Rozdział 2

58 10 0
                                    

~Callisto~

Mała Elfka Światła siedziała w Pokoju Cieni na miękkiej, jasnej kanapie. Na zewnątrz panował skwar nadchodzącej fali ciepła, dlatego wszyscy mieszkańcy zamku kryli się w chłodzie kamiennych murów.

Elfka machała nogami i przypatrywała się czubkom swoich butów. Callisto, który ją obserwował, podzielał zniecierpliwienie bratanki.

— Wujku, opowiesz mi historię? — zapytała dziewczynka, przerywając ciężką ciszę.

Elf uśmiechnął się tak, że w kącikach jego oczu pojawiły się zmarszczki.

— Czy panna Rina życzy sobie muzykę do opowieści?

Rina klasnęła w dłonie cała rozpromieniona.

— Tak, tak!

Callisto wstał z kanapy i podszedł do szafy. Wyjął z niej małą, poręczną harfę i wrócił, aby usiąść przy Rinie. Przeciągnął palcami po strunach, czując elektryzującą ekscytację, tak jak zawsze przed grą. Spojrzał na Rinę pytająco.

— Zagraj o Dniu i Nocy! — zawołała. To ona zawsze wybierała, co wujek będzie grał. Miała swoje ulubione opowieści. Callisto pokręcił głową ze śmiechem.

— Jak sobie życzysz — powiedział i zaczął grać.

Melodia o kojącym brzmieniu wybrzmiała w półmroku pokoju, działając niczym chłodny balsam. Rina słuchała jak zaczarowana. Przyklęknęła przy wujku i spojrzała na niego wyczekująco.

— A więc. — Callisto spojrzał na nią spod przymrużonych powiek. — Dzień i Noc zawsze byli obok siebie. — Szarpnął strunę — Podzielili świat po równo, każde z nich miało dla siebie połowę doby. Dzięki temu w świecie panowała równowaga. Elfy spały spokojnie w Noc, a za Dnia miały dużo energii do pracy i zabawy. Niestety. — Historia Callisto przybrała mroczniejsze tony, więc książę przeszedł do wolniejszej melodii o niższym brzmieniu. — Noc stała się zazdrosna o Dzień. Czuła się mniej ważna, ponieważ Elfy przeważnie były aktywne za Dnia. Noc wszczęła wojnę, aby na świecie zapanowała wieczna ciemność i wszyscy wreszcie ją zauważyli.

Rina wstrzymała oddech przed ostatnią nutą. Zapadła cisza i dziewczynka westchnęła.

— Ale... Ta historia jest wymyślona, prawda? Dzień nadal istnieje, a Noc nie wszczęła wojny — zmartwiła się mała. Callisto uspokajająco pogłaskał ją po głowie, odłożywszy harfę.

— Nie masz o co się martwić, Dzień jest bezpieczny — mruknął, ale przez jego oblicze przebiegł cień. Rina jednak nie zwróciła na to uwagi, zbyt młoda i rozkojarzona, aby zauważyć tą chwilę zwątpienia.

Dzieci nie zauważały takich rzeczy, jak susze, migracje zwierząt i trudności z uprawą roślin. To był problem dorosłych, takich jak Callisto i Rebeka. A na horyzoncie pojawił się nowy problem, który Callisto chciał w końcu omówić ze szwagierką.

Wysoka ciemnowłosa elfka w jasnej szacie wsunęła się cicho przez drzwi do Pokoju Cieni.

— Mama! — zawołała Rina i zeskoczyła z kanapy. Podbiegła do kobiety i owinęła ramiona wokół jej talii. Rebeka zachwiała się od impetu, z jakim wpadła na nią córka, ale uśmiechnęła się serdecznie i pogłaskała małą po włosach.

— Hej, Rin.

Rebeka napotkała wzrok Callisto i jej oblicze spoważniało. Odsunęła Rinę od siebie, aby spojrzeć jej w oczy.

— Kochanie, pójdziesz teraz się czymś zająć? Ja i wujek musimy pogadać o nudnych, dorosłych rzeczach — mówiąc to, Rebeka przewróciła oczami i wywołała tym śmiech Riny. Callisto uniósł brew.

— O nie, tylko nie nudne dorosłe rzeczy!

Książę podszedł do dziewczyn. Położył rękę na ramieniu bratanki.

— No już, mała. Przyjdę po ciebie, jak tylko skończymy, dobrze?

Rina wykrzywiła twarz w grymasie, ale ustąpiła. Callisto przywołał strażniczkę, której rozkazał pilnować Riny. Zamknął drzwi i zostali w Pokoju Cieni sami z Rebeką.

— Callisto. — Rebeka wskazała mu miejsce na kanapie.

Callisto zajął miejsce, a Rebeka usadowiła się naprzeciwko. Książę siedział sztywno, uporczywie wpatrując się w jej oczy.

— Chciałaś porozmawiać — przerwał milczenie.

Rebeka pokiwała wolno głową.

— Czuję coś w powietrzu, Cal.

Sposób w jaki to powiedziała sprawił, że Callisto zadrżał. Nie odezwał się jednak. Kobieta westchnęła.

— Wiem, że wolałbyś tego uniknąć, ale chyba musimy w końcu przygotować się na wojnę.

Callisto prychnął, ale poczuł, że w jego piersi rozpala się gorący płomień zdenerwowania.

— Nie możemy być tego pewni...

— I właśnie dlatego musimy się szykować. Mroczni mogą zaatakować w każdej chwili. Nie możemy wierzyć w czystość ich intencji, odkąd kamień zniknął.

Callisto poczuł, że utknął w pułapce. Rebeka miała rację, mimo to książę nie chciał dopuścić do siebie myśli o wojnie. Chyba za bardzo odpłynął myślami, bo nagle Rebeka znalazła się przy nim i ściskała go za rękę.

— Już dobrze, Cal. — Elfka popatrzyła na niego z troską. — Wiem, że jest ci ciężko, nikt nigdy nie przygotowywał cię na taką sytuację. Dlatego musisz mi zaufać. Od lat uczyłam się, jak być królową.

Callisto przygryzł wargę i odwrócił wzrok. Rebeka otworzyła usta, aby coś powiedzieć, jednak z tym momencie zapadła ciemność.

Mrok rozpłynął się tak szybko, jak się pojawił. To było jak zaćmienie, w jednej chwili cały świat zalała fala cienia.

Callisto i Rebeka zerwali się w tej samej chwili i spojrzeli po sobie. Oboje wiedzieli.

— Świątynia — szepnęła Rebeka.

— Odszukaj Rinę — zarządził Callisto i zerwał się do biegu.

Synowie Dnia i NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz