Christiana
Razem ze Stev'em, jego uroczą żoną Mariane, ich słodką córeczką Daphne i suczką border collie o imieniu Lola do wielkiego domu mojej cioci wkroczył chaos w najczystszej postaci. Przyjechali zaraz przed obiadem, więc w pierwszej kolejności zostałam wysłana do mojej pracowni na strychu w której pod białym prześcieradłem w rogu zgromadzone zostały wszystkie przedmioty które mogłyby mi przeszkadzać, w znalezieniu wysokiego krzesełka dziecięcego. Chyba pierwszy raz odkąd się tu wprowadziłam mieliśmy zjeść prawdziwy rodzinny obiad w pełnym znaczeniu tego słowa.
Nie byłam do tego przyzwyczajona, z rodzicami prawie w ogóle nie jedliśmy wspólnie posiłków, babcia przyjeżdżała do nas w odwiedziny bardzo rzadko, a kiedy już do tego dochodziło wprowadzała tak sztywną atmosferę, że jedzenie ledwo przechodziło mi przez gardło. Nie miałam jej za złe tego, że nie potrafiła się rozluźnić i lubiła trzymać wszystko twardą ręką, ale miałam dosyć uwag dotyczących tego, że garbię się przy stole, albo trzymam na nim łokcie, nie wspominając już o tym, że po posiłku byłam zobowiązana do zagrania koncertu na pianinie, którym zawsze stresowałam się tak bardzo, że wszystko co udało mi się w siebie wmusić podczas kolacji podchodziło mi z powrotem do gardła.
Reid poszedł ze mną na górę oferując swoją pomoc w poszukiwaniach. W ogóle, odkąd wyznałam mu całą prawdę o sobie siedząc po turecku na wyspie kuchennej, wszystko się zmieniło, nadal sobie dogryzaliśmy, ale zdecydowanie bardziej polubownie. Nie widziałam już w nim tej pogardy z którą zawsze na mnie patrzył, miałam wrażenie, że próbował uśpić wyrzuty sumienia i jakoś naprawić nasze relacje, ale ja chyba tego nie chciałam.
Owszem przyjemnie było zjeść normalnie śniadanie na które nie trzeba było zasłużyć, i móc się do niego uśmiechnąć kiedy i on to robił, ale moje biedne serce nie czuło się na to gotowe. Nie kłamałam mówiąc mu, że prawie się w nim zakochałam. Nie rozumiałam dlaczego tak było, ale nie mogłam dłużej zaprzeczać. Jeśli miał zamiar wykorzystać to przeciwko mnie to jeszcze się zdziwi, bo prawie to jeszcze nie zakochanie, a zakochanie to jeszcze nie miłość. A my mieliśmy zdecydowanie za mało czasu żeby zdążyło rozwinąć się między nami coś poważnego.
Więc byłam w pełni bezpieczna, i mogłam wykorzystać pomoc którą teraz oferował mi na każdym kroku.
- Christiana – próbował zwrócić moją uwagę kiedy byłam zajęta poszukiwaniami krzesełka. Jego pomoc w tym przypadku przypominała bardziej nadzór bezpośredni, o ile w ogóle mnie nadzorował, bo zdecydowaną większość czasu poświęcał na przeglądanie moich obrazów. Nie wchodziliśmy tutaj przez kilka ostatnich dni, więc większość abstrakcji które namalowałam po jego wyjeździe widział właśnie po raz pierwszy. I o ile nie sądziłam, żeby chciał je interpretować, poświęcał im naprawdę dużo uwagi, a ja przyglądając mu się kątem oka miałam nadzieję, że nie skomentuje dość mrocznych kolorów których używałam i nie zacznie zadawać pytań. W końcu nie miałam zamiaru powiedzieć mu, że bez niego było mi źle. Nawet na torturach bym się do tego nie przyznała.
- No co tam? – zapytałam radośnie i trochę złośliwie. – Zdążyłeś już zapomnieć czego szukamy?
Podniósł wzrok znad obrazów łącząc go z moim tylko po to, żeby teatralnie przewrócić przy okazji oczami.
- Nie zapomniałem czego szukamy – odpowiedział z zalążkiem uśmiechu na ustach. – I tak się składa, że krzesełko leży tutaj – oznajmił podchodząc do rogu którego jeszcze nie sprawdziłam i zdejmując z niego białe prześcieradło.
- Od początku wiedziałeś, że ono tam jest? – zapytałam z wyrzutem przyglądając się jego twarzy na której gościł wyraz czystego samozadowolenia. No dobra już nie byłam tak pewna tego czy faktycznie aż tak bardzo chce mi pomagać.
CZYTASZ
The art of perfection [new adult] (zakończone)
RomanceOsiemnastoletnia Christiana jest artystką. Sztuka w każdym ujęciu tego słowa była jej sposobem na porozumiewanie się ze światem zewnętrznym. Żyła w oderwaniu od normalnej szarej codzienności jako cudowne dziecko przed którym maluje się perspektywa w...