Rozdział 25.

189 5 1
                                    

Elena

Poprawiłam naszyjnik z pereł i spojrzałam na siebie w odbiciu sporego lustra. Czarna, długa suknia balowa, ciągnąca się aż po ziemi idealnie do nich pasowała. Nie miałam pojęcia, kto dobierał mi ten strój, ale gustu odebrać mi nie mogłam. Rozcięcie na nogę ukazywało ją całą, trochę wyżej niż powinno. Do tego również czarne szpilki ze srebrnymi, odbijającym światło wykończeniem. Makijaż wykonałam sama, jednak wyglądał on również przepięknie, w kompozycji reszty dodatków.

Spojrzałam na blondyna w odbiciu, który zapinał swoje mankiety białej, dopasowanej do smokingu koszuli. Wyglądał w niej tak cholernie gorąco, że miałam na nowo ochotę ją z niego ściągnąć.

Odchrząknęłam cicho, zwracając tym na siebie jego uwagę. Uśmiechnął się, widząc mnie w pełnej okrasie. Ciepło pod wpływem jego spojrzenia rozlało się po moim organizmie.

- Pomożesz mi z zapięciem? - spytałam delikatnym, subtelnym głosem, wskazując na swoje odsłonięte plecy. Asher przez dłuższą chwilę lustrował moje ciało, co sprawiło mi naprawdę wielką satysfakcję. Jednak spieszyło nam się, więc ponowiłam swoją prośbę. - Ash?

- Tak, już. - Ocknął się, podchodząc bliżej.

Zebrałam włosy swoich pleców i chwyciłam je, przekładając na jedno ramię. Zadrżałam, gdy chłodne dłonie Ashera zetknęły się z moją rozgrzaną skórą. Złapał za suwak i charakterystyczny dźwięk jego zapinania odbił się od ścian pokoju.

Pochylił się ku mnie i spoglądając w nasze odbicie w lustrze, musnął ustami skórę w zagłębieniu mojej szyi. Pozostawił na niej pocałunki, schodząc nimi na moje ramię. Spoglądałam na jego odbicie w lustrze i zagryzłam wargę pomalowaną czerwoną szminką, powstrzymując się od westchnienia.

- Wyglądasz przepięknie - wymruczał wprawiając moją skórę w wibrację. Zaśmiałam się cicho, kładąc swoją dłoń na tyle jego głowy. Wsunęłam swoje palce w jego włosy i obróciłam się przodem w stronę mężczyzny, zaplatając dłonie na jego karku.

Uśmiech nie schodził mi z twarzy, mimo że w tamtym momencie powinnam być przerażona tym, co wydarzy się tego wieczoru.

Spojrzenie blado niebieskich tęczówek wprawiło mnie w przyjemny nastrój, gdy każde ich zerknięcie w moją stronę było wypełnione tak wieloma radosnymi odcieniami jednego uczucia.

- Mówiłem już, że cię kocham? - Szerokie uśmiechy sprawiły, że oboje zmrużyliśmy oczy. Dłonie Ashera wbijały się swoim dotykiem w moje biodra, najpewniej marszcząc idealnie wygładzoną, satynową suknię.

- Mhm... - wymruczałam, zbliżając usta do jego warg. - Ale możesz powtórzyć.

Delikatny pocałunek podrażnił nasze podniebienia i obudził niedosyt, na który oboje cierpieliśmy. Niedosyt siebie nawzajem, choć mieliśmy się na wyciągnięcie ręki.

- Kocham cię, Eleno River.

Parsknęłam na jego słowa, odsuwając się na krok bezpiecznej odległości. Na tyle, aby żadne z nas nie pokusiło się o zdjęcie garderoby z ciała tego drugiego. A wiedziałam, że oboje mieliśmy tak samo silną chęć zrobienia tego.

- Ładnie brzmi. - Rzuciłam mu wymowne spojrzenie, sięgając po swoją kopertówkę. - Może zmienię swoje?

Widziałam jak Ash kręci swoją głową sięga po marynarkę. Idealnie skrojone spodnie do smokingu opinały jego tyłek i uda. Pasowały do jego ciała jak druga skóra, komponując się idealnie z koszulą, muszką oraz marynarką. Wyglądał cholernie dobrze, jak nie on. Tatuaże na jego ciele były praktycznie niewidoczne, jedynie kawałek czarnego tuszy wystawał znad kołnierzyka koszuli,
Oraz ten na jego placu.

Uniosłam kącik swoich ust i spojrzałam na swój palec serdeczny, przejeżdżając kciukiem po tatuażu cienkiej linii na nim widniejącym.
Spojrzałam na chłopaka, który ostatni raz poprawiał swój strój i podeszłam w jego stronę, a stukot moich szpilek rozniósł się po całym pomieszczeniu. Stanęłam po jego boku i złapałam za jego lewą dłoń, również ostatni raz spoglądając na nasze odbicie.

This is the end, My Sweetheart #3 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz