w jaskrawym dresie machała Megan. Ta wciągnęła gwałtownie powietrze i zmieszana odpowiedziała jej tym samym. Stanęliśmy przy rozgniecionym papierosie Nasha. Poprawiłem jej tył koszulki, witając się z chłopakami. Wywróciła oczami.

- Gotowi? - Grace opuściła szybę, wychylając głowę.

- Miejmy to już za sobą — Nash wyprostował się, zerkając na siostrę Gavina. - Liam i Lucas dołączam do nas na wzniesieniu.

Ruszył, nie czekając na nikogo. Gavin klasnął w dłonie, wołając:

- Dobra!

Biegł, doganiając Moora. Carter wzdychając, dołączył do nich. Spojrzałem na Megan, ruszyliśmy w tym samym czasie. Usłyszałem dźwięk odpalanego silnika. Spojrzałem za siebie zza ramienia. Parsknąłem głośno, śmiejąc się w biegu. Megan ściągnęła do siebie brwi. Obróciła głowę. Za nami jechała powoli Grace.

- To się zmęczy - zażartowałem.

- Bardziej niż ty, jeśli masz zamiar biec w takim tempie - uniosła kącik ust i przyspieszyła, wyprzedzając wszystkich.

- Jestem tylko bramkarzem! - zawołałem za nią.

- Dobra bramkarzu, lepiej się pospiesz, jeśli nie chcesz zostać za młodą — Gavin odwrócił się do mnie, truchtając tyłem. - Grace zaraz cię wyprzedzi, a jedzie dwadzieścia na godzinę.

Wskazał na mnie palcem rozbawiony. Spiorunowałem wzrokiem dziewczynę za kierownicą. Pomachała mi dłonią z nowym manicure i tysiącem bransoletek na nadgarstku. Jęknąłem cicho. Naprawdę mnie wyprzedzała. 

Musisz kłamaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz