Rozdział 20.

192 6 7
                                    


CZĘŚĆ III

who are we? and who we was?


Rick

Powoli odbierało mi jakiekolwiek siły. Bezradność brała górę, gdy niemoc pojawiała się wraz z nią. Nie mogłem nic zrobić. Nie miałem informacji. Plułem sobie w brodę, bo przecież wiedziałem, że Black mi nic nie powie.

Jak idiota zaufałem mu, bo nie miałem wyboru.
Furia na człowieka, który zabrał moją Różyczkę, była tak silna, że odtrąciłem własnego przyjaciela. Tego, który mi przecież kurwa pomagał.

Siedziałem na tylnej kanapie jego samochodu i spoglądałem na jego zaciśnięte na kierownicy dłonie. Knykcie mu pobielały, a jego spojrzenie we wstecznym lusterku uderzało we mnie za każdym razem, gdy złapałem z nim kontakt.

Zacisnąłem dłonie w pięści.

Wiedziałem, że kurwa zjebałem. Wiedziałem, że to była tylko i wyłącznie moja wina.
Asher okazał charakter lidera. Zostawił mnie samego, ale żywego, mimo że na własną prośbę skazałem się na pieprzoną śmierć.

Spojrzałem na dziewczynę, która siedziała przede mną. Jej zmartwiona twarz odbijała się w lusterku, w którym uparcie starałem dojrzeć swoją twarz.

- Powinienem wyrzucić się na pierdolonej autostradzie Crabtree. - Wkurwiony głos Ashera dobiegł moich uszu.
Prychnąłem.

- Spróbuj. 

Powinienem był się zamknąć. Wiele razy powinienem był się zamknąć, zacisnąć zęby i odpuścić.
Ale zamiast tego pozwoliłem jakiejś swojej chorej stronie obrać nad sobą stery i mówić to, czego tak naprawdę nie myślałem.
Bo przecież nie chciałem, aby River mnie wykończył. Nie miałem też naprawdę na myśli tego, że powinien zginąć zamiast swojego psychopatycznego ojca.

Ale kontrola mojej niezdrowej na umyśle strony powodowała, że sam miałem ją nad swoim życiem.

- Rick. Nie prowokuj go - ostrzegła mnie Elena, gdy spojrzała na mnie przez ramię. Poczułem również ukłucie w żebrach. Ian uderzył mnie łokciem.

- Stawiam na ciebie. - Mrugnął do mnie okiem.
Zmarszczyłem brwi.

- Co?

- No wiesz, jak zaczniecie się lać po mordach z Riverem. - Wzruszył ramionami, a jego postawa zbiła mnie z tropu.
Nie dość, że rzucił się z gołymi pięściami na człowieka, który mógł go zabić, tłumacząc się jego dezorientacją po poślizgu w wyścigu, to jeszcze teraz bawiła go ta cała sytuacja z Nicholson. A przecież kurwa właśnie zapierdalaliśmy autostradami do Los Angeles, żeby uratować ją żywą.
- Wiesz Crabtree, raczej z wprawy nie wyszedłeś. Zajebałeś goryla Blacka.

- Życie ci niemiłe? - odezwała się Maya, siedząca po drugiej stronie. - Błagam cię Ian, dorośnij, chociaż na tę chwilę.

Widziałem, jak trzęsła się z nerwów albo strachu. Cały wyścig kłóciła się o coś z naszym informatorem. Nie widziałem jej od zeszłego roku, ale dziewczyna wyglądała na tak samo przerażoną co w tamtym okresie czasu. Zdawałem sobie sprawę, że jest to wina porwania Kai i ej przetrzymywania przez tego socjopatę.

- Nie będziemy się lać po mordach. - Głos ponownie zagrał Asher, który prowadził swojego Dodga. Za oknem ujrzałem znak powitalny, informujący o wjeździe do LA. Miałem nadzieję, że dotrzemy jak najszybciej na halę. - Odbijemy Kaię, zabierzemy ją w bezpieczne miejsce i Crabtree znowu się odsunie, tak?

Chłodne spojrzenie mojego przyjaciela, myśli o tym, czy moja Różyczka jest bezpieczna i kiedy w końcu złapię ją w swoje ramiona, sprawiła, że po raz pierwszy w swoim życiu czułem dziwny ucisk w gardle. Jakby ktoś zacisnął wokół niego swoją dłoń i rzucił mnie na matę ringu.

This is the end, My Sweetheart #3 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz