43. Jagodowa muffinka

368 30 0
                                    

Christiana

Trzy dni. Właśnie tyle zostało do mojego wyjazdu, właśnie tyle dzieliło mnie od zupełnie nowego życia, a ja wciąż nie umiałam pożegnać się z tym starym. Zostało niecałe trzydzieści sześć godzin, ale nie chciałam wykonywać dokładniejszych kalkulacji, to i tak było jak czekanie na śmierć. Większość moich rzeczy była już spakowana, nie wiele tu ze sobą zabierałam i chociaż wracałam z prawie taką samą ilością bagaży, to co zostawało we mnie emocjonalnie było czymś przytłaczającym, ciemnym i bardzo dołującym. Co dziwne myślałam, że przyjechałam tutaj załamana i zupełnie bezsilna, ale życie ma to do siebie, że lubi udowadniać ci, że jesteś w błędzie. Teraz było dużo gorzej, chociaż starałam się robić dobrą minę do złej gry i czasem nawet mi to wychodziło, chyba nikt nie dawał się na to nabrać. Nie wiedziałam jak będę funkcjonować w zupełnie innym mieście, gdzieś, gdzie nie znam zupełnie nikogo, nie wiedziałam czy jestem w stanie nawiązywać prawidłowe relacje z ludźmi, nie wiedziałam czy umiem im wystarczająco zaufać.

A przede wszystkim nie wiedziałam jak poradzę sobie bez mężczyzny który przez ostatnie tygodnie był moją opoką, buforem stojącym pomiędzy mną a moimi problemami i odgradzający nas od siebie tak, żebym nie musiała ze wszystkim mierzyć się sama.

W ciągu ostatnich kilku dni do perfekcji opanował wyciąganie mnie z dołków, wystarczyło jedno spojrzenie w moim kierunku żeby wiedział, że moje myśli podążyły właśnie w nieodpowiednim kierunku, zazwyczaj wtedy do mnie podchodził i mocno przytulał, czasami jeszcze całował w czoło i powtarzał, że wszystko będzie dobrze, nie roztrząsał tego co się dzieje. Oboje aż za dobrze zdawaliśmy sobie z tego sprawę, traciliśmy się, po zaledwie kilku tygodniach prawdziwego szczęścia musieliśmy się rozstać. Nie było innej opcji, a przysięgam szukałam jej bardzo usilnie. Po prostu czasem tak trzeba, zacisnąć zęby i zrobić to co właściwe. Ciocia odbyła ze mną poważną rozmowę na temat oferty której Reid nigdy i pod żadnym pozorem nie powinien odrzucać, a ja rozumiałam co to oznacza. I chociaż to ja nalegałam na rozstanie wcale nie kochałam go mniej niż on mnie. Po prostu któreś z nas musiało zrobić to co właściwe.

- Przestań - poprosiłam kątem oka zauważając, że znowu wyciągnął z mojej walizki kilka ubrań które tam włożyłam.

- Ja przecież nic nie robię - odpowiedział niewinnym głosem chowając moją piżamę w jagodowe babeczki za plecami.

- Myślisz, że tego nie widziałam? - zapytałam opierając dłonie na biodrach. Przyglądałam mu się spod lekko zmrużonych powiek.

- Zadbałem tylko o to, żebyś miała w czym dzisiaj spać - odpowiedział odchylając się do tyłu i opierając na rękach.

- A myślałam, że usilnie chcesz mnie namówić do spania nago - odpowiedziałam żartobliwie. Humor był dobrą tarczą zasłaniającą prawdziwe uczucia, bardzo często go ostatnio używaliśmy.

- Bo chciałem - przyznał bez ogródek. - Co nie zmienia faktu, że wolę cię w tej piżamie wyglądasz wtedy jak najsłodsza przekąska.

- Taaa taka słodka jagodowa muffinka - zakpiłam zbliżając się do niego na tyle, że stanęłam pomiędzy jego szeroko rozstawionymi nogami. - Chociaż wydawało mi się, że w ostatnim czasie gustujesz raczej w cynamonowych.

Zareagował momentalnie chwycił mnie za biodra i wciągnął na swoje kolana na których usiadłam okrakiem.

- Gustuję we wszystkim co lubisz - odpowiedział unosząc głowę na tyle, że nasze usta prawie się stykały. Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz, jego bliskość była tak przyjemna, że nie potrafiłam sobie wyobrazić jak będę się czuć kiedy nie będę już mogła być z nim tak blisko. Próbowałam wyrzucić tę myśl z głowy, ale ona uporczywie odnajdowała drogę powrotną.

The art of perfection [new adult] (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz