Biznes

44 2 7
                                    

Nadeszła godzina 16:00. Wszyscy byliśmy już ogarnięci do wyjścia i wsiadaliśmy do samochodu wujka Philipa. Konrad, Miłosz i Wojtek mieli na sobie czarne koszule i czarne spodnie, za to Piotrek miał na sobie garnitur jak na balu kończącym rok szkolny. Wujek Rafał miał na sobie czarny garnitur, a wujek Philip błękitny, prawie w kolorze mojej sukienki. Oparłam głowę o szybę i wsłuchiwałam się w tekst piosenki lecącej aktualnie w radiu.

Po 10 minutach dotarliśmy na miejsce. Wyszliśmy z samochodu. Przed nami stał dość spory budynek. Weszliśmy do niego przez ruchome drzwi. Od razu ogarnęła mnie fala ciepła. Wnętrze było białe z elementami złota i czerni. Wujek Philip podszedł do kobiety za recepcją. Po prawej stronie od wejścia były dwie duże białe kanapy, pod nimi biały puchaty dywan i szklany stolik postawiony przy nich, a po lewej białe drzwi do łazienki z srebrnymi symbolami trójkąta i kółka.

Weszliśmy na salę, było mnóstwo ludzi. Może koło 300. Każdy w jakichś eleganckich ubraniach. To właśnie był ten typ osób, które widziałam jak wujek odbierał nas z lotniska. Kobiety wolne finansowo, miejące firmę, mieszkające same i nie przejmujące się mężczyznami. Piękne jak gwiezdna noc, gorące jak ogień w kominku, a momentami zimne jak lód prosto z zamrażarki.
Słyszałam różne języki. Tuż obok nas słyszałam głównie francuski i włoski, momentami przedzierał się angielski i niemiecki, ale jak usłyszałam polski to niemal zerwałam się na równe nogi. Gdy spojrzałam w stronę z której usłyszałam ojczysty język zobaczyłam Bartka.

Naprawdę? Nawet tu?

Spojrzałam się na Piotrka, a on na mnie. Obydwoje zdaliśmy sobie doskonale sprawę z jego obecności tutaj. Poczułam rękę Wojtka na moim udzie.

– Nic się nie martw. Jesteśmy tu z Tobą. Nic Ci nie zrobi– przyznam szczerze gdyby Wojtek zrobił mi tak w randomowej sytuacji to może i bym się dziwnie czuła, ale teraz ta jego dłoń i głos dawały mi minimalne poczucie bezpieczeństwa

Po kolacji wujek Philip poszedł rozmawiać z jakimiś ludźmi, tak samo wujek Rafał. Tata poszedł na parkiet i obracał właśnie już drugą kobietę tego wieczoru. Konrad zaczął gadać z jakąś dziewczyną, która chyba też przyszła tu z rodzicami. Była mniej więcej w moim wieku, ale była o wiele piękniejsza. Miłosz ciągle w telefonie i gadał z Anastazją. Piotrek i Wojtek jako jedyni zwracali uwagę na mnie i na to co Bartek w danej chwili robi.

– Masz. Póki Wojtka nie ma. Póki jest w łazience– Piotrek podał mi kieliszek z przezroczystym płynem

– Co to jest?

– No kurwa głupio pytasz. Woda z cytryną wiesz? No kuźwa wóda, bierz, napijemy się– wzięłam od niego kieliszek i przechyliłam go. Poczułam natychmiastowe ciepło w przełyku. Chwyciłam szklankę z colą i popiłam.

– Widać, że moja była– usłyszałam głos Bartka za sobą. Gdy się odwróciłam w jego stronę poczułam jak coś ściska mi gardło. Jego uśmiech, jego oczy, włosy, te cholerne okularki i wygląd jakby nigdy nic nikomu nie zrobił.

– Odejdź – powiedziałam łamliwym głosem

– Bo co? Popłaczesz się? Pójdziesz do taty? Konradka?– gdy Piotrek stanął obok mnie i spojrzał w oczy po twarzy Bartka od razu zobaczyłam, że nie miał więcej do powiedzenia

– Idź stąd– z drugiej strony podszedł do mnie Konrad, a po chwili Bartek stchórzył

– Dziękuję chłopaki

– Spoko. Obiecaliśmy, że będziemy go pilnować to to robimy

***

Siedziałam przy stole już sama. Piotrek z Wojtkiem poszli zapalić. Miłosz wrócił do domu wujków, bo źle się poczuł. Tata siedział z kobietą, którą tam poderwał, a Konrad poszedł do pokoju wynajętego piętro wyżej z jakąś dziewczyną.

Wpatrywałam się w cole w szklance. Byłam już lekko podpita, nie myślałam tak szybko i racjonalnie jak na trzeźwo. Usłyszałam odsuwanie się krzesła tuż obok mnie. Spojrzałam w stronę wydawanego dźwięku. Najpierw zobaczyłam jego dłoń. Lekko wystający tatuaż spod mankietu. Sygnet wielki i ciężki, na pewno z prawdziwego srebra. Paznokcie zadbane i schuldnie przycięte.
Odnalazłam drogę do jego ramion po ręce, a później do twarzy.
Usiadł obok mnie. Odcień jego niebieskich oczu był zimny, ale dzięki ciepłemu uśmiechowi jego twarz wyglądała wręcz idealnie. Idealnie wyrzeźbiona linia szczęki. Znad kołnierza koszuli także wystawały tatuaże. Jego blond włosy były zaczesane do tyłu, a boki przycięte na krótko.

– Siemano– zdziwiłam się gdy usłyszałam u niego polski akcent

– Hej?

–Jak masz na imię, co tu robisz?– patrzył mi w oczy

– Nela, przyszłam tu z braćmi, tatą i wujkami

– Jako jedyna dziewczyna?

– Tak. Mieszkam z czterema facetami w domu, wcześniej z pięcioma, ale jeden brat się wyprowadził

– To ile was tam jest?

– Ja, mój brat bliźniak i trójka starszych braci

– Ja mam jednego starszego i już mam dość- przerwał na chwile– jestem Louis, wiem że kobiet się o wiek nie pyta, ale ile masz lat – mówił to w tak bardzo czarujący sposób

– Ledwo skończyłam 18

– Ja mam 21.

– Czym się zajmujesz?

– Maluję obrazy i je sprzedaje. Taki mały biznes, ale wystarcza na życie

– Jesteś artystą?

– No można tak powiedzieć

– Nie powiedziałabym. Twój wygląd bardziej sugeruje jakiegoś gangstera

– Wygląd to nie wszystko. Liczy się co jest w środku. Od zawsze byłem artystyczną duszą, kochałem rysować, pisać opowiadania, wszystko co związane z tworzeniem

Jedyna// FeliversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz