~Prolog~

2.6K 45 157
                                    

Był dopiero początek dnia, a ja już byłam zmęczona. Ten dzień będzie bardzo długi i na pewno niezapomniany dla mojej przyjaciółki. Otóż moja przyjaciółka Rose bierze dzisiaj ślub. Właśnie zapinałam jej sukienkę, a dziewczyna poganiała mnie, ponieważ bała się, że spóźni się na własny ślub.

Rose wybrała 28 maja jako dzień swojego ślubu. Wczoraj skończyłam studia dziennikarskie, więc teraz skupiałam się na ślubie mojej przyjaciółki. Przez to, że byłam druhną, musiałam wszystkiego dopilnować.

- Gotowe - powiedziałam, gdy udało mi się zapiąć jej piękną suknię ślubną.

- W sklepie wydawała się mniej ciasna - mówi i przegląda się w lustrze.

- Trzeba było nie jeść tyle żelków - śmieję się z dziewczyny, bo jej ulubionymi słodyczami są właśnie żelki.

- Zamknij się już lepiej - odpowiada.

Kręcę tylko głową i podchodzę do lustra. Mam na sobie długą niebieską sukienkę z rozcięciem na udzie. Drobinki brokatu dodają tylko większego uroku. Srebrne szpilki i torebka uzupełniały cały strój.

- Mel bierz torebkę i idziemy - powiedziała panna młoda.

- Już idę - odpowiadam i wychodzimy z pokoju.

Przed domem stało białe Lamborghini Urus. Nathan, czyli mąż Rose, bardzo chciał, aby właśnie ten samochód pojawił się na ich ślubie.

- Nathana na pewno nie ma? - zapytała przestraszona Rose, bo nie chciała, aby jej narzeczony zobaczył ją przed ślubem.

- Spokojnie, Louis czeka razem z nim pod kościołem - uspokajam moją przyjaciółkę. Louis to mój chłopak od ponad roku.

- Boże, zaraz się spóźnimy! - krzyczy przerażona.

Wsiadamy do samochodu i ruszamy w stronę kościoła. Po 10 minutach docieramy pod kościół. Goście powoli zaczęli zbierać się przed wejściem. Kierowca zaparkował z tyłu kościoła, aby nie zrobić sensacji. Weszliśmy do kościoła od strony zakrystii.

- Jak wyglądam? - pyta zestresowana Rose.

- Bardzo dobrze - mówię.

- Sprawdź czy jest już mój tata - mówi po chwili.

Kiwam głową na znak, że rozumiem i wychodzę z pomieszczenia. Przed wejściem czeka już pan młody, Louis i ojciec Rose.

- Panie Harry, Rose czeka na pana - wołam ojca panny młodej.

Mężczyzna do mnie podchodzi i w ciszy wracamy do kościoła. W środku życzę powodzenia przyjaciółce i wracam do mojego chłopaka.

- Chodźcie już do środka - mówię do nich i chwytam Louisa za rękę, ale chłopak po chwili ją puszcza - coś nie tak?

- Nie wszystko dobrze - odpowiada i szybko wchodzi do kościoła nie czekając na nas.

- Co z nim nie tak? - spytałam pana młodego.

- Może stresuje się ślubem - wzrusza ramionami.

Nie odpowiadam Nathanowi tylko wchodzimy do kościoła. Siadam na wyznaczonym miejscu dla świadków i czekam na rozpoczęcie ceremonii. Świadkiem Nathana jest jego brat, Arthur. Po kilku minutach ceremonia się zaczyna.

******************

Przed chwilą padły dwa te same słowa. Dwa razy wypowiedziane ,,Tak" połączyło Rose i Nathana w związek małżeński. Otarłam z oczu łzy wzruszenia i pomogłam Rose nieść jej welon. Po wyjściu z kościoła można było usłyszeć mnóstwo gratulacji i okrzyków radości. Uśmiechnięta para młoda wsiadła do samochodu i po chwili odjechali w stronę hotelu w którym ma odbyć się wesele. Razem z Louisem wsiadłam do mojego BMW i odjechaliśmy tuż za parą młodą.

- Nie wierzę w to co się stało - mówię do Louisa, który prowadzi samochód.

- Mhm - mruczy pod nosem i nawet na mnie nie patrzy.

- Co się z tobą dzieje Louis? - pytam chłopaka lekko poirytowana faktem, że chłopak ma mnie w dupie.

- Nic - kończy temat i wychodzi z samochodu, bo dojechaliśmy już pod hotel.

Przybieram na usta sztuczny uśmiech jakby przed chwilą nic się nie stało i wysiadam z samochodu. Podchodzę do nowożeńców i otwieram im drzwi. Nathan bierze Rose na ręce i przenosi ją przez drzwi.

*********************

Po podziękowaniach i pierwszym tańcu zaczęła się zabawa. Alkohol lał się wszędzie. Niektórzy ludzie już wracali do pokojów mimo że oczepiny miały się dopiero zacząć. Od jakiegoś czasu nie widziałam Louisa. Nie dane było mi zastanawiać się nad tym, ponieważ Rose wyciągnęła mnie na parkiet.

- Drodzy państwo, zaczynamy oczepiny! - krzyknął DJ.

- Rose, tradycyjnie rzucasz welonem? - pytam blondynki, a dziewczyna przytakuje głową.

- Na początku zapraszamy pannę młodą, aby rzuciła welonem - mówi DJ, a Rose wychodzi na środek.

Ja odsuwam się na bok, bo nie chcę brać udziału w tej zabawie. Niestety Rose pokazała mi ręką, że mam brać udział w zabawie. Wychodzę więc na środek i czekam, aż dziewczyna wyrzuci welon. Nie chciałam go łapać, dlatego nie patrzyłam gdzie leci welon. Po chwili poczułam w swoich rękach kawałek materiału.

- A więc druhna panny młodej będzie tańczyć z jednym z panów! - oznajmił DJ.

- Kurwa, dlaczego zawsze ja - mruknęłam pod nosem.

- Teraz zapraszam na środek pana młodego - powiedział mężczyzna, a na środek wyszedł Nathan.

Wokół Nathana zebrało się sporo mężczyzn. Po chwili pan młody wyrzucił swoją muszkę i mogłam zobaczyć kto będzie tym nieszczęśnikiem z którym będę musiała tańczyć.

- Kto by się tego spodziewał! Przyjaciel pan młodego zatańczy z przyjaciółką panny młodej! - wykrzyknął DJ.

Zza tłumu mężczyzn wyłonił się pewien młody mulat. Skądś kojarzyłam jego twarz, ale nie wiedziałam z kąd. Chłopak podszedł do mnie pewnym krokiem i zaprosił mnie do tańca.

*******************

Witam wszystkich!

Chciałabym przywitać was w mojej nowej książce tym razem o innym piłkarzu. Mam nadzieję, że prolog wam się podoba!

Zapraszam też do przeczytania mojej poprzedniej książki o Pablo Gavim.

Zachęcam go komentarzy i gwiazdek. Zapraszam też do obserwacji mojego profilu.

Znajdziecie też mnie na tt: footxzcball. Tam zamieszczamy fragmenty książek wraz z innymi autorkami!

Do zobaczenia i kocham was ❤️

One more time || Kylian MbappeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz