Reiden
Ile do cholery mogło trwać śniadanie? Bo z całą pewnością nie cały dzień. Christiana wsiadła do samochodu Dave'a kwadrans przed dziewiątą rano, była dwudziesta, a jej nadal nie było. Tak po prostu nie wróciła do domu.
I nie chodziło wcale o to, że myślałem o niej bo chciałem to robić, nie interesowało mnie to czy właśnie się z nim puszcza, czy wykorzystują tylne siedzenie jego samochodu który zatrzymał na jakimś odludziu. Nawet jeśli faktycznie była dziewicą i postanowiła właśnie w taki sposób przeżyć swój pierwszy raz. To jej decyzje. Wkurzała mnie dlatego, że musiałem przejąć jej obowiązki, a w zasadzie chciałem to zrobić, żeby później móc jej to wypomnieć. Sprzątając ze stołu po kolacji zgrzytałem zębami, rana na dłoni nie była poważna, ale cholernie piekła za każdym razem kiedy poruszałem palcami.
- Christiana napisała, że będzie późno Dave ma ją odwieść. - Poinformowała Lydia. Zamknąłem oczy na dwie długie sekundy wstrzymując powietrze w płucach. Czyli nadal z nim była, powinienem był przestać o tym myśleć bo moja głowa lubiła podstawiać mi dość kreatywne scenariusze. Wreszcie wypuściłem powietrze, ale niczego tym nie wskórałem nadal byłem poirytowany, i chyba nie mogłem już tego powstrzymać.
- I ty jej na to pozwalasz? - zapytałem wstawiając ostatni talerz do zmywarki. - Ma osiemnaście lat.
- Czyli jest dorosła - odpowiedziała kobieta z kanapy na której oglądała jakiś serial, który Billy nazywał stratą czasu, ale dziwnym trafem co wieczór lądował na kanapie obok żony. Mógłbym się założyć, że wie z fabuły dużo więcej niż ona.
- Dorosła nie oznacza jeszcze mądra, ani odpowiedzialna - zauważyłem. - Nie przeszkadza wam to, że wyszła jeszcze przed śniadaniem i ma zamiar wrócić w środku nocy?
- A dlaczego niby miałoby nam przeszkadzać? - usłyszałem pytanie Billy'ego. Genialnie nawet on nie był po mojej stronie. - Po pierwsze nie zachowuj się jak pies ogrodnika co sam nie chce, a innym nie da, a po drugie, znam tego chłopaka, myszy by nie skrzywdził, odwiezie ją tu, co najwyżej pocałuje w policzek i na tym to się skończy. - Zatrzasnąłem zmywarkę z trochę większą siłą niż to było konieczne. - W innym przypadku poważnie pogadam sobie z jego ojcem, często robi u mnie zakupy, więc nie będzie tragedii jeśli zostaniemy rodziną, to spoko koleś.
Tego było po prostu zbyt wiele.
- Idę zapalić - wycedziłem przez zęby prawie biegiem kierując się w stronę drzwi na taras. Świeże wieczorne powietrze nieco ostudziło mój temperament, a papieros dokonał reszty. Kiedy do jasnej ciasnej stałem się taką ciotą? Czy chciałem żeby stąd wyjechała żebym mógł wrócić do swojego życia? Jak najbardziej. Czy jej wyjścia utrudniały mi sprawę? Jasne. Gdyby tu była nadal mógłbym ją gnębić, pozwalając jej na dobrą zabawę ze znajomymi ryzykuję tym, że może jej się tu spodobać. Teoretycznie jeśli będzie częściej wychodzić rzadziej będę ją widywał, więc miało to i swoje dobre strony, ale jeśli się zakocha w ogóle zrobi się bezużyteczna chodząc z głową w chmurach. Może powinienem chcieć żeby to spotkanie poszło źle, gdyby on coś jej zrobił przestałaby się szlajać, może nawet wyjechałaby stąd.
Wyrzuciłem w pół wypalonego papierosa na trawnik wiedząc, że Lydia zrobi mi o to awanturę i wszedłem do piwnicy która była teraz moim pokojem zewnętrznym wejściem. Nie miałem ochoty na dalsze głupie rozmowy, chciałem się wcześniej położyć w nadziei, że noc ubiegnie mi szybciej, a rano będę już mógł zdobyć kolejne punkty w naszej grze.
A tak naprawdę próbowałem odciągnąć swój umysł od czarnych scenariuszy. Nie chciałem żeby stała jej się jakaś krzywda, i nie chodziło o to, że zaczynałem ją lubić, bo tak nie było. Po prostu nie życzy się komuś niczego złego, a jeśli Dave czegokolwiek spróbuje będzie miał ze mną do czynienia, bo tylko ja mogę robić jej na złość, nikt inny nie ma prawa jej skrzywdzić.

CZYTASZ
The art of perfection [new adult] (zakończone)
RomanceOsiemnastoletnia Christiana jest artystką. Sztuka w każdym ujęciu tego słowa była jej sposobem na porozumiewanie się ze światem zewnętrznym. Żyła w oderwaniu od normalnej szarej codzienności jako cudowne dziecko przed którym maluje się perspektywa w...