Rozdział 22.

179 5 1
                                    

Elena

- No chyba sobie jaja robicie.

Przebudziłam się, nie czując koło siebie ciała Ashera. Uniosłam dłoń, aby sprawdzić godzinę, a na wyświetlaczu ujrzałam kwadrans po dwunastej.
Ostatnie noce znowu mam bezsenne. Budzę się z krzykiem lub w ogóle nie mogę zasnąć. Spokój nastał chwilę po nocnej wizycie u Oliego, jednak nie na długo. Każdego wieczoru czułam przy sobie ciało Ashera i rano budziłam również koło niego.
A później znowu się zjebało. River wracał późno z różnych przemytów, wyścigów czy innych gówien. Przestałam ufać mu w kwestii jego bezpieczeństwa i z nerwów również nie mogłam spać.

Krzyki z dołu zebrały na sile, dlatego porzuciłam myśl o przewróceniu się na drugi bok i dalszym spaniu.
Położyłam się dopiero po czwarte, gdy Ash wrócił do mieszkania z Ianem. Drugi blondyn jednak od razu wrócił do Long Beach, żeby kolejne dni spędzić z Mayą.
Przynajmniej im się układało.

Zeszłam po schodach na boso, słysząc dwa nieznane mi głosy — w tym jeden kobiecy. Przetarłam swoją zmęczoną twarz i przeczesałam potargane włosy. Miałam na sobie jedyni koszulkę Asha oraz bieliznę, jednak zakrywała ona mój tyłek.

Weszłam więc do pomieszczenia, nie przejmując się tym, jak wyglądam.

Do czasu.

- Wszystko rozumiem, ale Lari, ty się dopiero co rozwiodłaś z ojcem tego gnoma. - Wzburzony głos Ashera był pierwszym, co dotarło do moich uszu.

Lari.

Larissa.

Kurwa, jego siostra?

- Myślisz, że gdyby nie Adam to jakbym sobie z tym poradziła? Zresztą nie masz nic do gadania. To moja decyzja, a ty jedynie dostałeś zaproszenie.
Przystanęłam w progu pomieszczenia, spoglądając niepewnie w jego głąb. Asher siedział tyłem do wejścia, przez co nie zwrócił na mnie uwagi. Niewysoka blondynka jednak praktycznie od razu wyczuła moją obecność. Kłóciła się z Asherem, ale kątem oka spojrzała w moją stron. Tak samo jak mężczyzna za nią, w którym rozpoznałam kogoś z kartelu. Był łudząco podobny do Lorenzo. Te same rysy twarzy, zadarte, lekko garbate nosy i szerokie brwi, przysłaniające lekko oczy.

Adam.
Jego syn.
Adam Crust.

A obok niego chłopiec, siedzący na blacie kuchennej wyspy. W małej dłoni widziałam plastikowy samochód. Widać przynajmniej dziecko bawiło się całkiem nieźle.

- A koleżanka nie wie, że się nie podsłuchuje? - Wzdrygnęłam się, gdy cięty, kobiecy głos zwrócił się w moją stronę. Wszyscy spojrzeli właśnie na mnie, stojącą w samej koszulce w progu pomieszczenia. Zerknęłam nerwowo na Rivera, który jedynie uniósł kącik swoich ust i perfidnie zlustrował mnie pożądliwym wzrokiem

Dupek.

- Ja... - zająknęłam się, czując zażenowanie.
Trzeba było się kurwa ubrać.

- Kim ty w ogóle jesteś dziewczyno?

Kobieta, która najpewniej była siostrą Asha, wyglądała na zniesmaczoną. Uwaga — moją obecnością. Było to wręcz komiczne, chociaż była w moim domu.

- Lari... - Mężczyzna koło niej zacisnął dłoń na jej ramieniu. Wydawało się, że ona naprawdę nie miała pojęcia, kim jestem dla niej, a już w ogóle to, kim dla jej brata.

Miałam ochotę prychnąć.

- Nie teraz, Adam. - Strzepnęła jego rękę i podparła się dłońmi o blat przed sobą. Spojrzała surowo na Ashera, gdy ja powolnym krokiem ruszyłam również w jego stronę. - Jak sobie sprowadzasz jakieś dziwki to je sobie, chociaż rano wypraszaj.

- Przepraszam? - Przystanęłam w pół kroku, unosząc jedną brew.

- Asher kim jest ta dziewucha? Nie mam ochoty na rozmowy z panienkami z ulicy.
Prychnęłam

Ona, prychnęła.

Choć to ja w tamtym momencie miałam do tego największe przyzwolenie.

- Larissa zważaj na słowa. - Zagroził jej, gry jego ramię oplotło mnie w talii. Przysunął mnie bliżej swojego ciała i zacisnął palce na moim biodrze. Poczułam ciepło rozchodzące się po moim ciele.

- Co ja z królową Anglii rozmawiam? - Założyła ręce na biodra, spoglądając w moją stronę lekko gardząco.
Nie odezwałam się, bo nawet nie zdążyłam. Asher wyszedł przed szereg i wstając z barowego krzesła, chrząknął.

- Russo, to moja siostra, Larissa. - Zwrócił się w moją stronę, lekko prześmiewczo uśmiechając się do mnie. Po chwili jednak przeniósł wzrok na swoją siostrę. - Lari, to moja...

- Żona. - Wysunęłam rękę w stronę blondynki z małym triumfem wymalowanym na twarzy. Bruzda między jej brwiami sprawiła, że jeszcze szczerzej uśmiechnęłam się w jej kierunku. Poczułam, jak niepewnie ściska moją dłoń. - Elena. - Przedstawiłam się, widząc kontem oka lekko zażenowanego Adama, wyjmującego z dłoni na oko sześcioletniego chłopca samochodzik.

- A więc ty się żenisz, a mi już nie wolno? Ależ z ciebie dzieciak. A myślałam, że porozmawiamy jak dorośli.

- Dorosła osoba raczej nie wyzywa całej reszty świata od dziwek... - mruknęłam cicho. Parsknięcie Ashera nie uszło mojej uwadze. Larissa zgromiła mnie wzrokiem, a chłopiec siedzący cały czas tyłem do mnie, spojrzał w moją stronę, zasłaniając rączką usta.

- Mamo? Ta pani nie ma spodni.
O.Mój.Boże.

This is the end, My Sweetheart #3 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz