Gorączka

77 2 11
                                    

Leżałam już w łóżku i wsłuchiwałam się w dźwięk kropli, które uderzały o parapet. Czułam jakby ten dźwięk uderzał mi o czaszkę. Z każdą kroplą ten dźwięk bolał mnie jeszcze bardziej. Wyrwałam sobie spod głowy poduszkę i położyłam na nią, po czym docisnęłam do ucha. Było trochę lepiej, ale nie długo, w końcu zaczęło mi się robić duszno. Wstałam z łóżka. Nie miałam totalnie sił na nic. Robiło mi się czarno przed oczami i widziałam te ,,gwiazdki". Boże jak mnie głowa bolała. Chwiejąc się podeszłam do okna i je otworzyłam. Świeże, nie przyjemnie zimne powietrze od razu we mnie uderzyło. Głowa mnie tak bolała, że nie umiałam otworzyć oczu do końca. Nie mam pojęcia, która godzina była, ale było już ciemno. Może była 22, może północ, a może 3. Nawet nie wiedziałam gdzie jest mój telefon. Stałam przy otwartym oknie dobre kilka minut, czułam, że robi mi się coraz lepiej. W końcu je zamknęłam i wróciłam na łóżko. Było lepiej, ale dalej duszno.

Poszłam do łazienki i przemyłam twarz wodą. Nie było ani trochę lepiej. Czułam jakby ktoś mi zabierał tlen. Wleciałam do pokoju Konrada, bo tylko od niego słyszałam, że nie śpi.

- Konrad!- ledwo wykrzyczałam ostatkami sił, on podniósł się gwałtownie na łóżku, po czym do mnie podszedł- Konrad.. Nie mogę oddychać

- Rany Nela, jak Ty wyglądasz- chłopak położył rękę na moim czole, a po chwili ją zabrał- Jesteś strasznie rozpalona, usiądź- zgodnie z jego poleceniem usiadłam na jego łóżku

Konrad otworzył wszystkie możliwe okna w swoim pokoju. Po chwili zrobiło mi się tak cholernie zimno, że chwyciłam jego kołdrę i się nią owinęłam. Patrzyłam na Konrada, który właśnie robił coś w telefonie. Wyszedł na moment z pokoju, po czym wrócił z lekami i szklanką wody.

- Łykaj- był dziwnie spokojny i kochany. Nie chciałam się z nim kłócić, nie gdy byłam w takim stanie. Teraz z chęcią przyjmę opiekę, nawet od Konrada. Wyciągnęłam rękę spod kołdry, a Konrad wycisnął mi tabletki z opakowania. Łyknęłam je, miałam chęć lepiej się poczuć. LEPIEJ. Nie tak jak teraz. Kurwa, nie dość, że ten typ to jeszcze jakieś cholerne choróbsko mnie dopadło. Zachciało się nie brać bluzy na dwór.

Konrad w tym czasie zamknął okna i kazał mi się położyć u niego. Chciał mieć kontrolę nad moim stanem. Gdy gorączka zaczęła mi schodzić czułam jak moje powieki robią się coraz cięższe. Nawet nie próbowałam z tym walczyć. Po prostu zawinięta w ciepłą kołdrę Konrada pozwoliłam sobie odpłynąć. Sekundę zanim odpłynęłam całkowicie usłyszałam jak Konrad kładzie się obok, przykrywa kocem i szepcze:

- Śpij dobrze, Neluś. Miałaś ciężki dzień, dobranoc, kocham Cię - i w tym momencie mogłabym zerwać się na równe nogi gdybym tylko miała siłę. Oskarżyłabym pewnie Konrada, że coś ćpał lub pił, ale mój organizm miał serdecznie dość tego dnia i chciał po prostu odpłynąć i nie przejmować się niczym.

***

Rano obudziłam się nawet nie wiem o której. Konrada obok nie było, ale za to ja byłam przykryta kołdrą i kocem naraz. Po słońcu, które wpadało do pokoju przez delikatnie odsłonięte rolety mogłam sądzić, że była około dziesiąta. DZIESIĄTA. A ja miałam szkołę, na ÓSMĄ. CZEMU NIKT MNIE NIE OBUDZIŁ WCZEŚNIEJ?! Zerwałam się z łóżka i pobiegłam do siebie do pokoju. Było tu dziwnie czysto, nie przypominam sobie bym sprzątała pokój o godzinie trzeciej czy która to tam była gdy poszłam do Konrada. Telefon leżał grzecznie na stoliku podłączony do ładowarki. Chwyciłam go do ręki i faktycznie była 10:05. Kurwa. Dlaczego nikt mnie nie obudził do szkoły? NAWET KONRAD? ANI TATA?! Był wtorek, sprawdziłam dwa razy na telefonie czy na pewno. Już wyszłam z pokoju i chciałam biec na dół gdy usłyszałam rozmowę. To był tata, Konrad i Wojtek. Piotrek na pewno był już w szkole. A ja? Zapomnieli o mnie?

- Tato, mówię Ci, była cała rozpalona, jakbym wrzątku gołą ręką dotykał- Już wiedziałam, że Konrad mówi na pewno o mnie, kto inny był rozpalony i przyszedł do niego w nocy. Chyba, że o czymś nie wiem

- Ale synu, ja Ci wierzę. Tylko zastanawia mnie to czemu zawsze w nocy lub jak coś się jej dzieje jesteś dla niej kochany, a na co dzień traktujesz ją jak przysłowiową szmatę do podłogi- O to to! To była akurat kwestia nad którą też się bardzo zastanawiam

- Daj spokój tato, nie zrozumiesz tego, taki jego charakter. Lubi jej dogryzać, ale odda za nią życie, tak jak my wszyscy- tym razem był to głos Wojtka. Po tych słowach aż ciepło na sercu mi się zrobiło

- Wiem Wojtek, wiem. Jestem z was dumny, że tak potrafiliście zmienić swoje życie te siedem lat temu. Mieszkaliśmy tu ciągle sami, a potem przyszła Nela i Piotrek. Dwoje dziesięciolatków tak nagle się do nas wprowadziło, dla mnie też to było ciężkie- słuchałam tej rozmowy chyba z 10 minut aż zaczęli przynudzać tak, że zeszłam w końcu na dół. Od razu wszystkie oczy były skierowane na mnie. Wszystkie były kumulacją dobroci, ciepła, troski i opiekuńczości. Nawet wzrok Konrada był nad wyraz dobry. Uśmiechnęłam się do nich słabo, bo nie czułam się faktycznie jeszcze najlepiej

- Jak się czujesz, kochanie?- zapytał pierwszy tata i poklepał miejsce na kanapie tuż obok siebie. Wyglądało jakby specjalnie tam na mnie czekało od początku tej całej rozmowy, a jestem pewna, że nie słyszałam jej od początku. Usiadłam tuż obok taty i się do niego przytuliłam. Na fotelu siedział Konrad przepełniony dobrocią, a na drugim Wojtek także z łagodnym spojrzeniem. Wojtka rozumiem, ale KONRAD?!

- Jest w porządku, chociaż nie jest najlepiej. Czemu nikt mnie nie obudził do szkoły?- przeleciałam wzrokiem braci i tatę

- Konrad z samego rana przyszedł do mnie i powiedział, że o drugiej w nocy przyszłaś do niego. Rozpalona jak rozgrzany piec lub wrzątek. Powiedział też, że dał Ci leki i poszłaś spać u niego. Dlatego stwierdziłem, że lepiej jak zostaniesz w domu dzisiaj, a kto wie może i jutro albo do końca tygodnia. Nie chcę byś się rozłożyła na dobre skarbie- wywróciłam oczami, rozumiałam, że tata się troszczył, ale to tylko jedna taka noc, nic się nie stało

- A Ty nie wywracaj tymi oczami, bo Ci kiedyś te oczka wypadną- gdyby nie to, że widziałam Konrada i słyszałam jego głos nigdy nie powiedziałabym, że to on powiedział. Konrad? Troskliwy? Przecież to w parze nie idzie. To jest jakby gitarzyście kazać profesjonalnie grać na perkusji. No niemożliwe, nie do zrobienia wręcz

- A co Ty taki kochany? Wszystko okej? Kabelki stykają w główce?- zabrzmiało to wredniej niż w mojej głowie, przez co czułam jak moje policzki robią się różowe. Konrad tylko pokiwał głową i się uśmiechnął

- Mi stykają, a przypominam, że w nocy to Tobie się nawet chyba przegrzały, jakieś zwarcie było może- tata z Wojtkiem tylko przysłuchiwali się naszej wymianie zdań i się uśmiechali. To nie była jak zawsze wredna kłótnia, a bardziej to podchodziło pod żartobliwą wymianę zdań po prostu. Teraz czułam, że chyba więź moja i Konrada trochę się zawęża i będziemy mogli się za niedługo nazywać wspaniałym rodzeństwem. No dobra, może nie wspaniałym, ale takim rodzeństwem bez kłótni i obrażania siebie nawzajem

Jedyna// FeliversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz