Callisto spanikował. Ursae nie reagował na jego szturchanie i wołanie, musiał stracić przytomność. Książę Światła przyłożył dłoń do czoła towarzysza. Było rozpalone.
Tymczasem Ursae śnił. Wokół było ciemno, i choć teoretycznie w ciemności powinien czuć się sobą, niepokój wspinał się wzdłuż jego kręgosłupa niczym pająk spacerujący po nagiej skórze. Nad tą ciemnością bowiem Ursae nie miał kontroli, nie mógł w niej nic zobaczyć, ani tym bardziej swobodnie się po niej przemieszczać. Podszeptywała mu mroczne groźby i sprawiała, że czuł się sam.
W pewnym momencie pośród nieprzeniknionego mroku zobaczył blask.
— Ursae! — to był głos Callisto. Wołał go, jego głos płynął od źródła światła.
— Callisto! Tu jestem! — odkrzyknął Ursae.
Zaczął biec do światła, ale jego nogi poruszały się jak w smole, ociężale i powoli. Z ust księcia wyrwał się niemy jęk rozpaczy. Wyciągał bezradnie ręce przed siebie, parł do przodu, ale nie mógł dosięgnąć ręki Callisto. Wydawało mu się, że tam była, że czeka na jego dłoń.
Poczuł, jakby coś wyciągało go ponad taflę wody.
Obudził się w ramionach Callisto z krzykiem na ustach.
— Mroczku! — Callisto wyglądał na przejętego. Ursae westchnął i opadł, opierając głowę na ramieniu towarzysza. Przymknął oczy.
— Miałem koszmar — wyznał i zacisnął usta.
— Przykro mi. Miałeś gorączkę. Majaczyłeś.
Callisto otarł mu mokre czoło rękawem szaty i przypatrywał mu się z troską lekarza zmartwionego stanem pacjenta. Ursae poczuł się dziwnie komfortowo, jakby zaopiekowany.
Odsunął się od Callisto, decydując, że musi usiąść. Zmiana pozycji sprawiła mu lekki ból, ale po krótkim przeczekaniu minął.
Callisto zdawał się nagle jakby speszony. Odchrząknął i wstał, otrzepując ziemię ze spodni. Unikał wzroku Ursae. Książę Mroku był mu za to po cichu wdzięczny.
Entis Lapis siedziała z boku i skinęła na Ursae pyskiem. Również wyczuła dziwne napięcie. Wielkie łapy istoty drżały lekko.
Callisto zaczął pakować ich rzeczy.
— Ursae... — zagadał. Książę Mroku odwrócił głowę w jego kierunku. — Nie damy rady tak dłużej.
— Co proponujesz? Nie możemy się wycofać.
— Masz rację. Nie możemy. Musimy iść.
— Gdzie?
Callisto spojrzał w kierunku północnego zachodu, na pokryte śniegiem i lodem góry. Ursae podążył za jego wzrokiem.
— No chyba sobie żartujesz.
***
Po długich namowach Callisto Ursae uległ. Nie miał pojęcia, że Callisto potrafi być taki ostry i nieustępliwy. Nawet mu to zaimponowało, ale był wściekły na towarzysza i jego nierozwagę.
— Jesteś niepoważny — mruczał zrzędliwie, krzywiąc się z bólu. Callisto zacmokał i podparł go ramieniem, aby pomóc mu iść pod górę.
Wielki i wspaniały plan, jaki wymyślił Callisto, to czyste samobójstwo. Callisto stwierdził, że Elfy Śnieżne pomogą im, jeśli tylko grzecznie poproszą. Widać, że biedny naiwniak nie znał życia.
Elfy Śnieżne to jeden z najpotworniejszych gatunków Elfów. Ursae poznał ich kilku i wolałby do końca życia słuchać wnerwiającego głosu Callisto niż jeszcze chociaż raz spotkać Elfa Śnieżnego.
Im wyżej szli, tym zimniejsze stawało się powietrze. Oddech Ursae zamieniał się w obłoczki lodowej pary. Książę Mroku zdał sobie sprawę, że Callisto drży pod jego ramieniem.
— Zimno ci? — spojrzał na niego i ujrzał szczękające o siebie zęby Księcia Światła. Callisto jednak pokręcił przecząco głową. — Och, głupoty pleciesz.
Ursae wywinął się z jego objęć i zdjął z ramion płaszcz. Oferował go towarzyszowi.
— Cóż ty — zaprotestował Callisto. — Nie mogę tego wziąć.
— Bierz. ten. przeklęty. płaszcz. — wycedził Ursae. Callisto zacisnął usta i wziął okrycie. Zarzucił je sobie z gracją na ramiona.
— Nie będzie ci zimno? — zmartwił się.
— Spokojnie, Elfy z Krainy Nocy mają grubą skórę. Ty jesteś zbyt chudy dla swojego własnego zdrowia.
Callisto uśmiechnął się, a ten uśmiech zdawał się ogrzewać całe powietrze wokół.
— Dziękuję, Ursae.
CZYTASZ
Synowie Dnia i Nocy
FantasyMagiczny Kamień, który zapewniał harmonię i pokój w Królestwach Dnia i Nocy zniknął. A wraz z nim pory dnia. Słońce i Księżyc utknęły w bezruchu. Minęło kilka długich, trudnych lat, zanim Wyrocznia wreszcie wygłosiła swą Przepowiednię. Książęta obu...