Christiana
Rzeczywistość dogoniła nas szybciej niż ktokolwiek mógłby się tego spodziewać. Ciocia z wujkiem cieszyli się naszym szczęściem, my cieszyliśmy się sobą, ale adwokat specjalizujący się w sprawach imigracyjnych sprowadził nas z chmury na której tkwiliśmy od momentu zaręczyn, wprost na ziemię. Samo spotkanie kosztowało krocie, a cały proces wizowy całą fortunę, w dodatku okazało się, że Reid będzie odpowiadał za mnie finansowo przez co najmniej dziesięć lat. Czyli jeśli nie znalazłabym żadnej pracy, on miałby obowiązek mnie utrzymywać. Nie to, żebym miała zamiar po prostu siedzieć na tyłku i nic nie robić.
Po prostu... To wszystko nagle stało się zbyt realne i... Chyba sama nie do końca wiedziałam co o tym myślę.
- Ty chyba zgłupiałaś – mama od dobrych kilku minut próbowała wyperswadować mi z głowy jej zdaniem zupełnie idiotyczny pomysł z poślubieniem chłopaka którego znałam zaledwie kilka tygodni. – Chciałaś być artystką, dostałaś się do Szkoły Artystycznej w Mediolanie, tak jak chciałaś, dostałaś stypendium – przerwała na chwilę gorączkowe nakręcanie się. – Dziecko, przecież wiesz, że nie chcę dla ciebie niczego złego – powiedziała z westchnieniem. – Uwierz mi nie chcesz poświęcać całej swojej przyszłości dla kilku chwil z chłopakiem który teraz wydaje się dla ciebie idealny. Masz wielki talent i doskonale o tym wiesz, możesz być naprawdę wybitna, osiągnąć wszystko to o czym od dziecka marzyłaś, wiem, że teraz to rozwiązanie wydaje ci się jedynym właściwym, ale...
- Kocham go – powiedziałam bez zawahania. – Chcę z nim być.
Na kilka chwil na linii zapadła zupełna cisza. Kiedy już zaczynałam cieszyć się, że wreszcie zaakceptowała moją decyzję rozwiała moja wątpliwości.
- Pamiętasz jak ostatnim razem skończyła się twoja miłość? – zapytała, przez co przystanęłam w miejscu wpatrując się w mojego narzeczonego pracującego w garażu. Ocieplali go od środka i robili jeszcze coś, ale za nic nie byłam sobie w stanie przypomnieć co. Podawał coś właśnie Billy'emu który stał na podnośniku. Tylko dzięki patrzeniu na niego nie wpadłam w panikę.
- Pamiętam mamo, mam bliznę na głowie która nieustannie mi o tym przypomina.
- A mimo wszystko nie nauczyłaś się niczego – stwierdziła rzeczowo.
- Nauczyłam się bardzo dużo – odpyskowałam. – Przede wszystkim tego, że mam własny głos i sama wiem co jest dla mnie najlepsze.
- Masz osiemnaście lat, nie wiesz co jest dla ciebie najlepsze, biegniesz za każdym kto daje ci chociaż odrobinę uwagi, ale nie o to chodzi, w miłości, ani w życiu. Wiedziałam, że puszczenie cię do Lydii było złym pomysłem, mogłam przewidzieć, że namówi cię na coś tak szalonego.
- Nikt mnie do niczego nie namawiał – zaprotestowałam.
- Nie ważne, lecę do ciebie, zamawiam bilet i jeśli będzie taka potrzeba siłą wepchnę cię do samolotu powrotnego.
- Nie chcę wracać – powiedziałam nagle spanikowana, że mogłaby spełnić swoją groźbę, chociaż byłam już dorosłym człowiekiem i nie miała nade mną żądnej władzy. – Od teraz moje życie jest tutaj – oznajmiłam tak stanowczo, jak tylko byłam w stanie. - Nie ma już tej dziewczyny która tutaj przyjechała. Zmieniłam się, on mnie zmienił, i nie chcę tego tracić.
- Uwierz mi wiem czym jest zakochanie – zapewniła. – I w pełni cię rozumiem, ale kiedy przemyślisz to wszystko logicznie, kiedy minie trochę więcej czasu będziesz żałować.
- Nie będę – zapewniłam.
- A jeśli? – zapytała. – Jeśli obudzisz się obok niego za rok i stwierdzisz, że powinnaś była jednak spełniać swoje marzenia? Nawet nie wiesz jak wiele osób chciałoby dostać szansę którą ty właśnie dostałaś, a której pozbywasz się bez żadnego zastanowienia.
CZYTASZ
The art of perfection [new adult] (zakończone)
Storie d'amoreOsiemnastoletnia Christiana jest artystką. Sztuka w każdym ujęciu tego słowa była jej sposobem na porozumiewanie się ze światem zewnętrznym. Żyła w oderwaniu od normalnej szarej codzienności jako cudowne dziecko przed którym maluje się perspektywa w...